„Harasymiada - na ścieżkach Krainy Łagodności” to cykliczna impreza, która kultywuje pamięć o poecie Jerzym Harasymowiczu. Podczas tegorocznej edycji zorganizowano konkurs plastyczny „Bieszczady okiem poety Jerzego Harasymowicza” dla dzieci i młodzieży z gminy Komańcza. Ponadto w trakcie realizacji projektu odbyły się warsztaty poetycko-cukiernicze oraz warsztaty wypalania w drewnie. Dodatkowo, w Szczawnem, Rzepedzi oraz Komańczy zorganizowano plener malarski dla dzieci i młodzieży, które poprowadziła Olga Rudlicka.
Tegoroczne obchody Harsymiady odbyły się 8 września w restauracji „Pod Kominkiem” w Komańczy. Zaproszonych gości powitał Roman Bzdyk, wójt gminy Komańcza, a całą imprezę prowadził Mieczysław Czytajło. Następnie wręczono dyplomy i nagrody, a chwilę później dzieci przygotowane przez grono pedagogiczne z terenu gminy Komańcza, recytowały wiersze Jerzego Harasymowicza. W dalszej kolejności prowadzący wygłosił prelekcję, a po nim również dr Jolanta Mazur-Fedak, Edward Marszałek oraz gość specjalny dr Robert Księżopolski.
Po przerwie przyszła pora na muzyczną część imprezy. Jako pierwsze swoje utwory zaprezentowała Agata Rymarowicz, piosenkarka, autorka tekstów i kompozytorka, wykonawczyni piosenki poetyckiej i ludowej. W dalszej kolejności uczestnicy Harasymiady wysłuchali koncertu Grażyny Łobaszewskiej, znakomitej wokalistki i kompozytorki, znanej z takich utworów jak „Czas nas uczy Pogody”, „Piosenka o ludziach z dużą”, „Brzydcy” czy „Gdybyś”.
Imprezie towarzyszyła wystawa pamiątek związanych z Jerzym Harasymowiczem.
O poecie, który sporą część życia spędził w Bieszczadach
Jerzy Harasymowicz urodził się w Puławach w 1933 roku jako syn oficera Wojska Polskiego. Z uwagi na charakter pracy ojca, w dzieciństwie kilkakrotnie zmieniał miejsce zamieszkania. Ojciec w kampanii wrześniowej dostał się do niewoli niemieckiej i osadzony został w Woldenbergu, zaś młody Jerzy wraz z matką okres wojny spędził na wschodzie. Jako rodzina oficera polskiego, poszukiwani byli przez policję ukraińską i Gestapo. Szczęśliwie przeżyli wojnę, a po jej zakończeniu i powrocie ojca z niewoli osiedli w Rzeszowie, gdzie Jerzy chodził do szkoły podstawowej. W 1948 roku zamieszkali w Krakowie przy ulicy Łobzowskiej. Młodego Harasymowicza pociągała jednak przygoda. W roku 1949 jako 16-letni młodzieniec zdał do Gimnazjum Leśnego w Limanowej. Nauka poprzedzona była roczną praktyką, którą odbywał w Nadleśnictwie Muszyna.Wkrótce szkołę z Limanowej przeniesiono do Ojcowa, przekształcając ją w Technikum Leśne. Wówczas już Jerzy zaczął tworzyć swe pierwsze wiersze, „rozmawiał" z ptakami i kwiatami, włóczył się po lesie, chłonął egzotykę Beskidu z jego cerkiewno-bizantyjską atmosferą. Ucząc się w szkole leśnej poznał i pokochał naturę. Izolował się jednak od szkolnego towarzystwa, tworzył wyłącznie w samotności.
Fot. RDLP Krosno
Jerzy Harasymowicz, po krótkim epizodzie pracy w leśnictwie, żył z pisania. W roku 1956 wydał pierwszy tomik pt. „Cuda" i wkrótce zaczęto o nim pisać jako o poecie awangardowym, którego trudno było zaszufladkować. Miał niestandardowy sposób konstrukcji wierszy, był nowatorski w sposobie postrzegania świata. Ogromna wrażliwość sprawiła, że zawsze identyfikował się ze słabszymi. Stąd przyszła fascynacja Łemkowszczyzną i Łemkami, tak bardzo skrzywdzonymi w wyniku powojennych wysiedleń. Ich kulturze poświęcił wiele swoich wierszy. Lubił przebywać w beskidzkich wioskach, gdzie, prócz twórczego natchnienia, długo znajdował przyjaciół. Zaczął nawet utożsamiać się z nimi, uczestnicząc w nabożeństwach obrządku wschodniego.
Poeta mieszkał w Krakowie, ale nigdy z tym miastem się nie zasymilował. Swój dom widział tylko w górach, do których chętnie powracał, i w lesie, który był natchnieniem o każdej porze roku. Najbardziej lubił jednak jesienne góry.
Jerzy Harasymowicz zmarł 21 sierpnia 1999 roku. Tej samej jesieni na Przełęczy Wyżnej stanął pomnik poety, zaprojektowany przez krakowskiego architekta Piotra Patoczkę. Dwa głazy z lipowickiego kamieniołomu – jak dwa narody – zostały spięte odkutym w metalu motywem cerkiewnej bani. Stanowią one swego rodzaju bramę na najliczniej uczęszczanym bieszczadzkim szlaku, wiodącym na Połoninę Wetlińską.
źródło: RDLP Krosno
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.