reklama

Harcerze w Bieszczadach. Forumowe wspomnienia z operacji "Bieszczady '40"

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Bieszczadzkie dziejeJuż tylko najstarsi harcerze pamiętają, że kiedyś na obozach prowadzono kroniki, a do mamy wysyłano listy i pocztówki. Dzisiaj rodzice czekają na sms-y, blogi zastąpiły dzienniki, a miejscem wymiany wspomnień jest internetowe forum. Oto wybór postów z dwóch bieszczadzkich wątków, jakie można znaleźć na forum Hufca Sosnowiec.
reklama

Harcerze w Bieszczadach. Wspomnienia z Operacji B-40…

Byłam na II turnusie w 1975 roku, kiedy most składał się z dwóch części: biegł z jednej strony Sanu na wyspę - tam była brama i dzienna warta - i z wyspy na drugą stronę, gdzie mieścił się cały obóz. Ale przyszła „pora deszczowa”, woda w Sanie zrobiła się żółtobrunatna, przybrała i zerwała nam most. Jedliśmy latający chleb, przerzucany z rąk do rąk przez rzekę. W 1976 roku byłam na II turnusie. Kuchnia, izolatki i chyba komenda mieściły się przy drodze (przed rzeką), a my mieliśmy namioty po drugiej stronie Sanu i biegliśmy głodni na posiłki, całą chmarą przez most. Podpory wypełnione kamieniami wytrzymały, ale pomosty razem z nami wpadały do Sanu. Chętnie zaliczyłabym jeszcze raz w życiu taką kąpiel. -Jadwiga Krawczyk

reklama

 Lata chyba 1976-1980. Stanica najpierw była w Dwerniczku, potem w Jodłówce i znów w Dwerniczku. Oj, historio! Zawsze mi przychodziło robić coś za karę - a to festiwal, a to zawody sportowe, a to oprowadzać żonę Gierka po stanicy. A czy ktoś pamięta śmierdziucha dymnego? Ogłoszono apel mundurowy, przyznałem się, a moja drużyna "terrorystów" za mną murem... Druh komendant M. od razu zrobił mi wykład: co mogłoby ze mną zrobić SB za taki numer. Obeszło się bez pierdla, ale teraz nie mogę być kombatantem. -„Cycek”

Stanica harcerska w JodłówceDwerniczek (Jodłówka 1977 - 1981) / fot. archiwa ZHP w Sosnowcu

reklama

Pozdrawiam wszystkich bieszczadników z lat 1980-1985. Czy ktoś pamięta lipiec roku 1980? Jeszcze wokół głęboka przedsolidarnościowa komuna a u nas już zielone harcerstwo i słuchanie Wolnej Europy z tranzystorowego radia.- Bogdan Kipek

Bieszczady. Powiew wolności

Byłem w Bieszczadach w latach 1981-1987, więc w czasach największego kryzysu w Polsce i stanu wojennego. Czuło się wtedy tam na Operacji B-40 powiew wolności. Przegadaliśmy i prześpiewaliśmy niejedną noc przy ognisku. Nie tylko o tym, jak piękne są Bieszczady czy czarne oczy, ale też ryczeliśmy na całe gardło, że "Wilno zdobędziemy nad ranem Lwów odbijemy" czy też jak to pięknie było ułanowi na Ukrainie. Po prostu tam dorastaliśmy. Osobom później urodzonym może się to wydać śmieszne, ale takie to były czasy. Schyłek komuny i właściwie żadnych perspektyw. Teraz świat jest dla nas otwarty, możesz wsiąść w samolot czy samochód i polecieć lub pojechać w dowolne miejsce na ziemi, by spędzić tam wakacje. A wtedy nie było takiej możliwości, ale były Bieszczady i - oprócz magicznego miejsca - grupa ludzi, którzy rok w rok tam jeździli, przyjaźnili się, a w wielu przypadkach przyjaźnią się do dziś. -Dariusz Kupiec

reklama

Jeździłem na obozy w latach 1981-1987, bywało, że obydwa turnusy w Dwerniczku, a pod koniec do Rajskiego na Stanicę Ministerstwa Górnictwa - też piękne miejsce. Moje wspomnienia z tamtych lat są jak najmilsze i wciąż żywe. Pamiętacie sesje gitarowe w latrynach, „tramwaj”, rajd centralny, jarmark w Wołosatem? Byliśmy na kwaterce podczas mistrzostw świata w piłce nożnej w 1982 i po każdej bramce zdobytej przez naszych darliśmy się ze szczęścia jak obdzierani ze skóry. I to dwa razy: pierwszy - gdy ją strzelili, a drugi - jak komentator mówił, że bramka była uznana, bo słuchaliśmy relacji z radia. -Darek („Fazi”)

Wspomnienie zamknięte w butelce

W okolicach latryn, gdzie spędzaliśmy dość dużo czasu, zakopana jest butelka z paroma nazwiskami, datą i czymś jeszcze. Ale kto by to dziś znalazł? Pamiętam z tamtych czasów sporo miłych chwil (chyba tylko takie były), pamiętam też pewną noc na kwaterce - spaliśmy wtedy wespół na jadalni. Kolega D. mało co nie wyrwał metalowych wrót, tak było mu śpieszno do lasu z powodu pewnej naglącej sprawy. Pobudził wtedy wszystkich. Pamiętam „Todzika”, który zebrał w czółko paździerzowym siedziskiem od stołka (tak szybko i ciężko pracowaliśmy). Byłem w Bieszczadach tylko raz po latach, w Lutowiskach. Dom, który wtedy budowaliśmy jeszcze stał. -Włodek Pawełczyk

Dobrze pamiętam roboty, jakie tam wykonywaliśmy co trzeci dzień: zbieranie ziemniaków, praca w tartaku i wyrąb drzew. Któryś z chłopaków skrócił sobie drogę przez pole, przeskoczył płot z belek i na skos szedł spokojnie do momentu, aż spostrzegł, że to nie krowy stoją w stadzie, tylko młode byczki. -Andrzej Bochniak

Harcerze przy pracy w polu w BieszczadachHarcerze przy pracy w polu / fot. archiwa ZHP w Sosnowcu

Było jeszcze grabienie siana i robienie kiszonek w pegeerze. Dziewczyny prowadziły w Lutowiskach zielone przedszkole dla miejscowych dzieci, a mnie zdarzyło się kosić trawę na tamtejszym cmentarzu. Swoją drogą ciekawe, czy dziś harcerze robiliby to samo i mieli z tego taką frajdę, jak my? -Dorota Młodzianowska

 Uczestniczyłam w Operacji B-40 w latach 1975-1976. Piosenki tam śpiewane służą mi teraz do usypiania wnuka. Dokładnie pamiętam taką z 76 roku: "słońce zaszło hen za szczyty gdzieś w oddali…", ale zapomniałam, jaki był początek piosenki: "gdy promieniem da nam słońce znak…". Koniec brzmi "panorama najpiękniejszych gór rzuci na nas dziwny czar, każe wrócić znów". Będę też wdzięczna, za słowa zwrotek piosenki, której refren brzmi "Bo Bieszczady 40 to nasz znak, każdy harcerz dobrze o tym wie, chociaż mamy jeszcze naście lat, tutaj pracy nikt nie lęka się". -Anna Trzaska (Stadle)

(Piosenka natychmiast pojawiła się na forum)

Bieszczadzki trakt/autor tekstu Bogusław Adamek 

Gdy promieniem da nam słońce znak,

znów pójdziemy w dziki świat na bieszczadzki szlak.

Połoniny powitają nas

Szczytem skrytym w rannej mgle i szelestem traw.

Ref. Tam, gdzie nie ma szosy, wąskiej ścieżki ślad;

Właśnie tędy poprowadzi nas bieszczadzki szlak

Nas bieszczadzki szlak

Zamiast dachu błękit nieba jest.

Na Otrytu kręty grzbiet dostaniemy się

Dzikim zboczem przez zielony szlak.

Tam, gdzie można w słońca skrach poznać życia smak.

A wieczorem, gdy zapada zmrok,

Rząd namiotów stanie wnet i siądziemy w krąg.

Od ogniska w dal popłynie śpiew,

A gitary dźwięczny ton w świat poniesie zew.

Gdy rozstania już nadejdzie czas,

Raz ostatni słońca wschód oczaruje nas.

Panorama najpiękniejszych gór

Rzuci na nas dziwny czas, każe wrócić znów.

Ref. Tam, gdzie nie ma szosy, wąskiej ścieżki ślad,

Właśnie tędy, gdzie prowadził nas bieszczadzki szlak,

Nas bieszczadzki ślad.

W krótce druga część forumowych wspomnień 

Materiały i zdjęcia: Stanica Harcerska Hufca ZHP Sosonowiec w Dwerniczku

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama