Odys cz. II
Nad śródleśnymi łąkami unosiły się mgły, po podniesieniu których leniwe słońce zapalało rubiny na ściśniętych pierwszym przymrozkiem kroplach rosy usadowionych na bukowych liściach i czubkach wysokich traw.Trzasnęła złamana ludzkim butem sucha gałązka. Z lasu wynurzyła sie para leśnych istot. Na polanę wkroczył człowiek w leśnym mundurze, a tuż za nim, niczym duch wychynął szarobury wilk. Nie miał złych zamiarów wobec człowieka…
Przeczytaj: Odys cz.I
Był to Odys - wilk wychowany przez leśnika, ktory trafił do jego domu jako osierocone szczenię. Szli razem przez leśną polanę, skąpani w rosie babiego lata i we mgle powiększającej ich postacie. Odys był jak zwykle radosny i płoszący jarząbki, bażanty czy inne ptactwo popędził za uciekającym żbikiem,który jak strzała pomknął w kierunku drzew i wspiąwszy się smukłego graba syczał do stojącego na dole wilka. Odys nie miał złych zamiarów. Ot, chciał się pościgać z kimś równie szybkim jak on.
Atak niedźwiedzia
Nagle stanął wpół obrotu. Wyczuł niebezpieczeństwo. Mknąc jak szalony pomiędzy drzewami, wyskoczył na polanę. Zatrzymując się na sekundę ocenił sytuację. Na samym środku bezdrzewnej polany stał jego ludzki przyjaciel. Kilkanaście metrów od niego stał na dwóch łapach potężny bieszczadzki niedźwiedź. Mrucząc zeźlony, że ktoś ośmielił się wejść mu w drogę, opuścił się na cztery łapy i zaczął zbliżać się do wycofującego się w kierunku drzew mężczyzny. Postanowił nauczyć go moresu. Zdziwiony poczuł ostre kąśnięcie na swoim zadku. Odwrocił się szybko i zauważył potężnego warczącego wilka przyczajonego tuż przy ziemi z postawioną sierścią na grzbiecie, gotowego do walki w obronie swojego ludzkiego przyjaciela.Zlekceważył to ostrzeżenie i gwałtownie ruszył w pościg za wycofującym się człowiekiem. To był jego błąd. 70 kilogramów rozpędzonej wilczej furii dopadło jego żeber. Odwrócił sie i na odlew machnął wielką łapą w kierunku atakującego wilka. Chybił. Zanim się zorientował gdzie jest wróg, poczuł następne ugryzienie kaleczące boleśnie jego opasły brzuch. Już nie myślał o człowieku. Skupił się na poszukiwaniu w wysokich trawach właściciela ostrych zębów, który tym razem dopadł jego rodzinnych klejnotów. Ryknął przerażony i rejterował w kierunku swojej gawry.
Na skraju polany wzruszony człowiek całował wielki wilczy łeb, dziękując mu za ocalenie skóry. Odys bardzo lubił te ludzkie pieszczoty...
Zew natury
Nastała ostra bieszczadzka zima. Wilczy przyjaciel człowieka coraz częściej wychodził na ganek leśniczówki aby wyć do księżyca. Leśnik w takich chwilach wychodził do Odysa, siadał na progu werandy i wył razem z nim. Rozumiał, że jego wychowany od szczeniaka wilk to jednak dziecko lasu. Czuł podświadomie że kiedyś nadejdzie chwila rozstania. Obawiał sie jednak, że Odys nie jest dostatecznie przygotowany na bycie leśnym zwierzęciem.Gdzieś tak w okolicach przedwiośnia Odys zaczął znikać na noc w kierunku wyjących pobratymców. Raz udało mu się dołączyć do polującego stada, ale szybko został przepędzony przez dominującego samca. Czuł swoją moc ale nie podjął walki. Zdążył jednak wyłapać zalotne spojrzenia młodej wadery, która nie była samicą alfa przeznaczoną do prokreacji. Odys za każdym wyjściem w las czuł jej feromonowe znaki zachęcające do bliższej znajomości.
Tuż przed pękaniem lodów spotkał jednak swoją wybrankę i gdy już mieli zbliżyć się do siebie na dnie zamarzniętego jeszcze górskiego potoku, zobaczył u góry ponury cień przywódcy stada. Ten ruszył na niego zdecydowanie i ostro chcąc go wyeliminować. Poczuł ostry ból rozrywanej na barku skóry i odskoczył na bok. Samiec alfa był dużo mniejszy od Odysa ale nadrabiał to doświadczeniem i siłą, które zdobył walcząc z pretendentami do jego tronu i skutecznie polując dla zapewnienia pożywienia swoim podopiecznym.
Ponowny atak i Odys poczuł i usłyszał trzask łamanej kości w swojej łapie. Stanął do walki na trzech łapach, ale wódz wilków machnął lekceważąco ogonem i cicho oddalił się zabierając ze sobą całe stado. Przykuśtykał do domu swojego człowieka i cierpliwie poddał sie zabiegom szycia barku oraz golenia i gipsowania złamanej łapy.
Nowa przyjaźń
Letnim popołudniem Odys wyleczony i po rekonwalescencji wchodząc do domu leśnika stanął jak wryty. Czuł jakiś obcy zapach. Wszedł do środka na sztywnych nogach. W salonie na jego legowisku które odziedziczył po Niufie, a który to Niuf odszedł za Tęczowy Most rok wcześniej - siedział niezdarny szczeniak bardzo podobny do jego psiego przyjaciela. -Odysie - zaczął jego człowiek - to jest Ramzes, nasz nowy członek rodziny. Tak jak kiedyś Niuf zrobił to dla niego, tak samo Odys teraz liznął swoim wielkim językiem grzbiet malca wciskając go do legowiska i położył się obok zachęcając do przytulenia. Maluch niewiele myśląc wtulił się w futro potężnego wilka o psiej duszy ... . Instynktownie czuł, że przytulił sie do przyjaciela. Rok później dwa olbrzymy - Ramzes i Odys dadzą nieźle popalić wszystkim.Ale to już historia na nastepny odcinek jeśli ktoś zechce to przeczytać.
CDN
Autor: Wiesław Makuch