Podróże kulinarne to coraz bardzie popularna forma turystyki, również w Polsce. Regionalne potrawy, napoje i specjały stają się obecnie nie tyle smacznym dodatkiem do wrażeń z podróży, ale celem wyjazdu samym w sobie.
Przy sezonowości naszej, czytaj polskiej, oferty turystycznej warto więc pamiętać, że musimy jeść codziennie, bez względu na pogodę. „Smakami regionalnymi” może więc interesować się każdy, niezależnie od wieku, płci czy narodowości.
Wytrawni podróżnicy omijają światowe luksusowe hotele i jadają miejscowe potrawy, najlepiej w niewielkich karczmach, barach, zajazdach, trattoriach, tawernach i innych lokalnych odpowiednikach lub po prostu „u miejscowych” – w tzw. agroturystyce, w domowych kuchniach, bo tam właśnie można doświadczyć autentycznej kultury miejsca, do którego się przybyło.
Możemy stwierdzić, że kuchnie regionalne przeżywają dziś swój renesans, a zainteresowanie przyrządzaniem potraw staje się prawdziwą modą.
Dostrzegamy to również w naszym regionie, często słysząc pytania „Gdzie mogę zjeść coś regionalnego?”
Nadrabiamy zaległości
Dziedzictwo kulinarne jest istotnym elementem budowania marki turystycznej państwa i regionu. Polski potencjał kulinarny jest dzisiaj powoli zagospodarowywany. Jak pierwsze jaskółki na wiosnę, nieśmiało powstają miejsca, gdzie można doświadczyć smaku i zwyczajów już nie tylko włoskiej czy francuskiej, ale właśnie polskiej, regionalnej kuchni.
Może za kilka lat Polacy słysząc nazwy typu: kartacz, prażucha, dzionie, pamuła, sołdra, gzik, kumpia, czy kacapoły nie będą robili zdziwionych oczu i zastanawiali w jakim języku zwraca się do nich rozmówca. Na chwilę obecną bowiem przeciętny Kowalski ma niestety lepszą wiedzę o pizzy, kebabie, gyrosie, spaghetti i lasagne niż o potrawach swojego regionu. Warto to zmienić i włączyć się w europejski nurt turystyki kulinarnej. Powoli się to dzieje.
Chęć zdobycia wiedzy i doświadczeń kulinarnych sprawia, że także i w Polsce coraz częściej odwiedzamy „festiwale smaków”, jarmarki czy dożynki. Z biernego obserwatora i konsumenta chcemy stać się uczestnikiem „kulinarnej” przygody – również uczestnicząc w rytuale przyrządzania jadła.
Pragniemy w ten sposób zdobyć doświadczenia, które będą miały wkład w nasz osobisty rozwój. Ten fizyczny i emocjonalny udział w poznawanie tradycji kulinarnej regionu pozwala nam lepiej zrozumieć mieszkańców i ich styl życia, a w ten sposób pełniej podróżować.
Współczesna kuchnia chętnie sięga do tej tradycji, do przepisów i receptur sprzed lat. I znów można podkreślać wieloetniczny charakter kulinariów obszaru naszego kraju.
Dzięki temu może za kilkanaście lat słysząc nazwy typu: amoniaczki, cebulaki, chrupaczki, dereń kiszony, futomski bulwiok, knysze, krupiak, kruszon, łewesz, małdrzyki, proziaki czy stolniki turyści nie będziemy się zastanawiać, w jakim języku zwraca się do nas rozmówca, ale zdecydujemy się na przyjazd w te regiony, gdzie tych potrawy można spróbować.
I wtedy można będzie powiedzieć, że Polska skutecznie włączyła się w europejski nurt turystyki kulinarnej.
Smaki Podkarpacia
Podkarpackie ma się czym pochwalić, jeśli chodzi o jakość naszej żywności, choć czyni to na razie jeszcze na skalę krajową. Założony przez Stowarzyszenie Pro Carpathia Szlak Kulinarny Podkarpackie Smaki – jedyny aktywny szlak kulinarny w Podkarpackiem – wszedł w siódmy rok swojego istnienia.
To jedna z najbardziej rozbudowanych kulinarnych tras w Polsce, zrzeszająca już 54 obiekty gastronomiczne, w tym 47 restauracji, dwie winnice, dwie cukiernie i trzy gospodarstwa agroturystyczne. Każdy z nich posiada, co najmniej trzy potrawy regionalne bądź tradycyjne w swoim menu oraz poddawany jest procesowi certyfikacji.
Obiekt, który pozytywnie przejdzie ten proces otrzymuje certyfikat oraz tabliczkę, która umieszczona jest na zewnątrz lokalu. Szlak promuje zwiedzanie regionu poprzez jego bogatą tradycje kulinarną i poznawanie regionu poprzez wrażenia kulinarne.
Można w nich zamówić m.in. proziaki, hreczanyki, fuczki, klepak czy zalewajkę oraz inne tradycyjne potrawy – już jadąc w Bieszczady możemy zacząć to kulinarne zwiedzanie.
Po dotarciu na miejsce czekają wyśmienite sery, miody, wędliny, dania kuchni karpackiej. Przy okazji lokalnych imprez, takich jak jarmarki czy odpusty – tradycyjne dania bieszczadzkiej kuchni, przygotowywane przez koła gospodyń wiejskich. Wystarczy się rozejrzeć.
Czytaj także:
⇒ Bieszczadzka zupa kisełycia
⇒ Hreczanyki - "kotlety" z Bieszczadów
⇒ Jadło regionalne - proziaki