Liceum Ogólnokształcące im. gen. Władysława Andersa w Lesku to szkoła, w której pielęgnowane są najważniejsze wartości człowieka. Uczniowie wraz z nauczycielami przygotowują regularnie mnóstwo akademii zarówno religijnych, jak i patriotycznych kształtując młodzież na dobrych ludzi. Tym razem do wspólnego projektu włączyli się również przyjaciele leskiego liceum, a wszystko po to, by poprzez spektakl o Rodzinie Ulmów pokazać, że nie ma w życiu takiej sytuacji, w której bylibyśmy zwolnieni od pomocy biedniejszym od nas.
Miłość do kolejnego dziecka, umiłowanie trudu ojcostwa i macierzyństwa jest fundamentem zdrowego człowieczeństwa. Słudzy Boży Józef i Wiktoria Ulmowie świadczą, że nie ma takich sytuacji, w których wzajemna miłość małżonków nie może się rozwijać i owocować nowym życiem oraz takiej, w której bylibyśmy zwolnieni od pomocy drugiemu człowiekowi
- mówiła Anna Nowak, nauczycielka leskiego liceum.
Spektakl „W hołdzie Miłosiernym” miał swoją premierę w maju bieżącego roku, jednak w przeddzień beatyfikacji postanowiono po raz kolejny przypomnieć o losach rodziny z Markowej. Reżyserem widowiska była siostra Anna Konieczna, za słowa odpowiadała siostra Jolanta Markowska, z kolei za muzykę odpowiedzialny był Paweł Goliński.
Historia sprzed ponad 80 lat
Na początku września 1939 roku do Markowej wkroczyły niemieckie wojska rozpoczynając drastyczne rządy. W jednej chwili ta dobrze zorganizowana wioska znalazła się w nowej, a zarazem bardzo trudnej sytuacji. Mimo strachu mieszkańcy pokazywali swój osobliwy charakter. Zaczęto organizować patriotyczny podziemny ruch oporu, a cała społeczność negatywnie oceniała posunięcia niemieckich okupantów. Dla prostych, uczciwych i wychowanych na ewangelicznych zasadach ludzi nie do przyjęcia była niesprawiedliwość i okrucieństwo stosowane wobec wszystkich. Za udzielenie pomocy Żydom groziła wówczas kara śmierci. Na oczach mieszkańców wioski urządzano „polowanie” i wykonywano egzekucje. Pomimo to markowanie nie zamknęli zarówno serc, jak i drzwi do swoich domów. Bali się, ale poczucie obowiązku pomocy skrzywdzonym było mocniejsze. Miejscowi nie donosili na siebie – to inni donosili na nich i dlatego do wioski cały czas przyjeżdżała granatowa policja i żandarmi z Łańcuta, budząc paraliżujący strach. Niektórzy w obawie o życie własne i swoich dzieci udzielali tułającym się Żydom gościny zaledwie na kilka dni, inni wystawiali pokarm na umówionym miejscu, ale wielu było takich, którzy przez całą wojnę ukrywali prześladowanych na strychu.
Heroiczne losy Rodziny Ulmów
Z okien domu Józefa i Wiktorii Ulmów widać było dokładnie egzekucje wykonywane na Żydach, którzy uprzednio kopali dla siebie groby. Ulmowie nie przestraszyli się tego drastycznego obrazu, ale ze współczucia wobec prześladowanych, mając już na utrzymaniu sześcioro nieletnich dzieci przyjęli na strych swojego niewielkiego domu ośmioro Żydów. Byli oni znani jeszcze przed wojną przez posterunkowego z Łańcuta, który to prawdopodobnie powiadomił Niemców o miejscu ich bycia. W nocy 24 marca 1944 roku żandarmi dotarli tuż przed świtem do gospodarstwa Józefa Ulmy. Najpierw zastrzelono Żydów oraz Józefa i Wiktorię, potem kolejno sześcioro płaczących dzieci. Siódme zginęło w łonie matki, która zaczęła je rodzić.10 września 2023 roku Papież Franciszek zaliczy Rodzinę Ulmów do grona błogosławionych kościoła katolickiego w miejscu ich życia i męczeństwa.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.