Wspomnienia o jaskini pod Tarnicą
Pod koniec lipca 2003 roku, grotołazi ze Speleoklubu Beskidzkiego zbadali nieznaną wcześniej jaskinię ukrytą pod szczytem Tarnicy. Szybko okazało się, że jest ona unikalna pod wieloma względami. Jednym z nich było to, że wejście do niej znajduje się w środku ścieżki, która prowadzi na popularny i licznie uczęszczany szlak turystyczny na najwyższy szczyt polskich Bieszczadów. Zapytany wówczas Tomasz Mleczek z Dębicy, który spenetrował tą jaskinię mówił, że czuł się jakby wchodził do dziury na środku ulicy, którą tam i z powrotem idą tłumy. Przy tym odkryciu nie brakowało osób stojących obok i komentujących całe to zajście. Odkrycie budziło ogromne zainteresowanie. Nic w tym dziwnego. Wszyscy zastanawiali się, co może skrywać ta „dziura”.W rozmowie z Rzeczpospolitą Tomasz Mleczek wspominał, iż o istnieniu „dziury” w szlaku turystycznym dowiedział się od turysty z Gorlic. Zwrócił on uwagę na nią w czasie wycieczki, ale nie miał latarki, by samemu sprawdzić, co jest za otworem. Na początku grotołaz miał dystans do tej wiadomości, ponieważ wielokrotnie docierały do niego informacje o nieznanej jaskini, która po sprawdzeniu okazywała się tylko niewielką dziurą pod kamieniem, gdzie nie zmieści się nawet plecak.
Poszedłem bez przekonania, przy okazji pobytu w Bieszczadach i z nastawieniem, że może to być kolejny fałszywy alarm. Nie przypuszczałem, że będzie to hit
- mówił Tomasz Mleczek dla Rzeczpospolitej.
Jaskinia pod Tarnicą, jako jedna z największych w Bieszczadach
Wejście do jaskini znajdowało się kilkanaście metrów od szczytu Tarnicy, przy żółtym szlaku prowadzącym z Przełęczy pod Tarnicą na Tarnicę, na wysokości 1340 m n.p.m. Długość jaskini wynosiła 16 metrów, a jej deniwelacja 6 metrów. Jaskinia zaczynała się studzienką o głębokości 2,5 metrów, dochodzącą do wąskiego korytarza. Na północny zachód korytarz prowadził stromo w dół, zakręcał i kończył się szczeliną nie do przejścia. Na południe natomiast dochodził do niewielkiego prożka i studzienki, za którymi zwężał się i również kończył szczeliną nie do przejścia. Ze studzienki odchodziła 2-metrowa, ciasna szczelina.Co ciekawe, otwór studzienki utworzył się w sposób naturalny w marcu 2003 roku. Znajdował się tuż przy szlaku, dlatego w 2008 roku służby Bieszczadzkiego Parku Narodowego zasypały go ze względu na bezpieczeństwo turystów.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.