„Śniła mi się Połonina”, czyli film o Ludwiku „Lutku” Pińczuku, legendzie Bieszczadów od dnia premiery cieszy się ogromnym zainteresowaniem. W ostatnim czasie coraz częściej pojawiają się informację o możliwości obejrzenia tej produkcji. Najbliższa taka okazja będzie miała miejsce podczas Festiwalu „Natchnieni Bieszczadem” w Cisnej.
Projekcja filmu w Cisnej
W ramach XIV Festiwalu „Natchnieni Bieszczadem” odbędzie się projekcja filmu „Śniła mi się Połonina” w reżyserii Roberta Żurakowskiego. Bardzo ważnym elementem wydarzenia będzie panel dyskusyjny z udziałem twórców filmu, bohaterów oraz zgromadzonej widowni. „Mamy nadzieję, że uda nam się poruszyć wiele wątków – czasami trudnych – o których do tej pory nie było okazji porozmawiać” – zapowiadają organizatorzy.Spotkanie poprowadzi Grzegorz „Kowal” Michalik, muzyk, konferansjer czujący doskonale środowisko bieszczadzkie. Pokazowi towarzyszyć będą występy artystyczne między innymi: wcześniej wspomnianego Grzegorza Michalika oraz Tomasza „Motyla” Motyki.
Wydarzenie rozpocznie się 20 sierpnia o godzinie 14:00 w Centrum Kultury w Cisnej.
„Śniła mi się Połonina”, film o legendzie Bieszczadów
„Śniła mi się Połonina” opowiada historię twórcy bieszczadzkiego schroniska „Chatka Puchatka”. Ludwik Pińczuk przez pół wieku nadludzkim wysiłkiem budował swoją legendę i kult schroniska na Połoninie Wetlińskiej. Nie tylko przetrwał w surowych warunkach ale zdołał zbudować Chatkę własnymi rękami. Spełnił swoje marzenie. Prowadził schronisko z fantazją i sercem. Tysiące ludzi: artyści i zwykli turyści wciąż powracali na Połoninę odnajdując tam swój dom. „Lutek” zbudował świat dla siebie i innych od podstaw, tworząc wspólnotę ludzi, których jak magnes przyciągało życie na połoninie – bez wygód, za to z niepowtarzalną, górską atmosferą. Magia tego miejsca bliska jest każdemu, kto choć raz tam zawędrował. To świat dzikich Bieszczadów, skłaniający do refleksji nad ludzkim losem – trudnym, twardym ale pełnym smaku życiem.Nic jednak nie trwa wiecznie. Film jest zapisem wyjątkowego momentu w dziejach Bieszczadów. Dokument zatrzymuje czas na chwilę przed brutalną utratą domu przez bohatera. To świat współczesny go zabiera. Chatka Puchatka zostanie za chwilę zburzona a w jego miejsce powstanie nowoczesny górski budynek. Kończy się pewna epoka, zaczyna kolejna. Co się stanie z magią tego miejsca, teraz, gdy Chatka Puchatka już nie istnieje? Oto historia o znalezionym i utraconym domu.
„Lutek” – legendarny Bieszczadnik
Ludwik „Lutek” Pińczuk to legendarny Bieszczadnik, kultowa postać dzikich Bieszczadów – żywy symbol człowieka gór i lasów, kowboj z Połoniny Wetlińskiej zakochany na zabój w Bieszczadach. To o nim śpiewano przez dziesięciolecia piosenkę z refrenem „Mam konia z grzywą rozwianą, z podkowy trysnęła skra…!”. Miłośnik zwierząt, zasłużony ratownik i Honorowy Członek GOPR, który od 1966 roku wziął udział w 139 wyprawach ratunkowych. Za swoją górską służbę był wielokrotnie odznaczany, w tym Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.Ludwik Pińczuk urodził się w Bośni w rodzinie o polskich korzeniach. W 1946 roku wrócił z ojcem i sześciorgiem rodzeństwa do Polski na Dolny Śląsk. Jako młody człowiek w 1959 roku odkrył Bieszczady i odtąd wciąż do nich powracał imając się rozmaitych zajęć. Był zbieraczem jagód i runa leśnego, zajmował się też wyrębem drewna z bieszczadzkich lasów, wypalaniem węgla w mielerzach. Ale słynny Lutek to przede wszystkim wieloletni gospodarz kempingu PTTK w Ustrzykach Górnych i schroniska na Połoninie Wetlińskiej.
Ciężka praca przy budowie schroniska
Chatkę Puchatka – najwyżej położone schronisko w Bieszczadach (1228 m n.p.m.) – przez wędrowców nazywaną także „Tawerną” i „Republiką Wetlińską” – sam rozbudowywał i modernizował. Materiały do budowy, a potem wodę i żywność wwoził przy pomocy koni, a później kultowych GAZ-ów.Chatka Puchatka od 1964 roku zapewniała spartańskie warunki do życia tak gospodarzowi jak turystom – obiekt nie posiadał energii elektrycznej, bieżącej wody ani kanalizacji. Niezwykle klimatyczne dzięki charyzmie gospodarza, który na stałe objął w dzierżawę schronisko w 1986 roku, przyjmowało jednak turystów przez cały rok kusząc przepięknymi widokami i zapierającymi dech w piersiach wschodami i zachodami słońca.
Zdjęcie główne: Kamil Mielnikiewicz