reklama

Tragiczny sierpień 1944 w Bieszczadach

Opublikowano:
Autor:

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Bieszczadzkie dzieje
reklama

Latem 1944 roku na terenie Bieszczadów doszło do kilku spektakularnych mordów dokonanych przez banderowców z UPA na ludności polskiej, w tym na pracownikach leśnych i ich rodzinach. Wielu, spośród tych, którzy stracili wówczas życie, nie ma nawet swego grobu.

W połowie sierpnia 1944 roku obok leśniczówki zwanej Brenzberg niedaleko Mucznego oddział UPA zamordował 74 Polaków. Dziś o miejscu mordu przypominają ustawione przez leśników obelisk z pamiątkową tablicą oraz krzyż.

Wcześniej, 6 sierpnia 1944 roku, upowcy dokonali mordu na polskiej ludności w Baligrodzie. Wśród 42 ofiar byli też Wojciech Berda, leśniczy w Bystrem k. Baligrodu i Zygmunt Borek-Prek, adiunkt leśny w Baligrodzie, przewodnik oddziału partyzanckiego. Zginęli, nie jak inni przy kościele, ale przy dworze. Ciała ich pochowano wpierw w parku dworskim i dopiero w latach 70. XX wieku ekshumowano. Dziś ich szczątki spoczywają na cmentarzu w Baligrodzie w zbiorowym grobie wraz z innymi ofiarami tamtego mordu.

Pomnik pomordowanych na Brenzbergu

Krwawy mord

Również w sierpniu 1944 roku, zostało zamordowanych, przez czotę UPA, 20 mieszkańców osady Majdan, pracowników leśnych. Wśród nich byli też kolejarze bieszczadzkiej ciuchci.

Tamtego lata upowcy zamordowali mieszkańców gajówki Jalina k. Nasicznego (obecnie teren Bieszczadzkiego Parku Narodowego). Przez całe dziesięciolecia zbrodnia ta pozostawała nieznana - nie wspominają o niej nawet przewodniki turystyczne. Kilka lat temu prace badawcze nad ujawnieniem jej szczegółów prowadził Oddział IPN w Rzeszowie.

Z kolei 18 września 1944 roku w gajówce w Maniowie, gdzie z rąk ukraińskich oprawców zginęło 9 Polaków. Byli oni w różnym wieku z rodzin Olszańskich, Stachurów i Wesołkinów. Chwile wielkiej grozy przeżył wówczas Marian Wesołkin, młody chłopiec, mieszkaniec Maniowa, który z ukrycia w lesie widział śmierć swych najbliższych. Po latach opisał te wydarzenia zachowując dla pamięci potomnych.

Gałązka jedliny składana na leśnych miejscach pamięci to inicjatywa krośnieńskiego oddziału PTL
Ilustracją rozmiaru zbrodni może być „Sprawozdanie okresowe z działalności Dyrekcji Lasów Państwowych Okręgu Rzeszowskiego z grudnia 1945 roku, gdzie w dziale „warunki bezpieczeństwa” zapisano: „19 nadleśnictw jest zupełnie lub częściowo terenowo nieczynnych. Prawie wszystkie budynki administracji leśnej zostały spalone przez bandy „banderowców”. Personel polski porzucił swe placówki służbowe, uchodząc z życiem do miast. Od 1 sierpnia 1944 roku do dziś zostało zamordowanych na tych placówkach pracy: 1 nadleśniczy, 8 leśniczych, 47 gajowych, 1 maszynista tartaku, 2 stróżów i 4 robotników leśnych. Zostało rannych: 2 leśniczych, 10 gajowych i 1 kierownik tartaku. 68 pracowników zostało doszczętnie obrabowanych…” Dane te, jak wynika z późniejszych prac historyków były mocno niepełne.

Źródło: RDLP Krosno

Kamil Mielnikiewicz

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama