Jak poinformował nas leśniczy z Nadleśnictwa Baligród, Kazimierz Nóżka, dziki biwak odbywał się na ścieżce przyrodniczej "Otaczarnia" w Bukowcu. Leśniczy dostał informację od turystów, którzy przechadzali się ścieżką.
"Coraz więcej takich dołujących zachowań obserwujemy. Szczególnie w bardziej zacisznych, mniej uczęszczanych miejscach, jak właśnie Otaczarnia, Korbania, Chryszczata czy nieopodal wiaty w Jabłonkach. Tam gdzie jest większy ruch, nie ma problemu, bo ludzie się nawzajem obserwują.
Choć samo biwakowanie w lesie jest nielegalne, z wyjątkiem miejsc wyznaczonych przez leśniczego, to nie jest bezpośrednio karalne. Konsekwencjom podlegają niewłaściwe zachowania towarzyszące pobytowi określone w kodeksie wykroczeń. Taki "wypoczynek" może przynieść szereg negatywnych skutków dla ekosystemu, bezpieczeństwa uczestników biwaku czy prawa własności.
W tym przypadku takim zagrożeniem były pozostawione przez turystów śmieci.
"Turyści nie pomyśleli, że przez noc mogą podejść do pozostawionych worków zwierzęta i poszukiwać pożywienia. Wśród śmieci, są różne przedmioty, które zjedzone przez zwierzę, stanowią bezpośrednio zagrożenie ich życia" - komentuje leśniczy
Mało kto zdaje sobie sprawę, że w lesie nie wolno korzystać z drewna na ognisko, budować szałasów, nawet wystruganie kijka na kiełbaskę jest już naruszeniem przepisów. Nie wolno też zbierać grzybów tam, gdzie to zabronione, na przykład na terenie rezerwatów i parków narodowych, zrywać szyszek, wydobywać soku brzozowego, itd.
Turyści będą zidentyfikowani, gdyż do nadleśnictwa trafiło zdjęcie z numerami rejestracyjnymi samochodu biwakowiczów.
Na fanpage Nadleśnictwa Baligród możemy zobaczyć apel o właścicieli śmieci o zabranie składowiska. My apelujemy o rozsądek i poszanowanie tego, co jest naszym wspólnym dobrem.