reklama
reklama

Pomnik Jerzego Harasymowicza na Przełęczy Wyżnej. Stanowi on "bramę" na najliczniej uczęszczany szlak w Bieszczadach

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Pomnik Jerzego Harasymowicza na Przełęczy Wyżnej. Stanowi on "bramę" na najliczniej uczęszczany szlak w Bieszczadach - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
10
zdjęć

reklama
Udostępnij na:
Facebook
Warto zobaczyć Jerzy Harasymowicz to poeta, który sporą część swojego życia spędził w Bieszczadach będąc niezwykle wrażliwym na piękno gór. Pamięć o nim przypomniana jest podczas Harasymiady odbywającej się w Komańczy, jednak wędrując szlakiem z Przełęczy Wyżnej w kierunku Połoniny Wetlińskiej warto zatrzymać się przy dwóch głazach z lipowickiego kamieniołomu.
reklama

Szlak prowadzący z Przełęczy Wyżnej na Połoninę Wetlińską jest nieustannie jednym z najpopularniejszych w Bieszczadach. Bieszczadzki Park Narodowy podsumowując frekwencję podczas minionych wakacji wskazał, że z tej trasy skorzystało 43 700 osób (lipiec 19,7 tysiąca, sierpień 24 tysiące), co sprawiło z niej tą najchętniej odwiedzaną. Turyści zwracają uwagę na jej niewielki stopień trudności i niesamowite krajobrazy. Dodatkowo od niespełna roku ogromnym zainteresowaniem wędrujących cieszy się schronisko Chatka Puchatka II. Przyjeżdżają oni z różnych stron Polski, by przekonać się osobiście, jak wygląda po gruntownej przebudowie.

Pomnik Jerzego Harasymowicza

Rozpoczynając wędrówkę żółtym szlakiem z Przełęczy Wyżnej, kilkanaście metrów za parkingiem zlokalizowanym tuż obok Zajazdu u Górala „Bilanówka”, znajduje się pomnik Jerzego Harasymowicza, piewcy gór, którego prochy rozsypane zostały nad Bieszczadami w 1999 roku. Dwa głazy z lipowickiego kamieniołomu – jak dwa narody – zostały spięte odkutym w metalu motywem cerkiewnej bani i uważane są przez wielu za symboliczny grób poety oraz swego rodzaju bramę na najliczniej uczęszczany szlak w Bieszczadach. Na głazie umieszczono tablicę z fragmentem jednego z najpopularniejszych wierszy Harasymowicza „W górach jest wszystko co kocham”.

Fot. Marek Jurek

Warto dodać, że pomnik został zaprojektowany przez krakowskiego architekta Piotra Potoczkę, a jego wykonaniem zajął się Florian Szostak, rzeźbiarz z Nowego Żmigrodu.

O poecie, który sporą część życia spędził w Bieszczadach

Jerzy Harasymowicz urodził się w Puławach w 1933 roku jako syn oficera Wojska Polskiego. Z uwagi na charakter pracy ojca, w dzieciństwie kilkakrotnie zmieniał miejsce zamieszkania. Ojciec w kampanii wrześniowej dostał się do niewoli niemieckiej i osadzony został w Woldenbergu, zaś młody Jerzy wraz z matką okres wojny spędził na wschodzie. Jako rodzina oficera polskiego, poszukiwani byli przez policję ukraińską i Gestapo. Szczęśliwie przeżyli wojnę, a po jej zakończeniu i powrocie ojca z niewoli osiedli w Rzeszowie, gdzie Jerzy chodził do szkoły podstawowej. W 1948 roku zamieszkali w Krakowie przy ulicy Łobzowskiej. Młodego Harasymowicza pociągała jednak przygoda. W roku 1949 jako 16-letni młodzieniec zdał do Gimnazjum Leśnego w Limanowej. Nauka poprzedzona była roczną praktyką, którą odbywał w Nadleśnictwie Muszyna.

Wkrótce szkołę z Limanowej przeniesiono do Ojcowa, przekształcając ją w Technikum Leśne. Wówczas już Jerzy zaczął tworzyć swe pierwsze wiersze, „rozmawiał" z ptakami i kwiatami, włóczył się po lesie, chłonął egzotykę Beskidu z jego cerkiewno-bizantyjską atmosferą. Ucząc się w szkole leśnej poznał i pokochał naturę. Izolował się jednak od szkolnego towarzystwa, tworzył wyłącznie w samotności.

Fot. Archiwum Marii Harasymowiczowej / RDLP Krosno

"Jerzy Harasymowicz, po krótkim epizodzie pracy w leśnictwie, żył z pisania. W roku 1956 wydał pierwszy tomik pt. „Cuda" i wkrótce zaczęto o nim pisać jako o poecie awangardowym, którego trudno było zaszufladkować. Miał niestandardowy sposób konstrukcji wierszy, był nowatorski w sposobie postrzegania świata. Ogromna wrażliwość sprawiła, że zawsze identyfikował się ze słabszymi. Stąd przyszła fascynacja Łemkowszczyzną i Łemkami, tak bardzo skrzywdzonymi w wyniku powojennych wysiedleń. Ich kulturze poświęcił wiele swoich wierszy. Lubił przebywać w beskidzkich wioskach, gdzie, prócz twórczego natchnienia, długo znajdował przyjaciół. Zaczął nawet utożsamiać się z nimi, uczestnicząc w nabożeństwach obrządku wschodniego.

Poeta mieszkał w Krakowie, ale nigdy z tym miastem się nie zasymilował. Swój dom widział tylko w górach, do których chętnie powracał, i w lesie, który był natchnieniem o każdej porze roku. Najbardziej lubił jednak jesienne góry.

Terenem lirycznych podróży przez długi czas była Sądecczyzna, potem Beskid Niski i wreszcie Bieszczady. Tym ostatnim górom poświęcił wiele czasu, wędrując wraz z żoną i przyjaciółmi po połoninach, chłonąc miejscową historię. Tu powstał tomik „Wesele rusałek", wydany w 1981 roku, który doczekał się wielokrotnego wznawiania. Wiersze w nim zawarte to poetyckie obrazy bieszczadzkich wiosek, z kopułami cerkwi, galopem koni i wszechobecnymi świętymi z ikon – jednym słowem; zaginiony świat. Bieszczady stały się ostatnią fascynacją poety, który był już uznanym piewcą gór. Jeździł tu tak często, jak tylko mógł. Odbywał liczne spotkania z czytelnikami w Czarnej, Dwerniku, Komańczy oraz Ustrzykach Górnych. Uwielbiał przyjeżdżać nad Osławę pod Duszatynem, gdzie w uroczym przełomie rzeki siadywał zamyślony. Tu kiełkowały jego wizje poetyckie, nic dziwnego, że samej Osławie poświęcił kilka swych utworów".

Jerzy Harasymowicz zmarł 21 sierpnia 1999 roku.

WRÓĆ DO ARTYKUŁU
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy