Kolejny tekst przypominający, o obiekcie, którego już nie ma. Pisząc o nim, należy używać już czasu przeszłego. Dokonałem w tekście poprawek, jeśli coś pominąłem, to pamiętać należy, że tekst powstał w czasach, gdy chatka miała się jeszcze całkiem dobrze.
Pocztówka wydana przez PTTK Zakłady Wytwórcze Fotopocztówek w Jaśle, na zlecenie Biura Wydawniczego "RUCH". Wysłana 20 października 1963 roku. Zdjęcie przedstawia schronisko na Połoninie Wetlińskiej, w pierwotnej formie. Budynek drewniany, zbudowany w konstrukcji wieńcowej, kryty gontem, szczyty odeskowane. Przy oknach okiennice z desek. Różnie był dawniej nazywany.
Obecnie używana jest najbardziej spopularyzowana nazwa schroniska - "Chatka Puchatka". Wcześniej zwano go także "Tawerną" i "Republiką Wetlińską". Obiekt wybudowano na początku lat 50. XX w. przez żołnierzy. Miał on pełnić funkcję posterunku obserwacyjnego. Takich obiektów zbudowano kilka. W Bieszczadach podobny obiekt znajdował się na Łopienniku. Po kilku latach, niepotrzebny już wojsku budynek został porzucony.
Przejęty w 1956 roku przez PTTK z Rzeszowa, służył jako schronisko sezonowe (warunki bardzo prymitywne), w rzeczywistości nadal był obiektem bez gospodarza. Trudno byłoby znaleźć w tamtych czasach kogoś chętnego do jego prowadzenia. W tamtych czasach nie było tutaj żadnej komunikacji. Nie powstała jeszcze linia kolejkowa z Cisnej do Wetliny. Nie było jeszcze obwodnicy bieszczadzkiej.
Z najbliższych miast, Leska i Ustrzyk Dolnych, samochodem można było dotrzeć, bitymi drogami o bardzo złej nawierzchni, jedynie do Baligrodu. Jeszcze gorsze były drogi wiodące do Lutowisk. Dalej trzeba było wędrować pieszo. Wtedy też, dopiero w roku 1956, zaczęto budować pierwsze hoteliki i domy dla pracowników leśnych. Nie było w najbliższej okolicy sklepów. Maleńkie sklepiki, z trudem zaopatrujące miejscowych osadników, powstały w osadach leśnych dopiero pod koniec lat pięćdziesiątych. Nic zatem dziwnego, że w praktyce obiekt nie miał gospodarza.
Zaglądali tu, a czasami nocowali turyści i gospodarzyli po swojemu. Byli i tacy, którzy niszczyli stopniowo obiekt, wykorzystując niektóre drewniane elementy jako drewno na opał. Po pewnym czasie chęć prowadzenia niezagospodarowanego w praktyce schroniska, wykazali harcerze. Przy współpracy z PTTK Rzeszów, udało się częściowo wyremontować budynek. Wtedy to właśnie pojawiły się takie nazwy schroniska, jak "Republika Wetlińska", i bardziej znana, "Chatka Puchatka". Przygotowano w nim miejsca noclegowe dla ok. 40 osób. Działało ono tylko w sezonie letnim. Przed jesienią zabijano okiennice i drzwi, a tak zabezpieczony obiekt czekał na przyjęcie turystów do następnego sezonu letniego. Prowadzenie schroniska okazało się jednak dla harcerzy zbyt trudnym zadaniem. Kolejnymi gospodarzami schroniska byli studenci.
Wszystko zmieniło się w połowie lat 60. XX w., gdy obiektem zainteresował się Lutek Pińczuk. W 1964 roku podpisał umowę z PTTK na remont schroniska, i od 1967 roku wyremontowany przez niego budynek, pełnił funkcję schroniska całorocznego. Wtedy zaczęła się dla Lutka Pińczuka jego wielka przygoda z Bieszczadami, która trwa do niedawna. Jest to bardzo barwna, nieprzeciętna postać. Po przyjeździe w Bieszczady (był wtedy jeszcze młodzieńcem) szybko zaprzyjaźnił się z moimi rodzicami. Czasami spędzał w naszym domu okres świąteczny, czy noworoczny. Mieszkał wtedy jeszcze w przystosowanej przez niego do zamieszkania, kamiennej piwnicy bojkowskiej u podnóża Połoniny Wetlińskiej (w Berehach). Początkowo przychodził do Wetliny na zakupy pieszo i na bosaka. Gdy pewnego razu pojawił się tam w butach, było to dla mieszkańców Wetliny wielkim zaskoczeniem. Potem za zarobione, głównie przy zbiorze borówek pieniądze, kupił sobie konia, i życie na tym pustkowiu stało się dla Lutka znacznie łatwiejsze. Stojące pod szczytem Hasiakowej Skały schronisko, należało do najbardziej znanych w Polsce. Oferowało bardzo skromne warunki noclegowe, ale też niepowtarzalny klimat.
Spójrzmy jeszcze raz na zdjęcie i zwróćmy uwagę na otoczenie budynku. Wygląda zupełnie inaczej niż kilka lat temu. Nie było żadnych obiektów towarzyszących, czy istniejących do niedawna przybudówek. Nie było też platformy widokowej, a teren obniżał się łagodnie już niemal od samej ściany budowli. Ścieżka wiodła wtedy od schroniska, opadając stromo w dół, wprost na widoczną w dole Przełęcz Wyżną.
W opisie schroniska zapomniałem dodać pewien szczegół, o którym zapewne niewielu dzisiaj pamięta, że wejście do budynku pierwotnie znajdowało się od strony południowej, czyli od strony Przełęczy Wyżnej.
W tle widzimy Osadzki Wierch (po prawej), po lewej stronie zamglony fragment pasma granicznego, z panoramą na dolinę Wetliny w dole. Prawdopodobnie wykonano to zdjęcie w słoneczny, gorący, lipcowy dzień, około południa.
Tekst: Zbigniew Maj, autor książki "Bieszczadzka Odyseja"
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.