Po masowych wysiedleniach z lat 40., większość wiosek w najwyższej części Bieszczadów, od Cisnej po Wołosate oraz od dzisiejszej granicy ze Słowacją i Ukrainą aż do doliny Sanu, opustoszała niemal całkowicie. Jedynie w nielicznych miejscach, takich jak Wetlina czy Ustrzyki Górne, natychmiast rozpoczęto budowę drewnianych obiektów, głównie baraków, które służyły jako koszary dla żołnierzy pilnujących granic.
Na fotografii widoczna jest Wetlina oraz sąsiedni Smerek. W tamtych czasach w obu wsiach zachowały się jedynie po dwie chaty, a w kadrze zdjęcia, zrobionego z wzgórza łagodnie opadającego od strony Jawornika, nie widzielibyśmy żadnych innych budowli. Przez długi czas, aż do lat 60., obszar ten pozostawał niemal pusty, z wyjątkiem kilku leśnych osad robotniczych, które znajdowały się poza kadrem. Dla wielu dzieci tamtych lat, wzgórze to było ulubionym miejscem zabaw. Tam dojrzewały najwcześniej poziomki, jagody i grzyby, na które z niecierpliwością czekano, by zebrać choć dwa kilogramy – ilość wystarczającą, by mama mogła zrobić pyszne pierogi. Widok zielonych łąk, choć piękny, nie był jednak tak „czysty” jak obecnie. W tamtych czasach łąki były zakrzaczone, a w niektórych miejscach rosły już gęste olszynowe laski. Był to rezultat rekultywacji przeprowadzonej na początku lat 70. przez Gromadzką Radę Narodową.
Lasy, które możemy zobaczyć powyżej schronisk, także były inne niż obecnie. Najniżej położone, młode lasy olszynowe, rosły na dawnych polach uprawnych, co nadawało im jaśniejszy odcień. Wzgórze, które dzisiaj nosi nazwę Manhattan, było wtedy całkowicie puste, jeśli nie liczyć kiosku w kształcie beczki i niewielkiego gospodarstwa ogrodniczego należącego do Krawczyka.
Pod koniec lat 60. pojawili się nowi osadnicy, którzy zaczęli tworzyć tam gospodarstwa hodowlane. Pierwszymi rodzinami, które zdecydowały się na osiedlenie w Wetlinie, były rodziny Majów, Zielińskich, Dziunyczów, Łapajów i Tarnawskich. Choć stopniowo osiedlało się tam coraz więcej ludzi, wciąż dominowały pustki, a na łąkach pasły się stada jeleni.
Dzisiaj Wetlina zmienia się nie do poznania. Z dawnej, cichej wioseczki staje się coraz bardziej zatłoczonym kurortem. Choć jest to proces nieunikniony, dla tych, którzy pamiętają jej dawny urok, zmiany te są powodem do nostalgii. Zamiast śpiewu ptaków i delikatnego szumu Wetlinki, dzisiaj częściej słyszy się tu zgiełk ruchu turystycznego i ryk motocykli. Zdjęcie zamieszczone na pocztówce z lat 80., autorstwa J. Siudeckiego, stanowi ważne świadectwo tych zmian i przypomnienie o przeszłości, którą wielu z sentymentem wspomina.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.