W sobotę, 8 marca, odbyła się już piąta edycja historycznego marszu „Kierunek Manyłowa”, organizowanego przez Stowarzyszenie Eksploracyjno-Historyczne „Galicja” we współpracy z Nadleśnictwem i Gminą Baligród. Tegoroczne wydarzenie przyciągnęło rekordową liczbę uczestników. Jak poinformowali przedstawiciele Stowarzyszenia Eksploracyjno-Historycznego „Galicja”, na szczyt weszło ponad 170 osób, w tym goście z zagranicy, między innymi ze Słowacji.
Pomysł na organizację marszu narodził się w 2020 roku, a jego inicjatorami byli Ewa Wydrzyńska-Scelina i Artur Hejnar. Każdego roku spotkanie to nie tylko okazja do uczczenia pamięci poległych żołnierzy, ale także możliwość zgłębienia historii tego niezwykle krwawego epizodu I wojny światowej. W tym roku wyjątkową atmosferę wydarzenia podkreśliła liczna obecność rekonstruktorów historycznych, którzy w autentycznych mundurach nadali marszowi odpowiedni klimat.
Fot. Dorota Krynicka
Historyczna akcja minerska sprzed 110 lat
12 marca 1915 roku na Manyłowej miało miejsce jedno z najbardziej spektakularnych i niszczycielskich wydarzeń frontu wschodniego I wojny światowej. Austro-węgierscy saperzy dokonali detonacji, która zniszczyła rosyjskie pozycje obronne, torując drogę do natarcia swoim wojskom. W wyniku tej operacji setki rosyjskich żołnierzy straciły życie, a 1260 zostało wziętych do niewoli.Walki w rejonie Manyłowej były częścią większej ofensywy, która objęła także sąsiednie grzbiety górskie. Starcia trwały wiele dni, a liczba ofiar rosła z każdą godziną. Poległych chowano w prowizorycznych mogiłach, a górskie zbocza pokryły się śladami tragicznych wydarzeń. Dziś, mimo upływu ponad wieku, na ocalałych bukach i jaworach wciąż widoczne są ślady kul i odłamków.
Odkrywanie przeszłości
Dzięki zaangażowaniu Stowarzyszenia Eksploracyjno-Historycznego „Galicja”, Fundacji Badań nad Dziedzictwem Kulturowym, Nadleśnictwa Baligród oraz Gminy Baligród, na Manyłowej od kilku lat prowadzone są badania historyczne. Ustalono dokładne miejsce podkopu, który doprowadził do tragicznej eksplozji w 1915 roku. Podczas eksploracji odnaleziono wiele artefaktów, takich jak broń obu walczących stron, klamry od pasów, manierki, bagnety czy fragmenty umundurowania. Znaleziska te pozwalają lepiej zrozumieć warunki, w jakich przyszło walczyć żołnierzom oraz oddać hołd ich pamięci.Cztery lata temu, dzięki współpracy Nadleśnictwa Baligród, lokalnych władz oraz pasjonatów historii, udało się zorganizować cmentarz wojenny, gdzie sukcesywnie przenoszone są szczątki żołnierzy odnajdywane w trakcie badań. Jest to jedno z wielu miejsc w Bieszczadach, które stanowi milczące świadectwo krwawej historii tego regionu.
Pamięć, która nie gaśnie
Każdego roku na szczycie Bogusław Głód w mundurze 4 Bośniacko-Hercegowińskiego Pułku Piechoty, odczytuje między innymi fragmenty pamiętników pisanych przez uczestników walk z 1915 roku.
W tym roku uczestnicy marszu mieli okazję wysłuchać zapisków Hansa Horinka – naocznego świadka szturmu na Manyłową z 12 marca 1915 roku
– informuje Stowarzyszenie Eksploracyjno-Historyczne „Galicja”.
Takie inicjatywy sprawiają, że historia nie odchodzi w zapomnienie, a tragiczne losy walczących tutaj żołnierzy nadal budzą refleksję i szacunek.
Pamięć o historii, szacunek dla poległych żołnierzy wielu narodowości, także Polaków, którzy zginęli na bieszczadzkiej ziemi w czasie Wielkiej Wojny, takie przesłanie towarzyszyło uczestnikom marszu na szczyt Manyłowej
– dodają organizatorzy.
Manyłowa, niegdyś zwana Łysym Wierchem, wciąż nosi ślady wojennej przeszłości. Dzięki pasjonatom historii i lokalnym instytucjom udaje się nie tylko zachować pamięć o tamtych wydarzeniach, ale także przybliżyć je kolejnym pokoleniom.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.