reklama

Tratwa Michała "Giera" Giercuszkiewicza w Werlasie może zostać rozebrana. Jest jednak wyjście z tej sytuacji [ZDJĘCIA]

Opublikowano:
Autor:

Tratwa Michała "Giera" Giercuszkiewicza w Werlasie może zostać rozebrana. Jest jednak wyjście z tej sytuacji [ZDJĘCIA] - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
7
zdjęć

Udostępnij na:
Facebook
Aktualności Mówi się o tym miejscu jako wyjątkowym, z niepowtarzalnym klimatem. W Werlasie, na brzegu Jeziora Solińskiego znajduje się „tratwa”, w której ostatnie lata swojego życia spędził były perkusista Dżemu Michał „Gier” Giercuszkiewicz. Teraz, ze względów prawnych obiekt może zostać rozebrany, jednak nie musi dojść do takiej sytuacji. Ważną kwestią jest znalezienie osoby chcącej przejąć „opiekę” nad tym obiektem.

„Tratwa” Michała „Giera” Giercuszkiewicza w Werlasie stała się na przestrzeni ostatnich lat ważnym punktem turystycznym w regionie. Turyści chętnie zaglądali tam jeszcze za życia byłego perkusisty Dżemu, ale i po jego śmierci. „Pływający dom” jest symbolem, określanym często jako miejsce z niepowtarzalnym klimatem.

Brak właściciela „tratwy”

Michał Giercuszkiewicz po długiej chorobie odszedł na Niebieskie Połoniny 27 lipca 2020 roku i od tego czasu jego tratwa dryfuje po wodach Jeziora Solińskiego pusta. Po ponad trzech latach, w świetle zmieniających się praw, wezwano właściciela do dokonania likwidacji pomostu. Jest to następstwo podjętych przez PGE Energię Odnawialną działań porządkujących stan prawny urządzeń wodnych zlokalizowanych na wodach zbiorników Solina i Myczkowce.

Zgodnie z pismem skierowanym do PGE Energia Odnawialna przez Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie właściciele wszelkich urządzeń wodnych zlokalizowanych na terenie zbiornika solińskiego powinni dokonać ich legalizacji pod groźbą konsekwencji karnych. Za takie urządzenie uznaje się też pomost „tratwę”, która została wykonana bez wymaganego pozwolenia wodnoprawnego. O legalizację – uzyskanie stosowanych pozwoleń, a następnie stały nadzór techniczny nad tratwą jako urządzeniem pływającym – powinien zabiegać właściciel tratwy, a ten pozostaje nieznany

– dowiadujemy się z Biura Prasowego PGE Energia Odnawialna.

Nowy właściciel szansą na pozostawienie „tratwy”

PGE Energia Odnawialna zdaje sobie sprawę, że „tratwa” jako miejsce ostatnich lat życia Michała „Giera” Giercuszkiewicza stanowi atrakcję tej części Zalewu Solińskiego i gromadzi turystów, dlatego rozwiązaniem sprawy pozwalającym na pozostawienie tego obiektu na wodzie, byłoby odnalezienie osoby bądź stowarzyszenia, mówiąc ogólnie podmiotu, który chciałby zaopiekować się tym miejscem i może podjąć się wymaganej przepisami prawa legalizacji, a następnie sprawowania stałego nadzoru technicznego.

Nie chcemy likwidować tego obiektu, bo wiemy, że jest to dla pewnych kręgów ważne miejsce. Gdy „tratwa” znalazła się na wodzie były inne przepisy prawne, teraz jest znacznie inaczej. Bardzo ważnym elementem w całej tej sytuacji będzie znalezienie osoby, która jest w posiadaniu dokumentów, które pozwolą zalegalizować „tratwę” bądź podmiotu chcącym przejąć nad nim opiekę

– dowiadujemy się.

„W Werlasie tratwa dryfuje pusta”

Michał Giercuszkiewicz był człowiekiem kochającym wolność, co wyrażał przez całe życie i w tym trwał. Wolny ptak, który wzleciał w przestrzeń i gdzieś tam jest. Kiedyś promienie słońca oświetlały jego tratwę dryfującą po Jeziorze Solińskim, dzisiaj nie ma go z nami ciałem, ale jest i zawsze będzie duchem. Mówiono o nim, jak o największej indywidualności polskiej sceny muzycznej, charyzmatycznym perkusiście, człowieku z nietuzinkową osobowością oraz żywej legendzie bluesa, rocka i jazzu. Swoimi utworami zarażał nie tylko osoby ze swojego pokolenia, ale także młodsze, które nie raz powtarzały, że o takiej osobie jak „Gier” należy pamiętać zawsze.

Michał Giercuszkiewicz urodził się we wrześniu 1954 roku w Katowicach. Na początku lat 80. dołączył do zespołu Dżem, który przeżywał wówczas lata świetności. W 1982 roku nagrali pierwsze single „Paw”, „Whisky” i „Czerwony jak cegła”, a trzy lata później debiutancki album „Cegła”. Przyjaźnił się z wokalistą Ryśkiem Riedlem. Była to burzliwa znajomość. Dużo mówiło się nie tylko o ich życiu zawodowym, ale też prywatnym, gdzie dragi i zakazane substancje odgrywały znaczącą rolę. W trakcie swojej kariery muzycznej popularny „Gier” grał również w grupie Apogeum, Kwadart, Bezdomne Psy. Współpracował z zespołem SBB i Krzak oraz sporadycznie występował w składach tworzonych przez Józefa Skrzeka. Przez pewien czas udzielał się w grupie Ości oraz w zespole Cree, gdzie wokalistą jest Sebastian Riedel. Mieszkańcy Bieszczadów znają go dobrze z koncertów ze Śląską Grupą Bluesową, z którą zaczął grać w 2003 roku.

Bieszczady odwykową ostoją

Muzyk wyjechał po raz pierwszy w Bieszczady jeszcze przed śmiercią Ryszarda Riedla. Najpierw zamieszkał na Wyspie Skalistej na Jeziorze Solińskim. Rok później przeniósł się do zbudowanej przez siebie tratwie zacumowanej kilkanaście metrów od brzegu w Zatoce Teleśnickiej. Później tak się ułożyło, że zamieszkał w Werlasie, również na tratwie, ale trochę nowocześniejszej. Ktoś mógłby zapytać, dlaczego akurat Bieszczady, a nie inny zakątek Polski. Perkusista wyjechał właśnie tutaj, twierdząc, że bieszczadzka ostoja będzie najlepszym miejscem do walki z uzależnieniem od narkotyków. Udało mu się wygrać, jednak nie przyszło mu to łatwo. Uzależnienie spowodowało, że rozpadło mu się małżeństwo. Długo walczył z nałogiem. Miał krótsze i dłuższe okresy abstynencji.

WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy