reklama
reklama

Jedyna porodówka w Bieszczadach nadal będzie zamknięta. Konkretów brak, a czas ucieka

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Kamil Mielnikiewicz

Jedyna porodówka w Bieszczadach nadal będzie zamknięta. Konkretów brak, a czas ucieka - Zdjęcie główne

Jedyna porodówka w Bieszczadach nadal będzie zamknięta | foto Kamil Mielnikiewicz

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Powiat leskiDo końca września nieczynne pozostaną oddziały ginekologiczno-położniczy i noworodkowy w Szpitalu Powiatowym w Lesku. To jedyne tego typu miejsce na terenie trzech powiatów: bieszczadzkiego, sanockiego i leskiego. Jego dalsze funkcjonowanie stoi jednak pod znakiem zapytania, a dyskusje prowadzone od miesięcy wciąż nie przyniosły konkretnego rozwiązania.
reklama

Oddział ginekologiczno-położniczy wraz z noworodkowym w Lesku ma wyjątkowe znaczenie dla mieszkanek Bieszczadów. W ostatniej dekadzie zlikwidowano podobne oddziały w Sanoku i Ustrzykach Dolnych, przez co szpital w Lesku jest dziś jedynym miejscem zapewniającym taką opiekę w regionie. Jego likwidacja oznaczałaby wydłużenie dojazdu do najbliższego oddziału w trudnym, górzystym i komunikacyjnie wymagającym terenie.

reklama

Jednocześnie utrzymanie tych oddziałów generuje dla szpitala stratę sięgającą około 6 milionów złotych rocznie, co daje pół miliona złotych miesięcznie. Powodem jest niewielka liczba porodów oraz niskie wyceny procedur medycznych.

Spotkanie w Lesku. Wiele pytań, mało odpowiedzi

22 sierpnia w Lesku odbyła się debata poświęcona sytuacji placówki. Zorganizowało ją starostwo powiatowe, zapraszając przedstawicieli Ministerstwa Zdrowia, wicewojewodę, reprezentantów urzędu marszałkowskiego, starostów pobliskich powiatów, burmistrzów, wójtów, dyrektorów szpitali i radnych. Obecni samorządowcy liczyli na przedstawienie konkretnych rozwiązań dotyczących przyszłości oddziału. Jak przypomniał Wojciech Stelmach, starosta leski, 1 lipca podczas rozmów w Ministerstwie Zdrowia padła deklaracja, że oddział w Lesku mógłby zostać przejęty przez szpital uniwersytecki w Rzeszowie. Do dziś jednak nie zapadły żadne decyzje w tej sprawie.

reklama

Na spotkanie w Lesku przybył Andrzej Podlipski, doradca ministry zdrowia Jolanty Sobierańskiej-Grendy. Zamiast oczekiwanych propozycji przekazał on, że rozwiązania należy szukać w dostosowaniu szpitali do aktualnego systemu ochrony zdrowia, a nie odwrotnie. Samorządowcy podkreślali rozczarowanie – po miesiącach rozmów, jak mówili, nadal nie mają w rękach żadnych konkretów.

Według wstępnych wyliczeń, połączenie szpitali w Lesku, Sanoku i Ustrzykach Dolnych oraz ich oddłużenie mogłoby kosztować nawet pół miliarda złotych. To kwota, która znacznie przekracza możliwości samorządów.

Propozycje NFZ

Podczas spotkania Teresa Gwizdak, dyrektorka podkarpackiego oddziału NFZ, zaproponowała inne rozwiązania. Jej zdaniem warto rozważyć przekształcenie oddziału w Lesku w ginekologię planową oraz hospitalizację jednodniową, tak aby zapewnić mieszkankom regionu podstawową opiekę ginekologiczną. Jednocześnie możliwe byłoby pozostawienie w Lesku sali porodowej – tak, aby rodzące kobiety, które trafią do szpitala w trakcie porodu, miały zagwarantowane bezpieczeństwo. Dyrektorka NFZ wskazała także na możliwość zamiany Szpitalnego Oddziału Ratunkowego na izbę przyjęć. Takie rozwiązanie zmniejszyłoby koszty, przede wszystkim ze względu na mniejsze wymagania kadrowe.

reklama

Sytuacja szpitala w Lesku pozostaje więc niepewna. Oddział ginekologiczno-położniczy i noworodkowy, będący ostatnią porodówką w Bieszczadach, jest zawieszony od 1 lipca, a zawieszenie przedłużono do końca września. Losy placówki nadal się ważą – a każda kolejna zwłoka w decyzjach budzi coraz większe obawy zarówno władz lokalnych, jak i mieszkańców regionu.

reklama

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
logo