Sen o Matce Bożej
Opowieści krążące wśród ludzi mówią o drwalu z odległej Huculszczyzny, który ścinał drzewa i nocował w szałasie z jodłowych gałęzi. Pewnej nocy miał sen, w którym Matka Boża i anioły schodzili do niego po drabinie, a potem wracali do nieba. Matka Boża, zbliżając się do jego ogniska, kazała mu upamiętnić to wydarzenie. Drwal zbudował w tym miejscu kapliczkę z figurką Matki Bożej.
Cudowne uzdrowienie kuracjusza
Prawdopodobnie kapliczka stała już w tym miejscu w latach 1927-1931, kiedy budowano Klasztor Sióstr Nazaretanek w Komańczy. W tym czasie działało tu także sanatorium dla pracowników umysłowych lwowskiej DOKP. Pewnego dnia jeden z kuracjuszy został ukąszony przez żmiję podczas spaceru po lesie. Najbliższy lekarz znajdował się dopiero w Sanoku, więc mógł jedynie powierzyć swoje zdrowie Bożej opiece. Jego modlitwy przy leśnej kapliczce zostały wysłuchane – opuchlizna szybko zeszła i kuracjusz przeżył ukąszenie. Być może to on ufundował większą figurkę zamiast małej "Białej Pani". Przez lata kapliczka była celem leśnych spacerów dla przyjeżdżających tu na wypoczynek ludzi. W końcu wybuchła wojna, a w pobliskim klasztorze Niemcy umieścili swój sztab i jednostkę zajmującą się przechwytywaniem kurierów przechodzących przez Karpaty.
Siostry Nazaretanki mieszkały stłoczone w jednym skrzydle klasztoru, podczas gdy większość parteru i piętra zajmowali okupanci. W sylwestrowy wieczór 1939 roku, Niemcy pojmali polskiego oficera zmierzającego na Węgry. Zamierzali go natychmiast rozstrzelać przed Nowym Rokiem, ale siostra Bernadetta wstawiła się za nim. Znała doskonale język niemiecki i potrafiła leczyć ziołami, co było dla okupantów bardzo cenne.
Budowa kapliczki jako wyraz wdzięczności
Gdy prowadzili skatowanego więźnia przez dziedziniec, siostra szła akurat z miską jedzenia dla psa. Widząc głód w oczach mężczyzny skutego w kajdany, poprosiła, żeby pozwolono go nakarmić. „Niech umrze najedzony” – zdecydowali w końcu oprawcy. Siostry dały mu obfitą wieczerzę, więzień zjadł jedną miskę, potem drugą – na pewno najadł się do syta. Na noc zamknęli go skutego łańcuchami w jednej z klasztornych cel, sami rozpoczęli huczne świętowanie nadchodzącego Nowego Roku.
Siostry spędzały ten czas w kaplicy, modląc się jak zawsze tej nocy. Po pewnym czasie pijani żołnierze poszli spać, a do kaplicy doszedł delikatny dźwięk żelaza. Był to wyraźny brzęk łańcuchów krępujących nogi i ręce akowca. Następnie drzwi wyjściowe lekko skrzypnęły i zapadła cisza. Siostry pogrążyły się w modlitwie. Nazajutrz Niemcy odkryli ucieczkę jeńca i rozpoczęli pościg. Psy tropiące po przejściu około kilometra doprowadziły ich do figury Matki Boskiej Leśnej, gdzie doczołgał się skrępowany uciekinier, a następnie zgubiły trop.
Mimo całotygodniowej obławy i poszukiwań, jeńca już nie schwytano. Dopiero po jakimś czasie do klasztoru dotarła wysłana z Węgier kartka pocztowa o treści: „Jestem, żyję, dziękuję siostrom za wieczerzę”. Być może to właśnie ten człowiek wrócił później do Komańczy i w tajemnicy przed ludźmi zbudował kamienny cokół dla figury Matki Boskiej Leśnej jako wyraz wdzięczności za uratowanie go od prześladowców.
Kapliczka Matki Bożej Leśnej w Komańczy - jak dojść?
Kapliczka Matki Bożej Leśnej w Komańczy znajduje się niedaleko Klasztoru Sióstr Nazaretanek. Idąc drogą prowadzącą od stacji Letnisko, po przejściu ponad 300 metrów zauważymy tabliczkę wskazującą ścieżkę w kierunku figury.
źródło: Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Krośnie - Edward Marszałek
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.