reklama
reklama

To najbardziej zagadkowy znak w Bieszczadach. Oto jego historia

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Kamil Mielnikiewicz

To najbardziej zagadkowy znak w Bieszczadach. Oto jego historia - Zdjęcie główne

To najbardziej zagadkowy znak w Bieszczadach. Oto jego historia | foto Kamil Mielnikiewicz

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

AktualnościOd lat zatrzymują się przy nim turyści, robią zdjęcia i zastanawiają się, co łączy bieszczadzką Cisnę z oddalonymi o ponad czterysta kilometrów Siedlcami. Nie łączy nic poza prywatną decyzją jednego człowieka, który „chciał zostawić pamiątkę po sobie i miłości swojego życia”. Oto – w stonowanej, pozbawionej mitów wersji – historia najbardziej zagadkowego znaku drogowego w Bieszczadach.
reklama

Tablice wskazujące odległość do dużych miast są częstym elementem polskich dróg, ale ta w Cisnej budzi ogromne zaciekawienie, bo nie prowadzi do naturalnej trasy ani administracyjnego powiązania. W rzeczywistości powstała wyłącznie z prywatnej inicjatywy Marcina Zielińskiego, pochodzącego z Siedlec turysty, który na początku 2000 roku regularnie odwiedzał Cisnę.

Podczas bodajże trzeciego wyjazdu w Bieszczady postanowiłem, że zostawię po sobie pamiątkę

– wspomina portalowi wBieszczady.pl Marcin Zieliński.

reklama

Znak zamówiony w Siedlcach i przywieziony w Bieszczady

Autor tablicy zlecił jej wykonanie lokalnej, siedleckiej firmie produkującej znaki drogowe. Koszt – jak relacjonuje – wyniósł 280 złotych. Po uzyskaniu zgody właścicielki działki, pani Mirki, z którą był zaprzyjaźniony, drogowskaz trafił na skraj jej posesji w Cisnej i został wkopany przy słupie energetycznym. Szybko jednak pojawił się problem formalny: pracownicy zarządu powiatowego dróg usunęli znak, tłumacząc, że stoi w pasie drogowym wbrew przepisom. Marcin Zieliński odebrał tablicę z Ustianowej i zamontował ponownie – tym razem poza pasem drogowym. Po kilku latach, gdy ogrodzenie działki zdemontowano, drogowskaz przeniesiono na wysięgnik elewacji budynku, gdzie znajduje się do dziś.

reklama

Fot. Kamil Mielnikiewicz

Na odwrocie wciąż można odczytać napis: „Inicjatywa prywatna” oraz numer telefonu właściciela.

Motywacja: miasto rodzinne i spotkanie w Siekierezadzie

Decyzja o pamiątce była dwojaka. Po pierwsze – jak podkreśla Marcin Zieliński – chodziło o wyróżnienie rodzinnych Siedlec, miasta, w którym spędził „prawie połowę życia”. Po drugie, a może ważniejsze, znak jest prywatnym hołdem dla miłości poznanej w legendarnym barze Siekierezada w Cisnej.

Trzeba było pozostawić jakiś ślad. Dziś z żoną mieszkamy pod Krakowem, ale do Cisnej i w miarę możliwości do Siedlec przyjeżdżamy

reklama

– mówi nam Marcin Zieliński.

Znak, który stał się atrakcją

Tablica zyskała status lokalnej ciekawostki. Turyści fotografują się przy niej, a internet obiegają różne legendy. Tymczasem historia jest prosta: to indywidualny gest sentymentalny. Spotyka się to zresztą z uznaniem. Gdy Marcin Zieliński podczas ostatniej wizyty trafił na turystów z Siedlec, rozmowa przy znaku tylko utwierdziła go w przekonaniu, że pomysł sprzed dekad „żyje” i bawi kolejnych przyjezdnych.

reklama

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
logo