"Rudeiczarne" to blog podróżniczy prowadzony przez Karolinę i Piotrka. Nazwa wzięła się nie tylko od koloru włosów, ale przede wszystkim od nastawienia do życia w tych właśnie kolorach. Ruda – ta bardziej szalona, pełna pomysłów i będąca w stanie w 5 minut kupić bilety na drugi koniec świata, nie myśląc o otaczającej codzienności.
Czarny – ten bardziej opanowany, który zawsze ma plan B na wypadek kryzysowych sytuacji, jednak równie pełny marzeń i uzależniony od podróży, jak Ruda. Mieszanka wybuchowa, ale przecież przeciwieństwa się przyciągają. A najbardziej nas przyciąga wspólna pasja – odkrywanie świata!
W ramach konkursu Turystyczne Mistrzostwa Blogerów organizowanego przez Polską Organizację Turystyczną Rude i Czarne reprezentowali Województwo Podkarpackie. Do stworzenia materiału wybrali oczywiście Bieszczady.
Na blogu czytamy:
CO W BIESZCZADACH PISZCZY
Wielu kojarzy Bieszczady z niedźwiedziami, sarnami, czy wilkami. I nic dziwnego. Ale najbardziej wyjątkowe są...bieszczadzkie żubry! Spotkanie z tymi dostojnymi osobnikami jest nie lada przeżyciem.
Żubry w Bieszczadach pojawiły się w 1963 roku, są to żubry linii białowiesko-kaukaskiej. Zwierzęta, zagrożone wyginięciem, postanowiono spróbować zaaklimatyzować właśnie w polskich Bieszczadach, miały tutaj bowiem idealne warunki.
Zaczęło się w 1963 roku od pięciu żubrów, które wypuszczono tutaj na wolność, zaś z biegiem lat przywożono tutaj kolejne żubry. Dzisiaj populacja bieszczadzkich żubrów liczy ok. 660 osobników! Większość z nich żyje na wolności, można więc, przy odrobinie szczęścia, spotkać je podczas górskich wędrówek.
Wiecie, że w Bieszczadach znajduje się największa populacja żubrów górskich w całej Europie? Nie bez powodu mówi się, że co drugi żubr w Europie jest z Polski! Co jakiś czas bowiem bieszczadzkie żubry jadą do innych krajów, np. Do Rumunii, by zasilić inne stada i wspomóc rozrost populacji żubrów w Europie.
Warto jednak wybrać się także do wspaniałej Pokazowej Zagrody Żubrów w Mucznem. Zajmuje ona obszar ok. 7ha, gdzie ze specjalnych tarasów obserwować można bieszczadzkie żubry w ich naturalnym środowisku. Powyżej znajduje się niewidoczna zagroda aklimatyzacyjna, gdzie żubry nie mają kontaktu z ludźmi.
Nie można także zapomnieć o tradycyjnym wypale węgla drzewnego, bieszczadzkiej osobliwości. W trakcie wędrówek przez Bieszczady, zobaczyć możecie zobaczyć charakterystyczne mielerze i retory. Bowiem na tych terenach węgiel drzewny wypalano już od wieków, a dym unoszący się nad drzewami był nieodzownym bieszczadzkim widokiem.
Węgiel drzewny najczęściej pozyskiwało się z drewna bukowego. Najpierw pojawiły się mielerze. Był to rodzaj stosu z drewna, obłożony darniną i uszczelniony gliną. Dzięki temu ograniczano dostęp powietrza, a płomienie nie wydostawały się na zewnątrz.
Dalej, w latach 60-70-tych XX wieku zaczęły pojawiać się metalowe retorty. Są to walce postawione na sztorc, zrobione z grubej około 1 cm blachy o średnicy i wysokości około 3 m i przykryte również blachą. Załadunek odbywa się przez metalowe drzwi, a temperatura wewnątrz dochodzi do 800 stopni! Retorty są wybudowane w ten sposób, by można je było swobodnie przenosić – jest to system wędrowny.
Niestety retorty z roku na rok tracą na znaczeniu, a kto wie, może za parę lat na zawsze znikną z bieszczadzkich krajobrazów? Pozyskiwanie węgla w ten sposób i eksport przestał być opłacalny, więc wielu właścicieli retortów zamknęło swoje biznesy. Te, które funkcjonują do dzisiaj, często muszą do biznesu dokładać... Z ponad 100 wypałów, dziś dymy snują się na mniej niż 10 retortach...
W trakcie naszej wędrówki przez Bieszczady mieliśmy przyjemność odbycia wycieczki z panią Edukator z Nadleśnictwa Stuposiany Lasy Państwowe. Ogrom wiedzy, wspaniałe opowieści pomogły nam lepiej zrozumieć charakter tych terenów.
Po więcej opowieści Karolina i Piotrek zapraszają na swojego bloga https://www.facebook.com/rudeiczarne/
Możecie też na nich zagłosować tutaj