Populacja wilków w Bieszczadach systematycznie rośnie. W samej gminie Ustrzyki Dolne ich liczebność szacuje się na kilkaset osobników. Chociaż dla wielu turystów możliwość spotkania wilka w naturalnym środowisku jest fascynująca, dla mieszkańców staje się to coraz większym zagrożeniem. W ostatnim czasie drapieżniki zaczęły wkraczać na teren zabudowany, a ich aktywność odnotowano nawet w centrum miasta.
Niedawno w mediach społecznościowych pojawiły się filmy dokumentujące obecność wilków na parkingu w Ustrzykach Dolnych oraz przy głównej ulicy miasta. Jeden z bardziej niepokojących przypadków miał miejsce obok Ustrzyckiego Domu Kultury, gdzie znaleziono zagryzioną przez wilki zwierzynę.
Ataki na zwierzęta gospodarskie
Problem z wilkami dotyka także okoliczne miejscowości. W sierpniu tego roku, w nocy z 12 na 13 sierpnia, wataha zaatakowała stado owiec w Bandrowie Narodowym, zagryzając aż 20 sztuk. Hodowca zabezpieczył teren 24-hektarowego pastwiska siatką, wkopaną w ziemię i wzbogaconą o czerwone flagi odstraszające. Mimo tych środków wilki zdołały przedostać się do środka i zaatakować. Takie sytuacje sprawiają, że mieszkańcy obawiają się o swoje bezpieczeństwo. Wielu z nich wskazuje, że drapieżniki tracą wrodzony lęk przed człowiekiem, co prowadzi do coraz częstszych kontaktów z ludzkimi osiedlami.W odpowiedzi na narastający problem lokalne władze otrzymały zgodę na odstrzał trzech wilków. Decyzja ta spotkała się jednak z trudnościami – polowania na te drapieżniki są skomplikowane, a odstrzał wymaga odpowiednich zezwoleń oraz warunków terenowych.
„Zdrowe wilki boją się człowieka”
Dawid Popończyk, prowadzący kanał Leśny Kawaler, zwraca uwagę na naturalne zachowanie wilków w środowisku.
Ich naturalną reakcją jest strach przed człowiekiem. Zdrowe wilki starają się unikać kontaktu z ludźmi. Często nawet nie zdajemy sobie sprawy z ich obecności, ponieważ potrafią doskonale się kamuflować
– podkreśla.
Eksperci wskazują, że wzrost liczby spotkań może być związany z wilkami, które utraciły swój wrodzony lęk. Może to wynikać z ich przystosowania do zmieniających się warunków środowiskowych lub z powodu niewłaściwego postępowania człowieka, np. pozostawiania odpadków, które przyciągają drapieżniki w okolice ludzkich siedzib. W Ustrzykach Dolnych sytuacja wygląda nieco inaczej. Jak mówi Marek Andruch, starosta powiatu bieszczadzkiego w rozmowie z portalem Interia „wilk nie przychodzi tu grzebać w śmieciach, tylko przeniósł sobie teren polowań na sarny i jelenie właśnie do miasta”.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.