reklama

Jeziorka Duszatyńskie. Urokliwa bieszczadzka atrakcja przyrodnicza, której mogło już nie być

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Bieszczadzkie ciekawostki Sto szesnaście lat temu napisano: W powiecie sanockim powyżej wsi Duszatyna nad potokiem Olchowatym nastąpiła w połowie maja katastrofa usunięcia się góry, pokrytej lasem... Powstały wówczas jeziorka, zwane później Jeziorkami Duszatyńskimi.
reklama

Od wielu lat stanowią urokliwe miejsce postoju, podczas eksploracji Bieszczadów. 

Zachwycali się (i nadal to robią) nimi oraz atmosferą, która je otacza zarówno zwykli turyści, jak i znane osoby, które później wykorzystując swoje talenty twórcze lub pozycję, sławili je w swoich utworach czy opowieściach. Wśród nich, znaleźć możemy ks. Karola Wojtyłę, późniejszego papieża Jana Pawła II (poemat: Przed sklepem jubilera): 

Nie zapomnę nigdy tych jeziorek, co zaskoczyły nas po drodze

jak gdyby dwie cysterny niezgłębionego snu

czy współczesnego poetę bieszczadzkiego śp. Ryśka Szocińskiego

Zagubiony, ukryty w zieleni, skrzydła ptaków miałem za wachlarz,

odnalazły mnie zielone oczy duszatyńskich jezior

Mnie też uwiodły, gdy w połowie lat 80. XX wieku, po raz pierwszy stanąłem z ciężkim plecakiem nad ich brzegami. Nie mając jednak poetyckiego zacięcia, spróbuję w dzisiejszych wesołych historiach, opierając się na dwóch podstawowych źródłach, przypomnieć naukowe podejście (z początków XX wieku) do tematu osuwiska i jego ewentualnej dalszej przyszłości.

Jedno, to „Sprawozdanie, złożone na wezwanie prezydium Namiestnictwa we Lwowie”, w niespełna 2 miesiące po zdarzeniu (10 czerwca 1907), którego autorami byli dr Rudolf Zuber oraz dr Jan Blauth. A drugie to opinia „Wielkie zsuwisko w lesie wsi Duszatyn ziemi sanockiej”, autorstwa prof. Wiktora Schramma. 

Kiedy powstały Jeziorka Duszatyńskie

Na początek garść faktów: 13 kwietnia 1907 roku (choć np. Rymarowicz sugeruje datę połowa maja), a była to wg kalendarza juliańskiego, obowiązującego w kościołach wschodnich – Wielka Sobota, na zboczach góry Chryszczata nastąpiło osunięcie ogromnych mas ziemi. 

W jego wyniku powstało drugie co do wielkości w polskich Karpatach osuwisko ziemne (choć wiedzie prym pod względem objętości). Na drodze zwałom ziemi, skał i porwanych przez nie drzew stał potok Olchowaty, który został przegrodzony w kilku miejscach. 

Jeziorka Duszatyńskie ok 1924 r.Zdjęcia osuwiska i jeziorek z ok. 1924 r./fot. "Kosomos"

Powstało wówczas wiele – niezależnych od siebie oczek wodnych, z których trzy najważniejsze nazwano później Jeziorkami. Według wielu – choć nie zawsze mających poparcie w źródłach – opowieści, ludzie różnie odbierali to zjawisko. 

Czart, kometa czy ognista kula?

Niektórzy widzieli w zdarzeniu diabelskie podrygi w przededniu Wielkiejnocy, inni opowiadali o ognistej kuli, dopatrywali się w niej, jeśli nie czartowskich działań, to jakichś nadprzyrodzonych mocy – może nawet spadającej gwiazdy (komety). Kolejni zareagowali panicznie: „Huk przy zwalaniu się tego usuwiska był tak potężny, że ludność wsi Duszatyn (odległej bądź co bądź o około 5 km) uciekała ze wsi z dobytkiem w panicznym strachu, że idzie koniec świata, że góry poczynają walić się ku chatom” – W. Schramm

Naukowe wyjaśnienie powstania Jeziorek Dusztyńskich

Mimo, że Duszatyn był prawie „na końcu świata”, wieść o tym, że w okolicy „zwiezło” górę, szybko rozeszła się nie tylko po okolicznych wsiach, ale zatoczyła też szersze kręgi. Namiestnictwo Galicji we Lwowie, wysłało w teren naukowców, którym nakazano sporządzić raport o samym zdarzeniu, jak i jego konsekwencjach dla przyrody, gospodarki i ludności. 

Mapka osuwiska w DuszatynieMapka wielkiego osuwiska w lesie wsi "Duszatyn"

Uznane nazwiska – doktorzy Rudolf Zuber i Jan Blauth – przedstawili swoje obserwacje i sugestie, które pisane praktycznie tuż po wydarzeniu, stanowią poważne źródło naszej wiedzy. Po przedstawieniu uwarunkowań geograficznych, geologicznych czy hydrologicznych, zajęli się w swoim sprawozdaniu bezpośrednimi przyczynami powstania osuwiska:

„Zima poprzednia należała do najdłuższych i najobfitszych w śniegi zim z ostatnich lat kilkunastu, wskutek tego dostarczyła masę wody na wiosnę tak powierzchownej jak i zaskórnej, dlatego też w b.r. działanie wód spływających i zaskórnych wystąpiło silniej i szkodliwiej niż w latach poprzednich (…) W lasach były nagromadzone takie masy śniegu, że zwierzyna stale je zamieszkująca ginęła z głodu. 

Tajanie śniegów na wiosnę i deszcze utworzyły masę wody, spływającej po gruncie i wsiąkającej w grunt, czyli wody zaskórnej. (…) Wody zaskórne powoli zbierające się po warstwach łupku, ale w większej niż lat poprzednich ilości, wywołały usuwiska znaczniejsze niż poprzednio i groźniejsze w skutkach.

Pierwsze największe usunięcie się lasu ze stoku wraz z masą ziemi i warstwą piaskowca powstało przed 3 tygodniami w połowie maja b.r. (błąd w dacie – przypis AW) przy zejściu się potoków bocznych z Olchowatym, (…) w górnej części oberwała się masa ziemi o powierzchni kilkunastu morgów wraz z lasem i osunęła się ukośnie w dolinę potoku Olchowatego zamykając ją zupełnie w poprzek.

Zdjęcia osuwiska i jeziorek z ok. 1924 r./fot. "Kosomos"

Następnie usunęła się masa ziemi z południowego stoku naprzeciw. Masy te posunęły się w dolinie wzdłuż, tamując zupełnie odpływ wody potoku i bocznego ścieku. W kilku dniach ruch w dolinie objawił się przesunięciem masy zwalonej o kilkaset, bo do 300 m z biegiem potoku. Masa ta zupełnie wymieszana wierzchnią warstwą ziem i z okruchami piaskowca, łupku i gliny, oraz całemi masami drzew połamanych i pniaków. Cały obszar osuniętego stoku i zawalonej doliny potoku jest obecnie bezwartościowym obszarem” – Jan Blauth

Jeziorka były trzy...

Co ciekawe, mając na uwadze naszą obecną wiedzę o osuwisku, autorzy sprawozdania zauważają tylko DWA zamknięte zbiorniki wodne…

„Powyżej osuniętej masy utworzyły się dwa zbiorniki wody (…) Oba zbiorniki są tak rozdzielone grzbietem bocznego działu, że nawet w najwyższym stanie wody nie łączyły się ze sobą. Z obu ścieków odpływa woda pod stoki, a następnie wody te łączą się na masie ziemi, zwalonej w jeden ściek, zdążający do potoku Olchowatego niżej usypiska.Oba zbiorniki istnieją już od dni 21 i w ostatnich czasach stan wody w nich ustalił się o tyle, że przepływająca masa wody znalazła sobie dostateczny odpływ, a zwierciadło wody nie podnosi się już w zbiornikach.

Osuwisko to zasypało dolinę bocznego ścieku tak szybko, że nawet część osuniętej ziemi, pokrytej lasem, nie rozpadła się wcale, a grupa drzew w wieku 80 – 100 lat nie zmieniła pozycyi i tworzy kępę niewzruszoną. Obok niej reszta drzewostanu jest powalona, pochylona a nawet połamana zupełnie.Najnowszy ten objaw powstającego ruchu dowodzi, że cały teren 250 morgów, zajęty pęknięciami poprzednio zauważanemi, jest w największym niebezpieczeństwie zniszczenia i że po usunięciu się tej przestrzeni nastąpią dalsze pęknięcia i dalsze osuwiska. (…)

Ciągło postępujące usuwanie się ziemi sprawia zmącenie wody w potoku Olchowatego, który jest dla Duszatynian jedyną wodą do użytku gospodarczego i do pojenia bydła” – Jan Blauth. 

Po dokładnym i precyzyjnym opisaniu zdarzenia naukowcy przeszli do wniosków. Pierwszym był wyjątkowo praktyczny, odnoszący się do obciążeń podatkowych właścicieli terenu.

Rozmiar szkód wyrządzonych przez osuwisko 

„Rozmiar szkód. Śmiało twierdzić można, że obszar 2,5 km2, czyli 250 ha – 450 morgów staje się bezużytecznym, a więc powinien być uwolnionym od podatku jako nie tylko nieużytek, ale ciężar w gospodarstwie leśnym”. Jan Blauth

Osuwisko w DuszatynieZdjęcia osuwiska i jeziorek z ok. 1924 r./fot. "Kosomos"

Kolejny to wskazanie na niebezpieczeństwa związane z zaistniałą sytuacją i mocno niepewną przyszłością.

„Napór coraz nowszych mas ziemi rozkruszonej, luźnej, ruchomej na dawniejsze usuwiska może spowodować posuwanie się ich wzdłuż doliny. Wody wstrzymane zaporą usuwisk gromadzą się w zbiornikach w masie znacznej i przesiąkaniem, i odciekami rozluźniają nie tylko zesunięte masy w dolinach, ale podmywają nowe warstwy iłu i łupków, podmywając nowe warstwy piaskowca i wprawiając je w ruch.

Zbiornik wyżej opisany, głęboki do 30 m, ma już sto kilka tysięcy metrów kubicznych wody. Masę taką może pierwszy nawalny deszcz pchnąć wraz z ziemią w dolinę i doprowadzić do wsi nad brzegami potoku położonej. Masa ta może najniżej położone chaty niespodziewanie zalać i zasypać i mieszkańców ich wygubić. Niebezpieczeństwo więc nie ustało po pierwszym ruchu, ale trwa dalej, póki nie zmieni się układ równowagi warstw na nowy zupełnie w całej dzisiaj przestrzeni na 2,5 km obszaru z równowagi usuwiskami wyruszonej.

Podług powyższego opisu należy mieć sprawę ruchu ziemi w dorzeczy Olchowatego potoku ciągle w obserwacyi i dlatego w interesie publicznego bezpieczeństwa jak i prywatnych właścicieli należałoby ustanowić służbę obserwacyjną donoszącą c.k. Starostwu i zarządowi dóbr o każdej nowej zmianie w stanie dzisiejszym – szczególniej badać należy, czy pękanie ziemi rozszerza się na dalsze przestrzenie – czy nie tworzą się pęknięcia poniżej usuwisk a ponad zbiornikami wody i niżej w dolinie”. Jan Blauth

Niewiele brakło, a nie moglibyśmy podziwiać Jeziorek Duszatyńskich

Środki zaradcze, które zaproponowali badacze, patrząc z dzisiejszej perspektywy wydają się być dla nas niezrozumiałe. Okazuje się, że…dążyli do likwidacji zbiorników wodnych, widząc w nich potencjalne źródła zagrożeń zarówno przyrodniczych i gospodarczych, ale przede wszystkim dla miejscowej ludności. 

„Ponieważ woda zaskórna tworzy się z wody płynącej lub stojącej na gruncie i to w tem większej ilości, im dłużej takowe na terenie się zatrzymują – więc zasadniczo należy usuwać wody te z powierzchni gruntu w dolinę do odpływu, który należy ułatwić jak najskuteczniej i najtrwalej”. Jan Blauth

Następnie przedstawiają zakres robót, mających ostatecznie doprowadzić do całkowitej likwidacji zbiorników wodnych. Nie są to zadania łatwe.

