Zygmunt Furdygiel, znany również jako Zygmunt Twardziel lub Zakapiorek ze Stężnicy, zmarł 17 sierpnia ubiegłego roku w wieku 76 lat. Choć minął już rok, jego brak jest wciąż odczuwalny w Bieszczadach, gdzie przez wiele lat doglądał swoich retort i dbał o jakość węgla drzewnego, który zyskał uznanie nie tylko wśród lokalnych odbiorców, ale również w całym regionie. Jego imię stało się niemal synonimem rzemiosła, które w Bieszczadach ma wieloletnią tradycję.
Droga w Bieszczady
Zygmunt Furdygiel urodził się w Czechowicach-Dziedzicach. Jako młody chłopak ukończył technikum rolnicze na Śląsku, a następnie pracował przy budowie Huty Katowice. Mimo to, serce ciągnęło go ku wolności i dzikim terenom. Pierwszy raz przyjechał w Bieszczady jako nastolatek, lecz nie od razu zadecydował o porzuceniu dotychczasowego życia. Kilka lat później, przyciągnięty nieodpartą potrzebą życia bliżej natury, powrócił na te tereny, gdzie osiedlił się na stałe i rozpoczął nowy rozdział swojego życia.To właśnie tu, w Bieszczadach, Zygmunt Furdygiel odnalazł swoje powołanie. Został zatrudniony w Przedsiębiorstwie Produkcji Leśnej „Las”, gdzie nauczył się rzemiosła wypalania węgla drzewnego. Jak sam przyznawał, praca przy retortach dawała mu poczucie wolności, którego nigdy nie doświadczył wcześniej. Pracował we własnym rytmie, mając możliwość robienia przerw, kiedy tylko tego potrzebował. Wypał węgla stał się dla niego nie tylko pracą, ale i pasją, której oddał całe swoje życie.
Żywa legenda Bieszczadów
Zygmunt Furdygiel stał się „ikoną” Bieszczadów, znaną nie tylko lokalnym mieszkańcom, ale także szerokiej rzeszy turystów, którzy zafascynowani jego historią, chętnie odwiedzali jego retorty. Jego życie i praca zostały uwiecznione w dwóch popularnych serialach dokumentalnych: „Drwale i inne opowieści Bieszczadu” oraz „Przystanek Bieszczady”. W tych produkcjach nie tylko pokazywał, jak wygląda codzienna praca przy wypale węgla, ale również dzielił się swoimi refleksjami na temat życia w harmonii z naturą. Jego opowieści, pełne mądrości i humoru, przyciągały wielu, którzy chcieli poznać tajniki tego tradycyjnego rzemiosła.Przez ostatnie kilkanaście lat Zygmunt doglądał swoich retort w Stężnicy, małej bieszczadzkiej miejscowości, która stała się jego domem. Jego obecność w społeczności była niezwykle ważna – nie tylko jako rzemieślnika, ale również jako człowieka, który zawsze chętnie dzielił się swoim doświadczeniem i pomagał innym.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.