To co widzimy, nie jest wałem śniegu odgarniętego pługiem. Jest to pokrywa śnieżna równomiernie rozłożona po obydwu stronach drogi. Nieco wcześniej przejechała tędy dmuchawa śnieżna, ponieważ zwykłe pługi nie dawały rady. Dla poszerzenia przejazdu, używano czasami ciągników gąsienicowych. Podróżowałem wówczas z Rzeszowa, gdzie wtedy mieszkałem, do Komańczy. Trzeba było poczekać ponad godzinkę, aż dojedzie dmuchawa, bowiem w tym miejscu, pomimo ustawionych płotków, śnieg zawiewał drogę równiutko z okolicznymi łąkami. Jedynie czubki znaków drogowych i przydrożne słupy wskazywały przebieg drogi. Gdy po dwóch godzinach wracaliśmy, droga znowu była zawiana do tego stopnia, że ledwie zmieściliśmy się samochodem w wąski przesmyk jaki jeszcze pozostał. A zachował się tylko dlatego, że nieco wcześniej przejechał od strony Zagórza pług.
Dzisiaj zimy nie rozpieszczają nas już od dłuższego czasu typowo zimowymi atrakcjami. Gdy spadnie wystarczająco dużo śniegu, że można już przecierać trasę i poszaleć sobie na biegówkach, jesteśmy szczęśliwi. Drogi mamy systematycznie odśnieżane, zarówno te główne, jak i gminne. Nie to, co kiedyś, gdy musieliśmy torować sobie ścieżkę własnym ciałem, by dotrzeć do przystanku autobusowego.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.