Tak jak w tytule. Nie będziemy chodzili tylko utartymi szlakami, ale zapuścimy się w lasy, odwiedzimy miejsca, gdzie kiedyś tętniło życie, a teraz bujnie rośnie trawa i drzewa. Zapraszam do Bereźnicy Niżnej
Pierwsza trasa, którą opiszę, wiedzie w okolicach zalewu w Myczkowcach, ale nie tylko. Można ją zapętlić i wrócić do punktu wyjścia.
Początek trasy
Samochodem dojeżdżamy do Soliny, parkujemy na drodze w kierunku Zabrodzia (gdy jedziemy od mostu na Sanie jest to pierwsza droga w lewo). Na tej drodze jest bardzo szerokie pobocze, czyli bez problemu możemy zaparkować. Udajemy się już pieszo ulicą w kierunku kościoła pw. św. Piotra i Pawła, mijamy go aby dalej wędrować główną ulicą.Dochodzimy do Myczkowskiego Potoku, przekraczamy go i jego prawym brzegiem podchodzimy lekko w górę (cały czas idziemy drogą, szlakiem niebieskim znakowanym przez gminę), po kilku minutach droga skręca ostro w lewo, a przed nami rozpościera się panorama na jezioro Myczkowieckie.
Po przeciwnej stronie widzimy miejscowość Bóbrkę, droga przechodzi z asfaltowej w gruntową, po prawej stronie możemy zobaczyć tzw. Lawendowe Serce, mijamy go i po około 5 minutach, skręcamy ostro w lewo bez szlaku i zaczynamy podejście na grań masywu Berda.
Na początku wędrujemy przez łąkę by później zagłębić się w las.
Idziemy cały czas prosto w górę bez oznaczeń szlaku. Po osiągnięciu grani szczytowej skręcamy w prawo, by dalej iść wąską ścieżką, z której co pewien czas pomiędzy drzewami widzimy wody Jeziora Myczkowieckiego.
Na ścieżce spotkamy ślady drugiej wojny światowej w postaci fundamentów wieży obserwacyjnej z jeszcze widoczną datą 1940. Po około 30 minutach od wejścia na grań dochodzimy do szlaku niebieskiego, którym idziemy dalej, by zacząć za chwilę schodzić ostro w dół w kierunku potoku Bereźnica. Nie dochodzimy do samego obniżenia, tylko ostro skręcamy w lewo, na przełaj bez znaków. Bardzo szybko osiągamy dolinę potoku, by dalej podążyć w górę jego biegu.
Nieistniejąca wieś Bereźnica Niżna
Teraz idziemy bez szlaku, wąskimi ścieżkami, cały czas mając po swojej prawej stronie wody potoku, mijamy resztki sadów i miejsc, gdzie kiedyś mieszkali ludzie. Są to pozostałości po miejscowości Bereźnica Niżna (sama miejscowość została lokowana przed rokiem 1580 w dobrach Balów z Hoczwi).Nieco wcześniej - początkiem XVI wieku - istniała wieś o nazwie Braznicza. W wyniku podziałów spadkowych została ona podzielona na trzy części w wyniku czego powstała Bereźnica Niżna. Jeszcze w II połowie XVI w., przeszła w ręce Kmitów. Należała wówczas do folwarku w Myczkowcach.
Według spisu powszechnego z 1921 r. we wsi mieszkało 186 Rusinów (Bojków), 15 Polaków i 20 Żydów. Z kolei spis z 1931 roku podaje tylko ogólną liczbę ludności, która wynosi 243 osoby zamieszkałe w 38 budynkach. Bereźnica Niżna nie posiadała własnej cerkwi.
Dopiero w 1916 r. Hawryło Zawojski ufundował murowaną kaplicę filialną pw. Opieki Matki Bożej.
Niewielka świątynia miała wymiary 7,8 m x 5 m. Podobnie rzecz miała się z cmentarzem. Został on założony również w roku 1916, a fundatorką była Amelia (Aurelia) Zawojska - żona Hawryły. Kaplica znajdowała się ok. 200 m na południe od cmentarza, do dziś zachowały się fragmenty murów.
Bereźnica Niżna. Lata powojenne
Wieś przetrwała II wojnę światową. Od 1939 roku należała do Generalnego Gubernatorstwa, a w 1944 została wyzwolona przez Armię Czerwoną. Upadek wsi nastąpił w roku 1945 w wyniku działań UPA, które były przyczynkiem akcji odwetowych i prowokacji. Przypadkowa potyczka sotni kurenia "Pruta" ze zwiadem konnym 34 pp WP skończyła się wzięciem do niewoli rannego dowódcy. Został on puszczony wolno (odwieziony do szpitala w Lesku).Jednak mimo tego 2 października 1945 Bereźnica Niżna została spacyfikowana przez Wojsko Polskie. Spalono wówczas większość domów i zamordowano 15 mieszkańców. Reszty dopełniły wysiedlenia z roku 1946 (kilka rodzin) oraz podczas operacji wojskowej "Wisła" – pozostałych).
Wracamy na trasę
Teraz poruszamy się dawną wiejską drogą, dochodzimy do potoku Bereźnica i przekraczamy go w bród. Dalej starą wiejską drogą koło resztek kapliczki dochodzimy do tablicy informującej nas o miejscowości, oraz do szlaku zielonego. Przed nami po lewej stronie cmentarz. Możemy koło tablicy odpocząć - są tutaj ławeczki. Po odpoczynku idziemy dalej, tym razem będziemy się poruszali szlakiem zielonym.Skręcamy w drogę, lekko w lewo, by po kilkunastu metrach znowu odbić trochę bardziej ostro w lewo. Uwaga! Trzeba zwracać uwagę jak idzie szlak - jest on to stosunkowo mało widoczny. Idąc dalej, wśród byłych sadów i pól po około 30 minutach dojdziemy do drogi. Przed sobą widzimy już wody Jeziora w Myczkowcach. Powoli podchodzimy zboczem góry Grodzisko, jak osiągniemy już najwyższy punkt, drogę ma przegrodzi wąski chodnik.
W prawo lub w lewo
Możemy teraz wybrać dwa różne warianty dalszej wycieczki. Pierwszy to skręcamy w prawo i po chwili zaczynamy zejście w kierunku zapory w Myczkowcach lub drugi, po dotarciu do chodnika skręcamy w lewo i dalej idąc chodnikiem schodzimy po schodach w dolinę Sanu, a zarazem do elektrowni, która znajduję się w Zwierzyniu.Wracamy tą samą drogą, do zejścia na koronę zapory w Myczkowcach. I teraz na pewno najmniej przyjemny fragment naszej wycieczki musimy się jakoś dostać do Soliny, gdzie czeka na nas samochód. Wiem, że istnieją połącznie autobusowe (jednak trzeba to sprawdzić, różnie z tym bywa). Jeśli nie ma możliwości podjechania autobusem lub busem to ten fragment też trzeba przejść pieszo.
Pewną pociechą będzie na pewno fakt, że poruszamy się wzdłuż Jeziora i mamy ładne widoki oraz to, że widzimy cały masyw wzgórza Berdo, które jeszcze nie tak dawno pokonaliśmy.
Autor: Piotr Tabisz. Przewodnik.
Kontakt: piotr.tabisz@gmail.com, tel. 667869134
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.