reklama
reklama

Nigdy więcej nie można do tego dopuścić. Rok temu płonęła Połonina Caryńska

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Jakub Doliwa/OSP KSRG Lutowiska

Nigdy więcej nie można do tego dopuścić. Rok temu płonęła Połonina Caryńska - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
16
zdjęć

Pożar Połoniny Caryńskiej 8 kwietnia 2024 roku | foto Jakub Doliwa/OSP KSRG Lutowiska

reklama
Udostępnij na:
Facebook
AktualnościRówny rok temu, 8 kwietnia 2024 roku niebo nad Bieszczadami rozświetliła łuna ognia. Płonęła Połonina Caryńska. Choć dzięki szybkiemu działaniu służb udało się zapobiec – śmiało można powiedzieć – katastrofie, tamten wieczór przypomniał, jak łatwo o tragedię, gdy zawodzi ludzka odpowiedzialność.
reklama

8 kwietnia 2024 roku, kilka minut po godzinie 18:20, do służb ratunkowych wpłynęło zgłoszenie o pożarze suchych traw na południowych stokach Połoniny Caryńskiej, w pobliżu jej najwyższego szczytu. Alarm podniósł turysta, który zauważył ogień i natychmiast poinformował odpowiednie służby. Płomienie szybko objęły rozległy fragment połoniny, zagrażając nie tylko cennej roślinności, ale również sąsiednim kompleksom leśnym. Choć początkowe szacunki mówiły o powierzchni objętej ogniem wynoszącej nawet 8 hektarów, finalnie – jak wykazała szczegółowa analiza Bieszczadzkiego Parku Narodowego – spłonęło 1,46 ha terenu.

reklama

Akcja w trudnym terenie

W gaszenie pożaru zaangażowano aż 91 osób z różnych jednostek, w tym strażacy z Ustrzyk Dolnych, Lutowisk, Ustrzyk Górnych, Stuposian, Zatwarnicy i Dwernika, ratownicy Bieszczadzkiej Grupy Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, pracownicy Bieszczadzkiego Parku Narodowego oraz straż leśna i służby leśne z nadleśnictw Stuposiany i Lutowiska.  Do akcji wykorzystano 14 quadów oraz drona, który umożliwił bieżące monitorowanie rozwoju sytuacji z powietrza. Ratownicy podkreślają, że działania prowadzone były w bardzo trudnych warunkach – o szybkim rozprzestrzenianiu się ognia decydował przede wszystkim silny wiatr oraz duże nachylenie terenu. W takich warunkach każda minuta była na wagę złota.

reklama

Ogień udało się opanować tuż po godzinie 21:00, jednak czuwanie nad pożarzyskiem trwało przez całą noc. Strażnicy Bieszczadzkiego Parku Narodowego pozostali na miejscu, monitorując teren i reagując na ewentualne zarzewia ognia. Ich działania były szczególnie wymagające – silny wiatr nadal utrudniał pracę, a teren był trudno dostępny.

Zabezpieczenie i prewencja

Szybka i skoordynowana akcja była możliwa nie tylko dzięki sprawnej logistyce, ale też odpowiedniemu przygotowaniu. Wszystkie obszary połoninowe w Bieszczadzkim Parku Narodowym wyposażone są w specjalne skrzynie z tłumicami, najskuteczniejszym sprzętem do gaszenia pożarów suchych traw. To właśnie dzięki nim oraz zdecydowanej reakcji służb udało się uniknąć rozprzestrzenienia ognia na większą skalę. Dron wykorzystany podczas akcji odgrywał kluczową rolę w lokalizacji zarzewi ognia – dzięki niemu możliwe było objęcie kontrolą znacznie większego obszaru niż w przypadku patrolu pieszo. Choć nowoczesna technologia wspiera ratowników, to jednak nadal najważniejszym ogniwem systemu bezpieczeństwa pozostaje człowiek i jego reakcja.

reklama

Dzień po pożarze Bieszczadzki Park Narodowy opublikował oficjalne dane dotyczące strat. Ogień objął fragment południowych stoków Połoniny Caryńskiej w sąsiedztwie popularnego szlaku turystycznego. Spłonęły suche kępy traworośli oraz nadziemne części borówczysk. Nie odnotowano strat wśród kręgowców – najpewniej zdołały one uciec przed ogniem. Zniszczenia w populacjach bezkręgowców są trudniejsze do oszacowania. Pożar miał charakter powierzchniowy – nie objął torfowisk ani gleb murszowych, które są szczególnie wrażliwe na ogień. Park przypomina, że podobne zdarzenie miało miejsce niemal dokładnie 30 lat wcześniej – w 1994 roku, również na Połoninie Caryńskiej. Wówczas roślinność zdołała się stosunkowo szybko zregenerować, dzięki temu, że ogień nie dotarł do systemów korzeniowych.

reklama

Apel, który nie powinien pozostać bez echa

Bieszczadzki Park Narodowy oraz wszystkie służby biorące udział w akcji zgodnie podkreślały, że największe znaczenie miała szybka reakcja zarówno turysty, który zgłosił pożar, jak i jednostek ratunkowych. Gdyby ogień nie został zauważony na czas, a działania nie podjęte natychmiast, skutki mogłyby być znacznie poważniejsze zarówno przyrodniczo, jak i ze względu na bezpieczeństwo.

Park przypomina też, że używanie otwartego ognia w jego granicach jest nie tylko niebezpieczne, ale i zabronione. Każde niedopalone ognisko, niedopałek papierosa czy celowe wypalanie traw to potencjalne zagrożenie dla całych ekosystemów. Zgodnie z Ustawą o ochronie przyrody, takie działania są wykroczeniem, a ich skutki mogą być nieodwracalne.

WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
logo