Potok w przeszłości miał inną nazwę, dzisiaj już zapomnianą – Bereżański. Pierwotnie natomiast całą tą rzeczką nazywano Dwernikiem. Później, jak to często w Bieszczadach bywało, zaczęto majstrować przy nazewnictwie, nie tylko tej rzeczki zresztą. Efekt tego jest taki, że obecnie ten potok-rzeczka posiada aż trzy nazwy. Pierwotna zachowała się w Dwerniku. W Nasicznem staje się Potokiem Nasiczniańskim, w Berehach natomiast Prowczą.
Most widoczny na zdjęciu, zbudowany został przez leśników w latach pięćdziesiątych na miejscu starego, przedwojennego jeszcze, zniszczonego tuż po wojnie. W pobliżu tamtego przedwojennego jeszcze mostu stał niegdyś czołg niemiecki, nieco zdemolowany przez miejscową ludność przed jej wysiedleniem. Czołg ponoć utknął w tym miejscu z powodu braku paliwa. Widział go inspektor leśny Zygmunt Rygiel, w trakcie swojego rekonesansu po opustoszałych Bieszczadach w pierwszej połowie lat 50. XX wieku, o czym wspominał w swojej książce pt. „Wspomnienia bieszczadzkiego leśnika” wydawnictwo: Ruthenus. Czołg ten został wkrótce potem pocięty palnikami, wywieziony i zezłomowany.
Oczywiście uwieczniony na tym zdjęciu most także od dawna już nie istnieje. Zastąpił go nowy, betonowy most z początku lat 60. XX wieku. Powstał on w trakcie budowy obwodnicy. Widzimy na zdjęciu maleńki fragment starej wiejskiej drogi, wymoszczonej kamieniem rzecznym (tuż przed mostem). Dobra, jak na bieszczadzkie warunki, w miarę solidnie utwardzona droga, doprowadzała z Wetliny właśnie do tego miejsca. Dalej zarówno do Dwernika, jak i Ustrzyk Górnych, drogi były już znacznie gorsze.
Tą wiodącą w stronę Dwernika, opisuje we wspomnianej publikacji Zygmunt Rygiel. Opowiada tam o swojej koszmarnej podróży ową drogą konno, w towarzystwie żołnierzy WOP z Ustrzyk Górnych, w roku 1954. W koleinach starej drogi, nie używanej od kilku lat, zdążył już urosnąć szpaler młodych olszyn, które drażniły końskie podbrzusza, doprowadzając je do szału. Toteż po kilkuset metrach, po długich i beznadziejnych próbach ich uspokojenia lub znalezienia innej trasy, podróżni zsiedli z koni, oddali je żołnierzom, a dalszą drogę odbyli pieszo. Taka porośnięta olszyną droga, wiodła aż do Dwernika. W tle widzimy fragment wzgórza cerkiewnego (miejsce, gdzie stała cerkiew niewidoczne na zdjęciu). W owym czasie stał tam jeszcze drewniany krzyż z 1938 roku, ustawiony przy nieistniejącej dzisiaj cerkwi, dla upamiętnienia 950-lecia chrztu Rusi.
W głębi, nieco z lewej, widzimy rozległe łąki, będące przez długie lata ulubionym miejscem na biwaki. W tle góruje nad całością Połonina Caryńska, której stoki poznaczone były licznymi polankami, łączącymi się miejscami z łąką połoninną. Różnie ją na przestrzeni dziejów nazywano. Najstarsza znana nam nazwa, występująca w dokumencie z I połowy XV wieku brzmi Woywodzyny. Na mapie Polski autorstwa Rizzi- Zannoniego z 1772 roku cały ciąg połonin nazywany jest Niedźwiedzia G. (prawdopodobnie autor nie miał pojęcia jak naprawdę nazywają się te góry). Natomiast na innej, o kilka lat młodszej mapie Miega, widzimy nazwę Połonina Berehowa. Używana dzisiaj, zapożyczona została od nazwy nieistniejącej obecnie wioski Caryńskie, rozciągającej się niegdyś po drugiej stronie połoniny, w uroczej dolinie pomiędzy Połoniną Caryńska a Magurą Stuposiańską.
Teren wokół mostu nad Prowczą, widocznego na zdjęciu, nie był wówczas tak pusty, jak wynikałoby to ze zdjęcia. W dolinie istniały wtedy dwie bacówki, a na okolicznych łąkach wypasały się stada owiec. Obydwie bacówki stały w innym miejscu niż obecne. Jedna w pobliżu skrzyżowania z drogą do Dwernika (około dwieście metrów od mostu, przy ścieżce na Małą Rawkę), druga natomiast u podstawy przełęczy Wyżniańskiej, po prawej stronie drogi jadąc w kierunku Ustrzyk Górnych.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.