Ratownicy Bieszczadzkiej Grupy GOPR zostali zadysponowani do groźnego zdarzenia, w którym jedna osoba miała poważne obrażenia ciała i dziurę w brzuchu po zadaniu ciosu nożem. Nie była to jednak jedyna akcja do jakiej w niedzielę wyjeżdżały służby ratunkowe.
Ratownicy Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego z Bieszczadów w nocy z soboty na niedzielę (z 13 na 14 sierpnia), około godziny 02:15 otrzymali zgłoszenie od pracownika Bieszczadzkiego Parku Narodowego, że na parkingu w miejscowości Wołosate jest osoba poszkodowana, która brała udział w bójce. Jak się okazało, mężczyzna miał poważne obrażenia ciała i dziurę w brzuchu po zadaniu ciosu nożem. Na miejsce zadysponowano również patrol policji oraz załogę karetki Bieszczadzkiego Pogotowia Ratunkowego. Po udzieleniu pierwszej pomocy i zabezpieczeniu poszkodowanego przetransportowano do szpitala.
Tego samego dnia, około godziny 12:05, ratownicy z Cisnej wyjechali w rejon Dużego Jasła, gdzie znajdowała się kobieta po zasłabnięciu i krótkotrwałej utracie przytomności. Do zdarzenia zadysponowano Lotnicze Pogotowie Ratunkowe. „Kobieta doznała udaru” – informuje bieszczadzki GOPR. Dwie godziny później goprowcy udali się w okolicę Przełęczy Wyżniańskiej. Tam ich pomocy potrzebowała kobieta ze złamaniem kończyny dolnej.
Do podobnego zdarzenia, ratownicy zostali zadysponowani chwilę później. „O godzinie 14:22 wpłynęło zgłoszenie do kobiety ze złamaną nogą, tym razem na szlaku z Wielkiej Rawki do Ustrzyk Górnych” – relacjonują.
Ponad godzinę później ponownie pomoc goprowców była konieczna. Tym razem kobiecie z urazem kolana, która wędrowała szlakiem ze szczytu Smerek do Kalnicy. Na koniec, o godzinie 16:21 wpłynęło zgłoszenie o zagubieniu czterech osób w rejonie Przełęczy Orłowicza. Jak się okazało turyści w okolicy wiaty, zamiast żółtym szlakiem kontynuować marsz do Wetliny, poszli końskim szlakiem. „Ponieważ w tym czasie ratownicy równolegle prowadzi trzy akcje, zostali oni poinstruowani, by wrócić tą samą drogą, którą szli aż do wiaty i tam prawidłowo skręcić na szlak” – dodają ratownicy.
Zdjęcie główne: GOPR Bieszczady, zdjęcie ilustracyjne