reklama

Żył jak chciał, za co zdobył sympatię rzeszy osób. Mija rok od śmierci Pana Hosa

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Żył jak chciał, za co zdobył sympatię rzeszy osób. Mija rok od śmierci Pana Hosa - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
9
zdjęć

Udostępnij na:
Facebook
AktualnościAndrzej Hermanowicz, szerzej znany jako Pan Hos, żył zgodnie z własnymi przekonaniami, zawsze podkreślając swoje szczęście. Stał się rozpoznawalny w całej Polsce dzięki programowi „Drwale i inne opowieści Bieszczadu”, emitowanemu na antenie Polsatu. Rok temu dotarła do nas bardzo smutna wiadomość o jego śmierci. Informacja ta poruszyła nie tylko jego najbliższych, ale również licznych fanów.
reklama

Andrzej Hermanowicz, czyli Pan Hos pochodził z Polany, ale mimo rodzinnych korzeni, postanowił zamieszkać „na swoim”. Kilkanaście lat temu wyjechał do Austrii, by zarobić na zakup domu, w którym spędził ostatnią dekadę swojego życia. Choć jego dom był skromny, bez wody i prądu, nazywał go „najlepszym miejscem na ziemi”. W codziennej wędrówce życiowej towarzyszył mu wierny pies Bartek, który był jego nieodłącznym przyjacielem.

Telewizyjna sława

Spokojne, choć pełne przygód życie Andrzeja Hermanowicza, stało się bardziej znane dzięki udziałowi w programie „Drwale i inne opowieści Bieszczadu”. Serial przedstawiał losy drwali i osób szukających wytchnienia w bieszczadzkiej naturze. Po emisji Pan Hos zyskał status „celebryty”. Jego skromne siedlisko w Polanie codziennie odwiedzało wielu fanów, z którymi zawsze chętnie rozmawiał i robił sobie zdjęcia. Był gościnną osobą, często obdarowywaną paczkami przez swoich sympatyków.

reklama

Fot. Andrzej "Żmiju" Borowski

Wspomnienia przyjaciół

Przyjaciele wspominają Pana Hosa jako człowieka z dobrą duszą, zawsze uśmiechniętego i przyjaznego. Janusz Cybull, jeden z bliskich znajomych, mówił nam: „Hosika poznałem dawno temu. Był osobą z dobrą duszą, uśmiechnięty, przyjazny, oddałby każdemu serce na dłoni. Kochał dzieci i zwierzęta. Szanowali go wszyscy, zarówno lokalsi, jak i przyjezdni”. Dodał również, że Pan Hos był zaradnym człowiekiem, zawsze gotowym do pomocy, choć nie każdy rozumiał jego sposób na życie. Inny przyjaciel, Andrzej „Żmiju” Borowski, wspomina: „Hos zaczął chodzić za pracą w lesie, ale wolał zbierać zrzuty, jagody, grzyby. Był jednym z najlepszych. Pamiętam, że zawsze prosił mnie o to, żebym mu sprzedawał te zrzuty – robiłem to za dobrą cenę. Jeśli potrzebował pożyczyć ode mnie pieniądze, pożyczałem bez wahania”. „Żmiju” opowiada również o wielu wspólnych przygodach, podkreślając, że Pan Hos był człowiekiem niezwykle uczciwym i nigdy nie skłamał.

reklama

Śmierć Andrzeja Hermanowicza wywołała smutek nie tylko wśród najbliższych, ale także licznych fanów, którzy z sentymentem wspominają jego ciepłe i gościnne usposobienie. Telewizja Polsat, która przyczyniła się do jego popularności, również oddała przed rokiem hołd zmarłemu: „Na niebieskie połoniny powędrował Andrzej Hermanowicz, czyli legendarny Pan Hos. I choć ta bieszczadzka historia dobiegła końca, to nikt nie odchodzi do końca, dopóki żyje w ludziach pamięć o nim. A my pamiętamy. Panie Hos, do zobaczenia”.

WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama