W Maniowie, na terenie Nadleśnictwa Komańcza, pracownicy Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku przy udziale służb konserwatorskich i społeczników przeprowadzili w ostatnim czasie operację wydobycia dzwonu z nieistniejącej cerkwi. Cenny zabytek ukrywał się wewnątrz zrujnowanej dzwonnicy pod metrową warstwą ziemi i kamieni. Jest to kolejny taki przypadek, kiedy dzwon ze świątyń karpackich został znaleziony na terenach leśnych. Jak przypomina Edward Marszałek z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych, w czerwcu tego roku do podobnego przypadku doszło na obszarze wyludnionej wsi Jamna Górna w Nadleśnictwie Bircza, w maju 2021 roku odnaleziono dzwon z kaplicy na Pustelni św. Jana z Dukli, zaś w kwietniu 2006 roku w Balnicy.
Dzwony te były zazwyczaj ukrywane przez wiernych przed okupantem, który rekwirował je na potrzeby produkcji wojennej
– informuje Edward Marszałek.
Edward Marszałek i Adam Pasiniewicz
Wydobycie dzwonu w Maniowie
Akcją wydobycia dzwonu w Maniowie kierował Jerzy Ginalski. Archeolog, a zarazem były dyrektor Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku podkreślił w rozmowie, że informacja o położeniu dzwonu była znana od prawie 20 lat, jednak bardzo ważną kwestią było dopełnienie wielu formalności, gdyż znalezisko musi mieć swojego formalnego opiekuna i zarządcę.
To jest mój piąty wydobywany z ziemi dzwon, ale pierwszy zakopany nie z dala od cerkwi a bezpośrednio pod posadzką dzwonnicy. O tym, gdzie znajdzie swoje ostateczne miejsce zadecyduje konserwator zabytków. Myślę, że najlepsza lokalizacja na jego wyeksponowanie jest właśnie w skansenie sanockim, jako placówce, która przechowuje ślady kultury materialnej dawnych mieszkańców tych gór
– mówi Jerzy Ginalski.
Dzwon jest bogato zdobiony, odlany w słynnej ludwisarni braci Felczyńskich w Przemyślu. Na wypukłym reliefie widoczne są postacie świętych: Piotra, Pawła, Jakuba i Józefa. Średnica czaszy wynosi 83 centymetrów, waga ponad 300 kilogramów.
Teren jest cały czas pod opieką
Leśniczy Adam Pasiniewicz zauważył, że cmentarz i cerkwisko w Maniowie to wydzielenie leśne wyłączone z użytkowania, jednak zdarzają się tu próby nielegalnych poszukiwań.
W przeszłości znajdowałem ślady kopania przez poszukiwaczy militariów, dlatego zakładamy monitoring na tego typu obiektach. Opiekujemy się tym terenem wykaszając trawę, dbamy też o groby, zwłaszcza pochowanych tu leśników i ich rodzin
– mówi.
Edward Marszałek dodaje, że najmocniejszym akcentem całej akcji była próba dźwięku – po uderzeniu w podniesioną na linach czaszę znów, po 80 latach, w okolicach Maniowa rozległ się dźwięk wzywający niegdyś wiernych na modlitwę czy też odprowadzających zmarłych na pobliski cmentarz.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.