W porannym paśmie Telewizji Polskiej „Pytanie na Śniadanie” poruszono temat, który regularnie powraca wraz z początkiem wiosny – obecność niedźwiedzi w Bieszczadach i rosnące ryzyko bezpośredniego spotkania człowieka z tym dużym drapieżnikiem. Gośćmi programu byli Robert Gatzka, biolog z Parku Ochrony Bieszczadzkiej Fauny oraz Grzegorz Panek, dyrektor szpitala specjalistycznego w Sanoku. W rozmowie z prowadzącymi – Beatą Tadlą i Robertem El Gendym – podkreślano, że choć obecność niedźwiedzi nie jest w regionie niczym nowym, to w ostatnich latach rośnie liczba przypadków bliskich spotkań, a także ataków.
W pierwszej części programu przypomniano zdarzenie z zeszłego tygodnia, do którego doszło w okolicach miejscowości Kulaszne, w gminie Komańcza. Tam, w głębi lasu, 36-letni mężczyzna został zaatakowany przez niedźwiedzicę z młodymi. Jak poinformował Grzegorz Panek, poszkodowany był on jednym ze zbieraczy poroży jeleniowatych – tak zwanych „zrzutów” – i zapuścił się głęboko w obszary leśne, gdzie zwykle nie pojawiają się przypadkowi spacerowicze. To właśnie takie zachowania, jak tłumaczył Robert Gatzka, stają się głównym czynnikiem ryzyka.
Fot. Fragment programu Telewizji Polskiej „Pytanie na Śniadanie” z dnia 9.04.2025
Dlaczego do spotkań dochodzi właśnie teraz?
Początek wiosny to okres, kiedy niedźwiedzie budzą się z zimowego snu. Samice z młodymi opuszczają gawry, są szczególnie czujne i gotowe do obrony potomstwa. Jednocześnie, jak zauważył Robert Gatzka, w tym samym czasie znacznie wzrasta liczba ludzi eksplorujących odludne obszary leśne. To przede wszystkim poszukiwacze poroży, których aktywność koncentruje się w trudno dostępnych, gęsto zalesionych rejonach. To tam właśnie najczęściej przebywają niedźwiedzie – z dala od głównych szlaków. Jak zauważył biolog, w programie „Pytanie na Śniadanie” w obecnym okresie aż 90% przypadków kontaktu człowieka z niedźwiedziem dotyczy właśnie zbieraczy poroży. Problem nie tkwi więc wyłącznie w zwiększonej liczbie niedźwiedzi czy ich „agresji”, ale raczej w coraz głębszej penetracji ich naturalnych ostoi przez ludzi.
Statystyki, które niepokoją
Grzegorz Panek przedstawił nieco danych z ostatnich lat, które pokazują, że spotkania te nie zawsze kończą się bezpiecznie. Jak powiedział w TVP, na przestrzeni ostatnich dwunastu lat zanotowano około dziewięciu ataków niedźwiedzia na człowieka. W pięciu przypadkach poszkodowani trafili do szpitala w Sanoku. Mężczyzna z Kulasznego miał o tyle szczęście, że niedźwiedzica nie użyła pazurów, lecz zębów – ugryzienia w rękę wymagały jednak interwencji chirurgicznej. Po podaniu szczepień przeciwko tężcowi i wściekliźnie, pacjent opuścił szpital w dobrym stanie.Robert Gatzka podkreślał, że celem niedźwiedzia nie jest zaatakowanie człowieka, lecz jego odstraszenie. Jeśli dochodzi do ataku, to najczęściej jest on formą obrony – reakcją na zaskoczenie, zagrożenie lub zbyt bliską obecność człowieka, szczególnie w przypadku samic z młodymi.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.