Wieś Smerek lokowano przed 1529 rokiem. W tymże roku wymieniona została w zachowanym do dzisiaj dokumencie jako wioska już istniejąca. W początkowym okresie swego istnienia stanowiła własność Stanisława Kmity-Sobieńskiego h. Szreniawa. Po jego wczesnej i bezpotomnej śmierci przeszła na własność jego brata Piotra, najpotężniejszego przedstawiciela tej rodziny, a zarazem ostatniego z linii sobieńskiej.
Zabudowa wsi zlokalizowana była głównie w dolinie potoczku Niedźwiedziego. Rozciągała się ona wysoko wzdłuż tego potoku aż do podnóża góry Fereczata. Kończyła się w miejscu, gdzie do lat czterdziestych XX wieku istniało torowisko kolejki wąskotorowej, a obecnie przebiega droga leśna potocznie zwana „czternastką”. Była to główna i najstarsza część wsi. Tam właśnie znajdowała się część dworska z folwarkiem, obejmująca dolną część osady.
Na pocztówkowym zdjęciu, które zamieszczam, głównej części wsi nie widzimy. Kadr obejmuje natomiast przysiółek Za Berdem, a w głębi widzimy łąki należące do drugiego przysiółka o nazwie Zarika. Kolejne dwa przysiółki powstały później – w XIX wieku i na początku XX wieku. Były to Garb i Beskid. W przysiółku Garb, zlokalizowanym tuż przy granicy z Wetliną, mieszkała rodzina o nazwisku Koch. W Beskidzie natomiast istniał w XIX stuleciu duży tartak, przy którym zbudowano kilka domów mieszkalnych dla robotników.
Nazwa wsi pochodzi od nazwy największego potoku, który na jej terenie wpływał do Soliny (dawna nazwa rzeki Wetlina). Rzeczka o nazwie Smerek płynie od strony Rabiej Skały i Dziurkowca, gdzie ma swoje źródła, a następnie przez przysiółek Za Berdem.
Na zdjęciu widzimy Smerek z połowy lat 60. XX wieku. Takie osady leśne powstawały już w drugiej połowie poprzedniego dziesięciolecia. Uwieczniono tu ładne, drewniane domy, nawiązujące w swej architekturze do stylu zakopiańskiego. Ich projekt gotowy był już w 1938 roku, ale zrealizowano je dopiero kilka lat po zakończeniu wojny.
Obok każdej z tych osad (domy te nazywano osadami robotniczymi) powstał też budynek gospodarczy. Mieszkały w takich domach najczęściej po trzy rodziny pracowników leśnych – dwie na parterze, jedna na poddaszu. Osady te zbudowane zostały na terenie dawnego przysiółka Smereka o nazwie Za Berdem.
Za widoczną tu zabudową, już u podnóża góry Smerek, rozciągają się piękne i rozległe łąki. Były to niegdyś pola uprawne należące do wspomnianego wyżej największego przysiółka Smereka o nazwie Zarika. Tam właśnie, na tych pięknych łąkach, rozciągających się nad urwiskiem nadrzecznym, niemal pionowo opadającym do koryta Wetliny, kręcono w drugiej połowie lat 60. XX wieku sceny do filmu Wilcze Echa.
A jeszcze dalej na prawo, w lesie u podnóża zalesionej góry Jalbiny (nazwa z mapy Wojciecha Krukara), znajdował się najmniejszy przysiółek – Garb. Zlokalizowany był w lesie (dawniej były tam rozległe polany), nieco powyżej Piotrowej Polany i pensjonatu Leśny Dwór, należącego do rodziny Ostrowskich.
Spójrzmy na górę Jalbiny (pierwotnie Albiny, albina znaczy „pszczoła”) – zalesioną górę po prawej stronie zdjęcia. Widzimy las w dwóch odcieniach szarości i drzewa różnej wielkości. Jaśniejszy las to dawne pola uprawne, zarośnięte już olszyną, sięgające niemal do wierzchołka Jalbin. Ciemniejsze pasy lasu w górnej części znaczą wyraźne miedze w poprzek stoku góry, zdradzające układ dawnych pól uprawnych. Są one efektem specjalnej techniki orki, stosowanej przez miejscową ludność góralską. W Smereku, jednej z największych górskich wiosek bieszczadzkich, wykorzystywano każdy skrawek pola nadający się jeszcze pod uprawę.
Nad całością dominuje połonina Smerecka, spod której głęboką dolinką spływa potoczek uchodzący do Wetliny na terenie dawnej Zariki. Oddziela on Jalbiny od grzbietu, przez który czerwonym szlakiem wchodzi się na górę Smerek.
Widoczna na zdjęciu asfaltowa szosa nie jest dużą obwodnicą. To jej odgałęzienie, wiodące do dawnego przysiółka Beskid, który w latach 60/70 XX wieku nazwano „Wietnamem”. Miejscowi wciąż używają tej nazwy.
Gdy byłem dzieckiem, słuchałem wieczorami opowieści mojego Taty o jego bieszczadzkich włóczęgach z czasów młodości. W Smereku zawitał po raz pierwszy w 1955 roku. Mój Tata był człowiekiem skromnym, ale oczytanym, ciekawym świata i historii tego skrawka Polski, który pokochał od pierwszego wejrzenia.
Jego opowieści były pasjonujące, a ja pochłaniałem każde jego słowo. Dzięki niemu poznałem wiele „smaczków” bieszczadzkich, o których próżno szukać wzmianki w przewodnikach. Ważne, aby te wspomnienia ocalały dla młodszych pokoleń.
Tekst: Zbigniew Maj, autor książki "Bieszczadzka Odyseja"
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.