reklama

Premiera filmu „Śniła mi się Połonina” już dzisiaj w Sanockim Domu Kultury. Na gości będzie czekała moc atrakcji

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Premiera filmu „Śniła mi się Połonina” już dzisiaj w Sanockim Domu Kultury. Na gości będzie czekała moc atrakcji - Zdjęcie główne

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Aktualności
reklama

Na ten dzień czekała rzesza miłośników Bieszczadów. Już dzisiaj odbędzie się uroczysta premiera filmu „Śniła mi się Połonina-Lutek. Legenda Bieszczadów”. Wydarzeniu towarzyszyć będzie również wiele atrakcji. „W pierwszej kolejności, wejście na pokaz mają osoby z rezerwacją” – przypominają organizatorzy.

Premiera filmu o Ludwiku Pińczuku

Uroczysta projekcja filmu poświęcona Ludwikowi Lutkowi Pińczukowi rozpocznie się o godzinie 18:00 w Sanockim Domu Kultury. Całe wydarzenie będzie miało jednak swój początek wcześniej. Od 17:00 w budynku SDK otwarta będzie wystawa pamiątek z Chatki Puchatka oraz wystawa fotograficzna ze zbiorów Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Organizatorzy przygotowali również stoisko Ruthenus, gdzie będzie możliwość zakupu książki „Lutek co miał szałas na połoninie” i otrzymania autografu autora Edwarda Marszałka. Wystawa i stoisko będą czynne do około godziny 22:00.

reklama

Wydarzenie rozpocznie się o 17:00. Już wtedy obecni będą twórcy oraz bohaterowie filmu. Pół godziny później nastąpi uroczysty przyjazd Ludwika Pińczuka w asyście GOPR-u.

Mamy też kilka niespodzianek. W trakcie trwania całej imprezy będzie przeprowadzana zbiórka na rzecz Akademii Muzycznej ze Lwowa. Jeśli zabraknie miejsc parkingowych przy SDK, zapraszamy na parking Domu Turysty przy ulicy Mickiewicza 29. Przypominamy, że wejście na pokaz filmowy w pierwszej kolejności mają osoby z rezerwacja mailową i potwierdzeniem

reklama

- informują organizatorzy.

„Śniła mi się Połonina – Lutek. Legenda Bieszczadów”

Chatka Puchatka, legendarne schronisko na bieszczadzkiej Połoninie, w formie jaką pokochał ją świat, odchodzi do przeszłości. Do doliny po pięćdziesięciu latach schodzi też Lutek – jej budowniczy i gospodarz, bieszczadzki kowboj, ratownik, dla wielu wzór.

„Śniła mi się Połonina – Lutek. Legenda Bieszczadów” w reżyserii Roberta Żurakowskiego jest próbą rekonstrukcji odchodzącej w zapomnienie bieszczadzkiej epoki nieskomercjalizowanych jeszcze dzikich Połonin. Miejscem spotkań bieszczadzkich wędrowców przez dziesięciolecia było schronisko Chatka Puchatka. Historia tego miejsca to przede wszystkim historia gospodarzy schroniska na Połoninie Wetlińskiej, w tym Ludwika Pińczuka, który je zbudował i przez prawie pół wieku prowadził.

reklama

„Lutek” – legendarny Bieszczadnik

Ludwik „Lutek” Pińczuk to legendarny Bieszczadnik, kultowa postać dzikich Bieszczadów, żywy symbol człowieka gór i lasów, kowboj z Połoniny Wetlińskiej zakochany na zabój w Bieszczadach. To o nim śpiewano przez dziesięciolecia piosenkę z refrenem „Mam konia z grzywą rozwianą, z podkowy trysnęła skra…!”. Miłośnik zwierząt, zasłużony ratownik i Honorowy Członek GOPR, który od 1966 roku wziął udział w 139 wyprawach ratunkowych. Za swoją górską służbę był wielokrotnie odznaczany, w tym Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Ludwik Pińczuk urodził się w Bośni w rodzinie o polskich korzeniach. W 1946 roku wrócił z ojcem i sześciorgiem rodzeństwa do Polski na Dolny Śląsk. Jako młody człowiek w 1959 roku odkrył Bieszczady i odtąd wciąż do nich powracał imając się rozmaitych zajęć. Był zbieraczem jagód i runa leśnego, zajmował się też wyrębem drewna z bieszczadzkich lasów, wypalaniem węgla w mielerzach. Ale słynny Lutek to przede wszystkim wieloletni gospodarz kempingu PTTK w Ustrzykach Górnych i schroniska na Połoninie Wetlińskiej.

Ciężka praca przy budowie schroniska

Chatkę Puchatka, najwyżej położone schronisko w Bieszczadach (1228 m n.p.m.), przez wędrowców nazywaną także „Tawerną” i „Republiką Wetlińską” sam rozbudowywał i modernizował. Materiały do budowy, a potem wodę i żywność wwoził przy pomocy koni, a później kultowych GAZ-ów.

Chatka Puchatka od 1964 roku zapewniała spartańskie warunki do życia tak gospodarzowi jak turystom – obiekt nie posiadał energii elektrycznej, bieżącej wody ani kanalizacji. Niezwykle klimatyczne dzięki charyzmie gospodarza, który na stałe objął w dzierżawę schronisko w 1986 roku, przyjmowało jednak turystów przez cały rok kusząc przepięknymi widokami i zapierającymi dech w piersiach wschodami i zachodami słońca.

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama