Cisna od lat uchodzi za jeden z symboli Bieszczadów. To miejscowość, która w sezonie letnim przyciąga tysiące turystów spragnionych kontaktu z naturą, górskich wędrówek i niepowtarzalnego klimatu południowo-wschodniego krańca Polski. W szczycie sezonu parkingi wypełniają się po brzegi, a w lokalnych restauracjach i kawiarniach trudno o wolny stolik. Jednak wraz z końcem lata i nadejściem jesieni Cisna odzyskuje swoje drugie, bardziej kameralne oblicze.
To miejsce ma w sobie coś wyjątkowego – połączenie spokoju i naturalności, które sprawia, że wielu gości wraca tu nie tylko w poszukiwaniu przygód, ale również wyciszenia. Otoczona górami i lasami Cisna staje się jesienią miejscem refleksji, spacerów i obcowania z naturą w jej najczystszej postaci.
W sercu szlaków i bieszczadzkich krajobrazów
Cisna to także ważny punkt na mapie turystycznej regionu. Przez miejscowość i okolice przebiega Główny Szlak Beskidzki, ze Smereka przez Okrąglik, Jasło, Cisnę, Bacówkę PTTK „Pod Honem”, Hon aż na Wołosań. To trasa, którą przemierza wielu miłośników gór, zarówno doświadczonych wędrowców, jak i początkujących turystów. Z Cisnej można również wyruszyć na liczne krótsze szlaki i ścieżki, które pozwalają poznać uroki okolicy – strome zbocza, doliny, bukowe lasy i widoki, które szczególnie jesienią zachwycają bogactwem kolorów. Mimo że w ostatnich dniach pogoda nie rozpieszcza, a chmury niemal nieustannie przykrywają niebo, dla wielu osób właśnie ten melancholijny klimat stanowi największy urok jesiennych Bieszczadów.
„Deszcz w Cisnej” – muzyczne wspomnienie klimatu tego miejsca
Nieprzypadkowo to właśnie Cisna stała się inspiracją dla jednego z największych przebojów Krystyny Prońko – utworu „Deszcz w Cisnej” z 1978 roku. Piosenka, nastrojowa i pełna melancholii, idealnie oddaje atmosferę tego bieszczadzkiego miasteczka, zwłaszcza poza sezonem, gdy opustoszałe ulice i wilgotne powietrze tworzą wyjątkowy nastrój.
To właśnie jesień – z jej spokojem, ciszą i barwami – odsłania prawdziwe oblicze Cisnej, które trudno dostrzec w czasie letniego gwaru. Choć słońce w październiku pojawia się tu rzadko, a deszcz staje się niemal codziennym towarzyszem, dla wielu mieszkańców i turystów to właśnie ten czas jest najbardziej autentyczny.
Od maratonu po codzienną ciszę
Jesień w Cisnej nie oznacza jednak całkowitego zastoju. Podczas ostatnich dni miejscowość znów ożyła za sprawą XIII ultraMaratonu Bieszczadzkiego, organizowanego przez Fundację Bieg Rzeźnika, znaną w całej Polsce z kultowych imprez biegowych. Wydarzenie przyciągnęło wielu uczestników i kibiców, którzy w jesiennej scenerii bieszczadzkich gór mierzyli się z własnymi możliwościami.Po zakończeniu maratonu Cisna ponownie zanurzyła się w spokój. Odwiedzając miejscowość w październikowe popołudnie, można dostrzec, jak bardzo różni się ona od swojego letniego oblicza. Na ulicach pojawiają się głównie mieszkańcy, a wśród nich pojedynczy turyści.
Cisza, która ma swój rytm
Obecnie pogoda w Bieszczadach nie sprzyja wędrówkom. Niebo pozostaje szczelnie przykryte chmurami, a deszcz pada niemal nieprzerwanie. Słońce pojawia się sporadycznie, zaledwie na krótką chwilę, jakby przypominając, że nawet w szarości można znaleźć piękno. Dla tych, którzy potrafią docenić spokój i prostotę bieszczadzkiego pejzażu, Cisna w październiku ma w sobie coś wyjątkowego.To właśnie teraz można tu naprawdę odetchnąć – bez tłumu, bez zgiełku, z poczuciem autentycznego kontaktu z naturą. W powietrzu unosi się zapach mokrego lasu, a szum rzeki Solinki staje się naturalnym tłem dla spacerów po pustych ulicach.
Komentarze (0)