W ubiegłym tygodniu powiaty w Polsce zostały podzielone na grupy określone strefą żółtą i czerwoną, w których wprowadzono dodatkowe obostrzenia. Naszych bieszczadzkich powiatów - leskiego i bieszczadzkiego to nie dotyczy, choć rozważane jest wprowadzenie "czerwonej strefy" dla całej Polski.
W związku z notowanymi wzrostami zakażeń COVID-19 w ostatnich tygodniach i pojawieniem się ognisk zakażeń również na Podkarpaciu wprowadzono tzw. żółtą strefę, w której stosuje się dodatkowe obostrzenia sanitarne. Dotyczy to powiatów: jarosławskiego, przemyskiego i miasta Przemyśl.
Minister Zdrowia Łukasz Szumowski w radiowej "jedynce" zwrócił uwagę na "pewną beztroskę - zmniejszone zdystansowanie się, brak maseczek oraz wesela, imprezy rodzinne i kluby, które nie powinny działać a działają" i rozważa wprowadzenie w całej Polsce zaostrzonych rygorów, jeśli sytuacja będzie się pogarszać.
Do tej pory Bieszczady skutecznie unikały zakażeń. W powiecie leskim zanotowano 5 zakażeń, wszyscy wyzdrowieli, nikt nie zmarł. W bieszczadzkim 3 zachorowały, 2 wyzdrowiały, nie było zgonów.
Obserwowana obecnie liczba przybywających w Bieszczady urlopowiczów z różnych stron kraju budzi wątpliwości, czy ten stan da się utrzymać.
W Bieszczadach nie ma obowiązku noszenia maseczki w przestrzeni publicznej, ale w sklepie - przynajmniej teoretycznie - nie zrobisz bez niej zakupów.
Zapytaliśmy właścicielkę jednego z ośrodków w Polańczyku, co sądzi o wprowadzeniu czerwonej strefy z maksymalnymi obostrzeniami na naszym terenie.
"Ostrożności nigdy nie za wiele!" - podkreśla Ula Traciak, właścicielka ośrodka w Polańczyku.
"Nic nas nie kosztuje noszenie maseczek, nie jest to aż tak bardzo uciążliwe. Sprzedawczynie w sklepach muszą je nosić cały dzień! Staram się podchodzić racjonalnie do sytuacji. Powinniśmy zachować zdrowy rozsądek.
Moim klientom przypominam o konieczności zabrania maseczek, choć nie jest to obowiązkowe. Nie jestem też przeciwna nakładaniu kar za niestosowanie się do wymogów reżimu sanitarnego.
Nie wiem, co o tym wszystkim sądzić. Na pewno wchodzą tu w grę kwestie polityczne, zmęczona jestem już tą sytuacją, bo brak rzetelnych informacji. Człowiek czuje się niepewnie." - dodaje
Na wczorajszym Jarmarku Ikon trudno było spotkać osobę w maseczce, czy to wśród wystawców czy wśród odwiedzających. Pełne restauracje gości i również mało kto w maseczce. Pytanie, jak to działa. Czy mamy czekać na jesienną falę COVID-19?
"Ja nie wierzę w to, że jest pandemia. Wirus jest, bo jednak go wykrywają, ale są ludzie bardziej narażeni i ich trzeba izolować, a nie wszystkich wkładać w maski. Nie wiemy, na ile rzetelne są podawane nam informacje." - komentuje turysta przebywający na urlopie w Berezce k. Polańczyka
Zdania są podzielone zarówno wśród turystów, jak i właścicieli ośrodków. My będziemy musieli podporządkować się decyzjom nadanym z góry.