reklama

W Bieszczadach zakończono sezon pasterski. Owce zeszły z pastwisk [ZDJĘCIA, WIDEO]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Kamil Mielnikiewicz

W Bieszczadach zakończono sezon pasterski. Owce zeszły z pastwisk [ZDJĘCIA, WIDEO] - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
68
zdjęć

Osod w Osławicy | foto Kamil Mielnikiewicz

Udostępnij na:
Facebook
AktualnościJesień w Bieszczadach to nie tylko zmiana barw na górskich stokach, ale również czas, w którym kończy się sezon pasterski. W Osławicy, niewielkiej miejscowości w gminie Komańcza, odbył się tradycyjny jesienny redyk, zwany osodem. To wydarzenie, zakorzenione w kulturze wołoskiej, zgromadziło mieszkańców, turystów oraz miłośników pasterskich tradycji.
reklama

Jesienny redyk jest momentem symbolicznym – owce schodzą z wysokich hal i wracają do gospodarstw swoich właścicieli. W Osławicy tegoroczny osod odbył się przy bacówce Władysława Franosa, między Komańczą a Cisną. Wydarzenie zgromadziło wielu uczestników, którzy obserwowali przepęd owiec, wsłuchiwali się w tradycyjne dźwięki trombit oraz korzystali z okazji, by przypomnieć sobie o bogatej spuściźnie kulturowej Wołochów – ludu pasterskiego, który w XV wieku przybył na ziemie polskie. Sezon pasterski, zgodnie z tradycją, kończy się 29 września, w dniu świętego Michała Archanioła. To właśnie wtedy juhasi i bacowie przygotowują owce do zejścia z pastwisk. Październikowe osody są momentem, w którym pasterze rozliczają się z gazdami, a właściciele odbierają swoje zwierzęta.

reklama

 

Czym jest osod?

Słowo „osod” w lokalnej gwarze oznacza odprowadzenie owiec do gospodarstw. Stanisław Jaskułka, prowadzący spotkanie, przypomniał, że redyk występuje w dwóch odsłonach – wiosennej i jesiennej. Wiosenny redyk następuje po okresie wykotów, gdy młode owce mogą samodzielnie chodzić. Wówczas baca zbiera owce od gazdów – najczęściej każdy z gospodarzy przekazuje od ośmiu do dziesięciu sztuk, z których część zostaje u bacy. Zwierzęta mieszają się w koszarach i wyruszają na wypas, który trwa aż do jesieni.

 

Jesienny redyk jest zwieńczeniem tej pracy. To czas rozliczeń, ale również świętowania. Tradycyjnie mówi się: „po świętym Michale nie pasę wcale” – ten cytat obrazuje naturalny rytm pasterskiego życia, w którym przyroda i tradycja wyznaczają kolejne etapy. W torbach pasterzy pojawiają się wówczas redykołki – niewielkie oscypki w różnych kształtach, symboliczne podziękowanie dla gazdów. Te małe sery, podobnie jak bryndza czy bundz, są nieodłącznym elementem kultury pasterskiej w Bieszczadach.

reklama

Spotkanie przy bacówce

Osod w Osławicy rozpoczął się od dźwięku trombit, które tradycyjnie służyły do nawoływania owiec. Gdy stado schodziło z pastwisk, uczestnicy mogli obserwować przepęd – centralny punkt wydarzenia. Obok części obrzędowej odbył się jarmark rękodzieła i lokalnych produktów.

Uczestnicy mieli okazję spróbować regionalnych potraw. Na stołach pojawiła się bryndza, świeże sery, kwaśnica, żurek i baranina – dania, które od wieków towarzyszą pasterskiemu życiu. Całość wydarzenia miała wymiar nie tylko folklorystyczny, ale i edukacyjny – przypominała o codzienności pracy juhasów, a także o trudnościach, z jakimi mierzą się pasterze.

reklama

Słowa prowadzących i gospodarzy

Spotkanie poprowadził Stanisław Jaskułka, aktor teatralny i filmowy, który barwnie opowiadał o tradycjach pasterskich i historii Wołochów. Dzięki jego relacjom uczestnicy mogli lepiej zrozumieć sens i znaczenie obrzędów, które do dziś są żywe w Bieszczadach.

Fot. Kamil Mielnikiewicz

Roman Bzdyk, wójt gminy Komańcza, podkreślał znaczenie redyku dla lokalnej społeczności.

reklama

Jak co roku staramy się, żeby po 29 września odbywał się u nas redyk. Jest to dla nas forma podziękowania za tegoroczne plony, ale też zakończenie sezonu turystycznego. Bacówka w Osławicy u Franosa jest znanym miejscem na mapie Bieszczadów i często odwiedzantm. To wydarzenie to forma dziękczynienia za ten sezon

– powiedział nam wójt Roman Bzdyk.

W swoich słowach zwrócił uwagę również na specyfikę pasterstwa w Bieszczadach.

Na terenie gminy Komańcza, jak i całych Bieszczadów, rolnictwo jest mało rozwinięte. Dominuje pasterstwo, które jest bardzo trudną pracą. Juhasi muszą spędzać wiele czasu z owcami, chronić je choćby przed wilkami. Na terenie naszej gminy działa obecnie dwóch baców. U Franosa tradycja przekazywana jest z pokolenia na pokolenie. W Wisłoku Wielkim powstaje nowa bacówka

– dodał.

 

Jak wyglądał sezon? O tym powiedział nam sam baca, Władysław Franos. Jak podkreślił, sezon był dobry, a stado było zdrowe.

Pracy było bardzo dużo, ale wszystko poszło dobrze. Pogoda nie była najlepsza. Nad stadem pracuje dziesięciu juhasów

– mówił.

Trudna, ale żywa tradycja

Osod w Osławicy przypomniał, że pasterstwo w Bieszczadach, choć wymagające i trudne, wciąż jest praktykowane i stanowi element lokalnej tożsamości. Wspólne świętowanie końca sezonu pasterskiego łączy mieszkańców, turystów i pasjonatów kultury. W dobie zmian cywilizacyjnych i gospodarczych takie wydarzenia mają szczególne znaczenie – nie tylko podtrzymują pamięć o przeszłości, lecz także pozwalają współczesnym uczestnikom doświadczyć atmosfery, w której natura i człowiek współistnieją od wieków.

WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
logo