Zuber i Blauth, na każdym kroku podkreślali trudności związane z wykonywaniem prac. Oczywiście chodzi głównie o lokalizację przedmiotu działań – niedostępne i strome wzgórze, ale wskazują także na warunki, jako potencjalnego sprzymierzeńca prac….

„Roboty na gruncie osuniętym będą polegać na pomaganiu wodzie odpływającej do wyrobienia sobie w gruncie mieszanym z osuwiska pochodzącym odpływu regularnego i coraz głębszego środkiem doliny – stopniowo zgłębianego aż do dna zbiorników w celu usunięcia i opróżnienia tychże.

W zbiorniku głębokim na 30 m musi dojść dno ścieku nowego do głębokości najmniej 20 m u góry masy usuniętej, a w najniższem miejscu zbiornika i w środku doliny – licząc, że 10 m najniższej części zbiornika zamuli się zupełnie w czasie robót.

Pomoc będzie zależeć na ułatwianiu odpływu przez usuwanie ziemi, drzew i krzaków i rozruszania warstw twardszych. Spad jest silny i prąd wody ze zbiorników należy puszczać w takiej ilości, aby woda sobie sama wyrabiała łożysko i pomoc ludzka jedynie się mogła ograniczyć do wzruszenia ¼ części materiału usunąć się mającego. (…)

Przez ułatwienie odpływu wody materiał rozmiękły usuwiska będzie tężeć i porastać i stawać się coraz odporniejszym przeciw porwaniu w dół doliny – roboty będą coraz łatwiejsze – a obniżeniem zbiorników lub ich usunięciem zupełnem usunie się niebezpieczeństwo podpłukiwania warstw łatwo ruchomych, a tem samem podmycia ich od dołu, powodującego nowe usuwiska”. Jan Blauth

Kolejnym problemem są kwestie ludzkie – znalezienie fachowców: „Robotnik w okolicy Duszatyna jest drogi i trudno go dostać, więc wstawiono ceny, za które możnaby wykonać roboty specyalnie do tych robót włożonymi, sprowadzonymi robotnikami”. 

Następuje ostateczne określenie kosztów przedsięwzięcia. Łączną sumę kwot, za zasugerowane prace, naukowcy oszacowali na ok 30.000 K[oron]. Poniżej tłumaczenie opłacalności owej inwestycji:

„Wartość materiału zniszczonego przez usuwisko wynosi na morg 340 K – nieużytek przez lat dziesięć i nowe zalesienie wynosi 100 K, zatem wartość strat jest 440 K na morgu. Na 250 ha = 425 morgów – strata będzie wynosić 187 000 K, zatem koszt robót ochraniających jest szóstą częścią wartości ochranianej – nie licząc koniecznej ochrony zagrożonych domostw i mieszkańców Duszatyna”. 

Dodatkowo zasugerowano rozwiązanie praktyczne: „Usuwanie drzew ma się opłacać materiałem z nich uzyskanym”. Jan Blauth

W ostatnim akapicie sprawozdania, następuje ostateczna konkluzja: „Ponieważ roboty te są ważne nie wyłącznie dla właściciela gruntów ochranianych, ale i ze względu na niebezpieczeństwo mieszkańców Duszatyna, więc jako roboty konieczne ze względu na dobro publiczne powinny być przez rząd i kraj wspomagane w wykonywaniu i kosztach". Jan Blauth

Kilkanaście lat później nad Jeziorka Duszatyńskie przyjeżdża prof. Schramm, by na „żywym organizmie” prowadzić własne badania genealogiczno-hydrograficzne. Okazało się bowiem, że wnioski w sprawozdaniu Zubera i Blautha zignorowano i nie zostały wprowadzone w życie. Nie prowadzono przy Jeziorkach Duszatyńskich żadnych prac finansowanych przez władze państwowe.

Ogromne pstrągi w Jeziorkach Duszatyńskich 

Niektóre źródła wspominają o działaniach właściciela lasów na Chryszczatej – hrabiego Stanisława Potockiego z Rymanowa. Miał on najpierw zlecić spuszczenie wody z najmniejszego jeziorka (czyli trzeciego, o którym nie wspominali naukowcy), w celu wyłowienia pstrągów, które tam się znalazły. 

Pisze o tym prof. Schramm: „(…) w powstałych jeziorkach wykształciły się liczne i potężne okazy pstrąga, którego narybek znalazł się aż w tych malutkich, spiętrzonych później strugach leśnych. 

W tych pięknych, o źródlanej wodzie, zażywnych głębiach zalewisk dochodzą pstrągi do niezwykle wielkich rozmiarów. Można je widzieć w głębiach czystych jeziora. Między zwalonemi pniami i w czasie tarła do ujść strug leśnych podchodzą liczne, wspaniale wykształtowane okazy, wyrastające do 10 kg wagi. Najmniejsze jeziorko dlatego też sztucznie spuszczono, wyławiając zeń 80 sztuk okazów”.

Hrabia Potocki, miał po tym zdarzeniu – likwidacji jednego z jeziorek – rozpocząć działania, mające na celu nie tyle niszczenie zbiorników ( a więc, jakby realizacji postulatów z 1907 roku), co – wręcz przeciwnie – wprowadzenie ochrony tego zakątka…

Wróćmy do badań prof. Schramma. Będąc na miejscu ok. 15 lat po powstaniu osuwiska, zastaje tam: "(...) kamienne nasypisko, dużą przestrzeń w dolinie górskiej strugi na długości prawie 2km; utworzył się teren nasypowy o różnej miąższości, silnie pofałdowany i pogięty, pełen złomów skał, z wyrwami i dziurami pełnemi wody. Obszar tego nasypiska wynosi z górą 50 mg (25-30ha). Jest to jedyny w swoim rodzaju widok pełen dzikości; - wały, fałdy, gmatwanina materjałów gliny, łomów skalnych, łupku, żelaźników i brył kamieni 2 i 3 m3 mających, zmieszana chaotycznie z wbitemi w nią kłodami ogromnych jodeł poprzewracanych i połamanych. (...)

Głębokość jezior na Chryszczatej

Głębokość jezior wynosi po kilkanaście i więcej metrów. Mierzone drugie (średnie) jeziorko przekraczało głębokość ponad 14 m. Stare, duże jodły udusiły się i wyschły, i sterczą dziś z wody trupiemi wierzchami i usypującemi konarami. W głębi jezior, zwłaszcza największego, leżą też liczne zwalone w całości jodły, pnie, korzenie, w zielonej czystej toni tworząc gmatwaninę groźną i dziką. Górne (największe) jeziorko powstało też częścią na terenie dawnej, zalanej, śródleśnej łąki; tam porosły go sity, turzyce, oczerety i przeróżna roślinność wodna, tworząca kożuch pływający przy niższym jego brzegu. Powoli zaczyna się tutaj namulisko ze spłukiwanej z usypiska zwietrzeliny skalnej, stopniowo spłycając głębię jeziora.

Teren nasypiska, skutkiem nasycenia zatamowaną z szeregu źródlisk i strug wodą, był przez kilka lat w wielu miejscach na dużej przestrzeni czemś niestałem, Grześkiem, ruchomem. Dopiero z czasem ustalił się i począł porastać krzakami (iwa, wierzba, olcha, buk i t. d. ), miejscami pozostawiając jałowe, kamieniste, puste i dzikie łysiny, zwolna tylko pokrywające się nikłym porostem traw i drobnych roślinek. I do dziś są tu jeszcze obszerne grzęzawiska i dziury, często głębokie i pełne wody. W ciągu kilkunastu lat zarosło nasypisko już w dużym stopniu. Pnie i korzenie zwalonych jodeł przeważne zgniły i skruszyły się. Puste złomy skalne pokryły się częściowo trawami i ziołami, w pewnych partjach porostem krzaków i drzewek, nie pozwalając oku objąć całości, a nawet szerszych nieco horyzontów. Systematyczne zalesienie pustyni sadzonkami świerka i sosny, choć gospodarczo biorąc niemal nieudałe), jednakże zakryło ją tu i ówdzie porostami chuderlawych drzewek. Jednakże i obecnie są jeszcze duże partje bardzo dziko i niesamowicie wyglądające”.

