Do jednego z ostatnich takich incydentów doszło kilka dni temu w Habkowcach, niewielkiej miejscowości położonej w gminie Cisna. Niedźwiedź rozerwał siatkę ogrodzeniową, wszedł na podwórko i pozostawił po sobie niemały bałagan. Co ciekawe, zwierzę najbardziej zainteresowało się barszczem czerwonym, który gospodyni przechowywała na ganku. Niedźwiedź częściowo go wypił, a resztę rozlał, przewracając przy tym różne przedmioty znajdujące się na posesji.
No cóż, pogoda jest jaka jest, to i niedźwiedzie nie śpią i zaczynają się uaktywniać. W nocy taki zbój odwiedził Habkowce. Żeby była jasność, posesja jest ogrodzona (łobuz rozerwał siatkę), kosze na śmieci i kompostownik przytwierdzone (co to dla takiego mocarza)
– relacjonują leśnicy Nadleśnictwa Cisna.
Bieszczadzkie niedźwiedzie odwiedzają ludzi
Habkowce nie są jedynym miejscem, gdzie doszło do takiego incydentu. W maju 2024 roku podobna sytuacja miała miejsce w Cisnej. Młody niedźwiedź zwabiony zapachami z kuchni podszedł pod jeden z domów, stanął na dwóch łapach i zaczął zaglądać przez okno.
Fot. Facebook/Nadleśnictwo Cisna Lasy Państwowe
Gotowałam obiad, coś z mięsa, chyba kurczaka. Nagle patrzę za okno, a tam coś stoi. Oparł się łapami o szybę. Nie wierzyłam własnym oczom
– relacjonowała właścicielka domu, Anna Pokrywka w rozmowie z Interią.
Domownicy próbowali przepłoszyć drapieżnika, ale nie było to łatwe. Jak relacjonowali, niedźwiedź stał na dwóch łapach i patrzył prosto w oczy. Wyglądało to tak, jakby badał, czy osoby w domu są więksi jak on. Co najważniejsze, nie był agresywny. Dopiero interwencja policji sprawiła, że zwierzę wycofało się do lasu.
Niepokojące wizyty drapieżników
Podobne sytuacje zdarzały się już wcześniej. W Wołkowyi niedźwiedzie regularnie pojawiały się na podwórkach, atakowały domowe zwierzęta, a nawet spacerowały po miejscowym cmentarzu. Mieszkańcy zgłaszali również przypadki obecności tych zwierząt w pobliżu przedszkola w Bukowcu.
Fot. Facebook/Nadleśnictwo Cisna Lasy Państwowe
Niedźwiedzie mają znakomity węch i potrafią wyczuć jedzenie z dużej odległości. To właśnie zapachy przyciągają je na teren domostw. Wystarczy niezabezpieczony śmietnik, resztki jedzenia pozostawione na zewnątrz lub nawet zapach gotowanych potraw, by zwierzę podeszło bliżej ludzi. Potwierdza to również przypadek z 2020 roku, gdy niedźwiedź w Łopience zniszczył samochód turystów, próbując dostać się do jedzenia pozostawionego w bagażniku. Zwierzę wgryzło się w karoserię, uszkodziło zderzak, ale ostatecznie nie udało mu się otworzyć pojazdu.
Czy niedźwiedzie są zagrożeniem?
Mimo że większość takich spotkań kończy się bezpośrednim zagrożeniem dla ludzi, nie można bagatelizować problemu. Niedźwiedź brunatny to największy drapieżnik Europy – dorosły samiec może ważyć nawet 350 kilogramów i poruszać się z prędkością do 50 km/h. W Polsce objęty jest całkowitą ochroną, ale jednocześnie jego populacja systematycznie rośnie. Według danych Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie, w Bieszczadach żyje około 150 osobników.Leśnicy apelują, by stosować się do kilku podstawowych zasad. Przede wszystkim nie należy pozostawiać jedzenia na zewnątrz, ponieważ nawet niewielkie resztki mogą zwabić niedźwiedzia. Ważne jest również odpowiednie zabezpieczanie pojemników na śmieci, najlepiej przechowując je w zamkniętych pomieszczeniach. Kategorycznie nie wolno dokarmiać dzikich zwierząt, ponieważ niedźwiedzie, które przyzwyczają się do jedzenia od ludzi, tracą naturalny instynkt unikania człowieka. Należy także unikać pozostawiania zapachów jedzenia na ubraniach i sprzęcie turystycznym, ponieważ nawet pachnący plecak może stać się celem ataku. W przypadku spotkania z niedźwiedziem nie wolno podchodzić do niego ani go prowokować – najlepszym rozwiązaniem jest spokojne wycofanie się.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.