Bieszczady od dekad przyciągają filmowców, oferując niepowtarzalne plenery i aurę tajemniczości. To właśnie tutaj powstawały sceny wielu znanych produkcji, a jednym z najbardziej znaczących tytułów zrealizowanych w tym regionie są „Wilcze echa” – barwny film przygodowy z 1968 roku w reżyserii Aleksandra Ścibora-Rylskiego.
Akcja filmu rozgrywa się w 1948 roku, w czasach, gdy Bieszczady były terenem pełnym niepokoju i przemian. Choć wojna się skończyła, w górach nadal dochodziło do potyczek z oddziałami UPA, a państwowe struktury dopiero umacniały swoją pozycję. W tym trudnym okresie do jednej z przygranicznych miejscowości – Derenicy – przybywa chorąży Piotr Słotwina (w tej roli Bruno O’Ya), były żołnierz Wojsk Ochrony Pogranicza. Bohater staje w obronie lokalnej społeczności, tocząc walkę z bandytami podszywającymi się pod milicjantów.
Reżyser i współscenarzysta, Aleksander Ścibor-Rylski, wraz z Danutą Ścibor-Rylską, oparli scenariusz na autentycznych wydarzeniach odnotowanych w powojennych protokołach milicyjnych. Jednak, jak podkreślają filmoznawcy, w „Wilczych echach” nie chodziło jedynie o dokumentalny realizm. Film był próbą stworzenia polskiej wersji westernu, tak zwanego easternu, w którym surowe bieszczadzkie krajobrazy zastępowały amerykańskie pustkowia, a dawni żołnierze stawali się odpowiednikami szeryfów wymierzających sprawiedliwość.
Bohaterowie i twórcy – klasyka polskiego kina
W obsadzie filmu znalazły się nazwiska, które na trwałe zapisały się w historii polskiej kinematografii. Obok Bruno O’Ya, pochodzącego z Estonii aktora, piosenkarza i sportowca, wystąpiła Irena Karel jako Tekla – kobieta, która pomaga Słotwinie w walce z przestępcami. W filmie zagrali również: Marek Perepeczko (Aldek), Ryszard Pietruski (Łycar), Mieczysław Stoor (Moroń), Andrzej Szalawski (major Grabień), Bronisław Pawlik, Janusz Kłosiński, Ryszard Kotys i wielu innych znakomitych aktorów. Za zdjęcia odpowiadał Stanisław Loth, który w niezwykle sugestywny sposób uchwycił dzikość i melancholijny urok bieszczadzkiego krajobrazu. Autorem muzyki był Wojciech Kilar, którego kompozycje – pełne niepokoju, ale i nostalgii – doskonale podkreślały klimat filmu. Scenografię przygotował Jan Grandys, tworząc wiarygodny obraz powojennych, zniszczonych wiosek i leśnych kryjówek.W filmie „Wilcze echa” przedstawiono losy ludzi żyjących na pograniczu, gdzie zderzają się różne światy i moralności. Słotwina – dawny chorąży, zdegradowany za brak dyscypliny – trafia do Derenicy, gdzie odkrywa, że miejscowy posterunek Milicji Obywatelskiej został przejęty przez grupę bandytów dowodzoną przez Moronia. Bohater postanawia rozprawić się z nimi i przywrócić porządek, ryzykując własne życie. Film łączy w sobie elementy dramatu wojennego, kina akcji i przygodowego westernu. Znajdujemy tu pościgi konne, pojedynki i liczne sceny walki, ale także wątki emocjonalne – między Słotwiną a Teklą, którzy stopniowo zyskują do siebie zaufanie.
Bieszczadzkie plenery, czyli filmowa mapa regionu
Dzięki pracy portalu filmowepodkarpacie.pl można dziś precyzyjnie wskazać miejsca, w których powstawały zdjęcia do filmu „Wilcze echa”. To nie tylko cenny element historii polskiego kina, ale również swoisty przewodnik po miejscach, które na trwałe zapisały się w kulturze regionu. Jak czytamy na portalu, jednym z charakterystycznych punktów był Kamień Leski w miejscowości Glinne – głaz, który pojawia się w scenie, gdy chorąży Słotwina opuszcza strażnicę WOP, wnioskując o przeniesienie do cywila.
Słotwina nie chce trafić do sądu za wywołanie międzynarodowego konfliktu, dlatego wnioskuje o przeniesienie do cywila. Opuszcza konno strażnicę WOP i szuka dla siebie nowego miejsca, na trasie mija między innymi charakterystyczny Kamień Leski
– podaje filmowepodkarpacie.pl.
ZOBACZ TEŻ: Rzeka Strwiąż w Ustrzykach Dolnych. Zobaczcie, co świadczy o jej wyjątkowości [ZDJĘCIA, WIDEO]
Kolejnym miejscem, które można rozpoznać na ekranie, są Ustrzyki Dolne, a konkretnie teren dzisiejszej ulicy Nadbrzeżnej. Jak opisuje portal, „teren po obu stronach rzeki Strwiąż, zajmowany dziś między innymi przez miejskie targowisko, zagrał osadę Derenica. Część budynków widocznych w filmie istnieje nadal, a na podwórkach oraz we wnętrzach domów mają miejsce liczne bijatyki i pościgi. Kilkukrotnie widać także sceny przejazdu mostem nad rzeką Strwiąż oraz pod pobliskim wiaduktem”. W filmie „Wilcze echa” Ustrzyki Dolne zyskały więc nową, filmową tożsamość – to właśnie tam mieści się posterunek Milicji Obywatelskiej opanowany przez fałszywych funkcjonariuszy. Ważną lokalizacją była również cerkiew św. Mikołaja w Hoszowie, która w filmie „zagrała” cerkiew św. Jura – miejsce nocnego spotkania Tekli i Słotwiny.
To filmowa cerkiew św. Jura – miejsce spotkania Tekli i Słotwiny, które ze względów bezpieczeństwa odbywa się pod osłoną nocy. Para wymienia się informacjami na temat podstępnych działań szajki przestępców i nawiązuje współpracę. W filmie wykorzystano tylko zdjęcia prezentujące cerkiew z zewnątrz, sceny we wnętrzach zostały nakręcone poza Bieszczadami
– czytamy na filmowepodkarpacie.pl.
Nieopodal, w okolicach Starego Sioła, mieściła się natomiast filmowa baza fałszywych milicjantów. Według informacji filmowepodkarpacie.pl, „w spalonej leśniczówce znajduje się baza fałszywych milicjantów. Tu chorąży Słotwina wygrywa pierwsze starcie z przestępcami (...). W finałowym starciu Słotwina przygotowuje sprytną zasadzkę, wykorzystując do tego szmaciane kukły”. Nie mniej malowniczym miejscem, które uwieczniono na taśmie, była rzeka Wetlina, ukazana w wielu scenach dynamicznych i symbolicznych.
Malownicze ujęcia tej rzeki (między innymi w pobliżu zwalonego mostu) pojawiają się w wielu scenach: przez kamieniste koryto przejeżdża konno chorąży Słotwina, przez rzekę wędruje również razem z Teklą, zarówno w drodze do kryjówki Witolda, jak i w finale filmu
– opisuje portal.
W filmie wykorzystano również panoramy z Przełęczy Wyżnej, jednej z najbardziej charakterystycznych lokalizacji Bieszczad, z której rozciągają się rozległe widoki na połoniny. Wszystkie te miejsca tworzą dziś wyjątkową, filmową mapę regionu – pejzaż, który łączy historię kina z historią Bieszczad. „Wilcze echa” nie tylko utrwaliły wizerunek tych terenów, ale też pozwoliły widzom z całej Polski zobaczyć surowe piękno połonin, dolin i leśnych ostępów, które stały się naturalnym tłem dla dramatycznych wydarzeń filmu.
Komentarze (0)