Profesor napisał: „W wycieczkach posługiwałem się mapami wojskowemi terenu (1:75.000), edometrem, przy pomocy  którego z pewnem przybliżeniem obliczałem odległości, oraz barometrem, dla kontrolowania wzniesień”

Fauna i flora

Dzięki takim narzędziom, zbadał bieżący stan osuwiska, parametry istniejących jeziorek, rozwój roślinności i dowody na to, że przyroda – nawet w tak skrajnych sytuacjach, potrafiła „zrobić swoje”: ”Jeszcze na jedno chciałbym zwrócić uwagę w związku z opisem zsuwiska duszatyńskiego. Na odkrytych przez zsuwisko terenach głębszych, skalistych warstw, względnie na przestrzeni akumulującej złożonej głównie z piargu skalistego, można obserwować ciekawe objawy życiowe.  Na jałowem podłożu, wydobytem na wierzch, wegetacja roślinna początkowo wcale się nie udaje.

Stopniowo dopiero, w miarę wietrzenia i tworzenia się zaczątków gleby, opanowuje je życie roślinne, poczynając od porostów i mchów, potem zwolna mało wymagające, nikłe roślinki, wreszcie przychodzi w następstwie już rzadka ruń traw i ziół, już to wszystko opanowujący las, poczynający się zaroślami iwy, wierzb, olchy siwej (alnus incana, b. charakterystycznej rośliny gleb osuwiskowych) – wreszcie buczyna i zasiewająca się w niej jodła. Zależnie od stopnia wilgotności, naświetlenia i t.p. ten przebieg tworzenia się świata roślinnego jest naturalnie zmienny.

Obserwować to można na usuwisku i nasypisku duszatyńskiem. Szczegółowe zbadanie kolejnego następstwa szaty roślinnej byłoby bardzo ciekawem. W związku z tem pozostaje naturalnie i specjalny rozwój życia zwierzęcego na terenie usypisk. {…} W lesie duszatyńskim do jezior – nieznanych w ogóle w tej części Karpat – zciaga się też przelotne ptactwo wodne, podchodzi zwierz do wodopojów (rogacz, jeleń, dzik, ryś) tutaj też kuny leśne gromadzą się zimą czasem za żerem za żabami, krwią ich farbując śnieg”. Schramm

Na koniec zaprezentował oryginalną formę przyrodniczą, dzięki której mniejsze jeziorko mogło stać się niezwykłą atrakcją turystyczną. „W mniejszem jeziorku, pokrywającym się grubą taflą lodu w zimie, gazy, wydzielające się z butwieliny zapadłych lasów i bogatych w części organiczne przybrzeżnych namulisk, wytwarzają też rodzaj geyzerów. Pod lodem huczy, dudni czas jakiś, niby grzmoty podziemne, a potem z trzaskiem otwiera się otwór okrągły i słup wody wystrzela na kilka metrów w górę. I znów jeziorko zasypia". Schramm. Jeziorka jednak – mimo owego snu – nie zostały całkowicie zniszczone (jak radzili lwowscy profesorowie tuż po ich powstaniu), ani zapomniane.

Rezerwat Zwiezło

Leszek Rymarowicz (Płaj nr 8) pisze, że w połowie lat 30. na apel prof. Władysława Szafera, hrabia Potocki wyraził zgodę na objęcie ochroną rezerwatową tych terenów.Czy tak się stało przed II wojną światową oficjalnie nie wiadomo. Jednak ciekawym jest fakt, że w spisie rezerwatów przyrody, sporządzonym w 1942 roku, z nakazu władz administracyjnych okupacyjnego Generalnego Gubernatorstwa, widnieje napis rezerwat przyrody „Zwiezło”.

Szukano takiego aktu ustanawiającego po wojnie, ale gdy go nie znaleziono, wydano 22 stycznia 1957 roku Zarządzenie Ministra i Przemysłu Drzewnego, ustanawiające oficjalnie rezerwat przyrody „Zwiezło” 

Autor: Andrzej :) Wesół

Źródło: Wędrowiec Małopolski nr 34

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama