reklama
reklama

„Mnie się nie spieszy, mi się pali” – symboliczny grób dwóch przyjaciół z bieszczadzkiego wypału

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Radek Czubak

„Mnie się nie spieszy, mi się pali” – symboliczny grób dwóch przyjaciół z bieszczadzkiego wypału - Zdjęcie główne

Płyta nagrobna na cmentarzu w Polanie | foto Radek Czubak

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Bieszczadzkie dziejeNa cmentarzu w Polanie, miejscowości leżącej u podnóża Otrytu, pojawiła się niezwykła płyta nagrobna. Nie z marmuru ani granitu – lecz ze stalowych drzwi od retorty. W miejscu tym spoczywa Jan Kośla, znany jako „Tuptuś”. Od teraz symbolicznie towarzyszy mu jego przyjaciel z wypału – Zbigniew „Balcerek” Balcerzak. Choć ich ciała dzieli odległość setek kilometrów, duchowa bliskość została zachowana. To wyjątkowe, ale i poruszające upamiętnienie dwóch ludzi związanych z ogniem, lasem i tutejszą tradycją.
reklama

Jan Kośla i Zbigniew Balcerzak – dwa nazwiska, które wiele mówią tym, którzy kiedykolwiek mieli do czynienia z tradycyjnym wypałem węgla drzewnego w Bieszczadach. 

Dwóch ludzi od ognia

Ich przyjaźń zrodziła się przy ogniu – dosłownie. Przez lata pracowali razem przy retortach, okopani w sadzy, ale zawsze z humorem i wzajemnym zrozumieniem. Nie byli tylko wypalaczami – byli częścią dawnych Bieszczadów. Tych prawdziwych, pachnących dymem i drewnem, w których wypał węgla był stałym elementem życia.

O Kośli niewiele wiadomo z oficjalnych biografii. Był człowiekiem cichym, stroniącym od rozgłosu. Nie opowiadał o sobie, nie szukał poklasku. Żył po swojemu – w rytmie natury, ognia i pracy. Ale ci, którzy go znali, mówili o nim „Tuptuś” – i to jedno słowo niosło za sobą coś więcej niż tylko przezwisko. To był znak rozpoznawczy, który wywoływał uśmiech, a czasem i nostalgię.

reklama

Zbigniew Balcerzak znał go lepiej niż większość. Przez lata byli nierozłączni przy wypałach – razem pracowali, razem milczeli, razem żartowali. W tamtym świecie nie trzeba było wiele mówić, by się rozumieć. Balcerek bywał duszą towarzystwa, Tuptuś raczej trzymał się z boku. Ale między nimi była nić porozumienia, której nie trzeba było tłumaczyć. Kompan, współpracownik, może brat duszy – tak o nim mówił Balcerek. Po śmierci Kośli w 2015 roku nie raz wspominał, że chciałby kiedyś spocząć obok niego. Nie udało się dosłownie – ale dziś wiadomo, że symbolicznie są razem.

mini retorta i mini taczki na płycie nagrobnej ze stalowych drzwiSzczegóły nagrobka/fot. Radek Czubak

reklama

Życie po wypale – Ekomuzeum i ostatnie lata

Zbigniew Balcerzak nie zszedł z drogi węgla nawet wtedy, gdy wypał przestał być codzienną koniecznością, a stał się już tylko wspomnieniem minionej epoki. Ostatni rok życia spędził w Ekomuzeum „Na wypale” w Radoszycach, nieopodal Komańczy. Tam, otoczony lasem i dymem z retort, opowiadał turystom o pracy, której dziś już niemal nikt nie rozumie. Pokazywał, jak to się robi – nie z podręcznika, ale z serca.

Wielu odwiedzających mówiło, że po kilku minutach rozmowy z Balcerkiem w jego oczach zapalał się ogień – dokładnie taki sam, jaki tlił się w wypale. Potrafił mówić o węglu jak o czymś żywym. O drewnie jak o współpracowniku. O dymie – jak o starej znajomej. Nie był kustoszem skansenu. Był żywym świadkiem tej tradycji.

reklama

Symboliczna płyta – retorta zamiast nagrobka

Zbigniew Balcerzak zmarł w kwietniu 2024 roku. Marzył, by kiedyś spocząć obok „Tuptusia” w Polanie, u podnóża Otrytu – w miejscu, z którym był emocjonalnie związany. Życie potoczyło się jednak inaczej – został pochowany w rodzinnych stronach, na cmentarzu w Ślesinie. Ale przyjaciele z Bieszczad nie pozwolili, by jego obecność zniknęła z krajobrazu, który współtworzył.

ℹ Warto wiedzieć
Retorta to stalowy piec do wypału węgla drzewnego. Drewno podgrzewane jest bez dostępu tlenu (piroliza), dzięki czemu powstaje węgiel drzewny. Dziś retorty w Bieszczadach zobaczysz głównie w celach edukacyjnych, m.in. w drodze do Mucznego i w Ekomuzeum „Na wypale” w Radoszycach.

Dzięki staraniom Fundacji Pod Otrytem oraz wsparciu wielu osób, na grobie Jana Kośli położono coś absolutnie wyjątkowego – stalowe drzwi od retorty. Te same, na których przez lata pracowali ramię w ramię. To nie jest zwykła płyta nagrobna. Na stalowym wieczku znajdują się dwie tabliczki – jedna z imieniem Kośli, druga z Balcerzakiem. Obok nich miniaturowa retorta, przewrócone taczki i cytat, który mówi wszystko o Balcerku:
„Mnie się nie spieszy, mi się pali” – miał powiedzieć kiedyś w sklepie, gdy ktoś ponaglał go przy kasie. Ta zdawkowa odpowiedź stała się nagle metaforą życia. I przemijania.

reklama

Nagrobek na cmentarzu w Polanie/fot. Radek Czubak

Pochowani osobno, połączeni duchem

Chciał spocząć obok swojego przyjaciela. Powtarzał to z uśmiechem i spokojem człowieka, który wie, gdzie należą jego korzenie – nie do miasta, lecz do ognia i lasu. Choć ostatecznie został pochowany z dala od Bieszczad, jego duch pozostał tu na zawsze.

Dzięki inicjatywie Fundacji Pod Otrytem, Balcerek symbolicznie wrócił na swoje miejsce. Drzwi od retorty, które pamiętają ich wspólną pracę, teraz zamknęły inny rozdział – z pokorą i dumą. W Polanie Balcerek i Tuptuś są znów razem. Nie w trumnie. W pamięci.

Ludzie, którzy to umożliwili

Za symboliczną płytą z retorty stoi grupa osób, którym zależy, by pamięć o wypalaczach nie zniknęła. Inicjatywa upamiętnienia Balcerka i Kośli wyszła od Radka Czubaka z Bazy pod Otrytem, przy której znajduje się retorta z portretem Balcerka, namalowanym przez Andrzeja Andrejkowa. Teraz ta retorta ma swoją symboliczną kontynuację – na cmentarzu w Polanie.

Pomogli: Artur Kołodziej, Hanna Myślińska, Daniel Mikrut, Adrian Tarnawski, Piotr Dzik, Artur Krakowski, Hubert Caban, Jacek Przybyła - wójt gminy czarna, Jagoda Szymczak oraz Fundacja pod Otrytem
W tym dniu ważnym partnerem był Uniwersytet Śląski w Katowicach, dzięki któremu możliwe było wyświetlenie filmu Czwarty Człowiek.

Filmowy hołd i kultura wypału

W dniu odsłonięcia symbolicznego grobu w Polanie wyświetlono film dokumentalny Czwarty Człowiek w reżyserii Krzysztofa Kasiora – poruszającą opowieść o Zbigniewie Balcerzaku, jego samotności, pracy i wewnętrznej pokucie.

Czwarty Człowiek – film o ogniu, samotności i pamięci

  • Reżyseria i scenariusz: Krzysztof Kasior
  • Zdjęcia: Filip Cichecki
  • Montaż: Artur Rej
  • Muzyka: Tomasz Jakub Opałka
  • Produkcja: Wydział Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego
  • Czas trwania: ok. 22 minuty
  • Rok produkcji: 2010

Film opowiada historię Zbyszka, który samotnie wypala węgiel w Bieszczadach. Czuje się odpowiedzialny za śmierć trzech wcześniejszych współpracowników. Gdy dołącza do niego nowy pomocnik, pojawia się pytanie – czy on będzie „czwartym człowiekiem”?

„Czwarty Człowiek” był pokazywany na międzynarodowych festiwalach i zdobył m.in. nagrodę dla najlepszego dokumentu w Hiszpanii (Curtocircuito).

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
logo