Choć od uroczystego otwarcia zapory w Solinie minęło 55 lat, jej historia wciąż budzi emocje. Dla jednych to symbol nowoczesności i cywilizacyjnego przełomu, dla innych – bolesna rana i wspomnienie przymusowych przesiedleń. Te dwa spojrzenia znalazły wspólne miejsce w filmie dokumentalnym „Zalana dolina”, którego pokaz odbędzie się w sobotę, 12 kwietnia o godzinie 18:00 w Bieszczadzkim Centrum Dziedzictwa Kulturowego w Ustrzykach Dolnych. Po projekcji odbędzie się spotkanie z reżyserem i scenarzystą filmu – Jerzym Oleszkowiczem, znanym dokumentalistą i pracownikiem TVP Rzeszów, który od lat zajmuje się tematyką regionu i jego mieszkańców.
Wielka inwestycja, wielka cena
Film opowiada o jednym z największych przedsięwzięć inżynieryjnych w powojennej Polsce – budowie zapory wodnej w Solinie, która doprowadziła do powstania największego sztucznego zbiornika w kraju. Pomysł jej budowy sięga jeszcze czasów II Rzeczypospolitej, jednak wybuch II wojny światowej uniemożliwił realizację planów. Do idei powrócono w latach 50., a inwestycję zakończono po dziewięciu latach intensywnych prac. Zapora miała regulować bieg Sanu, chronić okoliczne miejscowości przed powodziami i produkować energię o mocy 200 megawatów. Aby to osiągnąć, konieczne było wysiedlenie ponad 3 tysięcy mieszkańców, zburzenie setek domów, kościołów, cerkwi, cmentarzy.
Do wyjazdu szykowało się prawie trzy tysiące ludzi. Po gospodarstwach chodziła kilkuosobowa komisja i szacowała majątek. Panowie w prochowcach zapewniali nas, że nie stracimy na przeprowadzce, ale do wielu takie informacje nie docierały
– wspominał Zygmunt Podkalicki o czym możemy przeczytać na tvp.pl.
Ludzkie dramaty w obiektywie
Film Jerzego Oleszkowicza to znacznie więcej niż tylko dokument techniczny. To wielowymiarowa opowieść, w której splatają się wspomnienia świadków wydarzeń – mieszkańców, przesiedleńców, robotników oraz ekspertów technicznych. Przedstawiono dramatyczne realia związane z przesiedleniami, ekshumacjami i ostatecznym zalaniem miejscowości takich jak Solina, Teleśnica, Rajskie, Chrewt, Łęg, Horodek, Sanna, a także części Zawozu, Wołkowyi, Sokolego i innych. Jednym z najbardziej poruszających wątków są ekshumacje, często niepełne, wykonywane w pośpiechu, pozostawiające po sobie niepewność i wątpliwości. Szczególnie dramatyczny przykład to cmentarz w Sokolem, który – wbrew przewidywaniom – został jednak częściowo zalany, a przez lata wypłukiwane z podmywanej skarpy kości i czaszki trafiały na powierzchnię.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.