Sprawa zaczęła się w połowie października bieżącego roku, gdy w zagrodzie pokazowej w Mucznem padł jeden z żubrów. Wstępne wyniki badań sugerowały możliwość zakażenia gruźlicą, co natychmiast uruchomiło działania na poziomie wojewódzkim. Choć diagnoza nie była jeszcze pewna, służby potraktowały ryzyko bardzo poważnie. Na polecenie wojewody podkarpackiego Teresy Kubas-Hul zwołano posiedzenie Wojewódzkiego Zespołu Zarządzania Kryzysowego w Podkarpackim Urzędzie Wojewódzkim w Rzeszowie. Głównym tematem była sytuacja związana z podejrzeniem gruźlicy u padłego zwierzęcia. Już wtedy podkreślano, że sprawa wymaga pilnych działań.
Bezpieczeństwo mieszkańców to nasz priorytet, dlatego podjęliśmy zdecydowane działania, aby już na wczesnym etapie ograniczyć ryzyko rozprzestrzeniania się tej zakaźnej choroby. Wszystkie służby i inspekcje monitorują sytuację i jesteśmy z nimi w stałym kontakcie. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby ludzie i zwierzęta byli bezpieczni
– mówiła wówczas wojewoda Teresa Kubas-Hul.
Co wykazały badania?
Teraz potwierdzono, że wstępne obawy były uzasadnione. Próbki tkanek wysłane do laboratorium w Puławach dały jednoznaczny wynik.
Otrzymaliśmy właśnie wynik, jest dodatni
– przekazał Podkarpacki Wojewódzki Lekarz Weterynarii Mirosław Welz, cytowany przez Polską Agencję Prasową. Oznacza to, że żubrzyca padła wskutek gruźlicy.
To kluczowy moment całej sprawy, ponieważ zakażenie gruźlicą u żubrów jest nie tylko niebezpieczne, ale również nieuleczalne. W praktyce każdy potwierdzony przypadek uruchamia procedury, które mogą radykalnie wpłynąć na przyszłość stada. Obecnie w zagrodzie pokazowej przebywa 13 żubrów. Wymagają one szczegółowej diagnostyki, która już trwa. Pobierany jest materiał do badań laboratoryjnych, w tym krew do testów, a także wykonywane są testy tuberkulinowe. To właśnie one pozwolą ustalić, czy zakażenie rozprzestrzeniło się na resztę stada.
Możliwe konsekwencje: nawet likwidacja całej grupy
Lekarz weterynarii Mirosław Welz nie pozostawia złudzeń co do możliwych następstw. Gruźlicy u żubrów nie da się leczyć, dlatego pozytywne wyniki kolejnych zwierząt mogą oznaczać konieczność radykalnych działań.
Jeśli potwierdzimy wystąpienie gruźlicy, to będziemy wnioskować do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska o eliminację tych osobników, które uległy zakażeniu
– informuje Mirosław Welz w wypowiedzi dla Polskiej Agencji Prasowej.
Komentarze (0)