Najpierw około godz. 17.00 do Centrali w Sanoku wpłynęło zgłoszenie od pani, która znajdowała się na rzadko uczęszczanym szlaku biegnącym przez pasmo Żukowa w rejonie Rabego k. Ustrzyk Dolnych. Kobieta mówiła, że nie zdąży zejść przed nocą, a nie ma czołówki i boi się, że zabłądzi.
Po ustaleniu pozycji GPS z aplikacji Ratunek, w kierunku pani podąża jeden z ratowników natomiast zespół wyjazdowy z Ustrzyk Górnych jest już w drodze. Niestety w trakcie dojazdu, do Centrali wpłynęło kolejne zgłoszenie – tym razem z okolic Bukowego Berda.
Zespół z Ustrzyk Górnych zawrócił i udał się na pomoc osobie na Bukowym Berdzie. W tym czasie pani na Żukowie około 18.30 została odnaleziona i sprowadzona na Przełęcz nad Żłobkiem.
Zgłoszenie drugiej akcji brzmiało dość dramatycznie i dotyczyło kobiety, która twierdziła, że jest niedaleko wiaty na niebieskim szlaku z Widełek na Bukowe Berdo i jest już bardzo osłabiona, wyziębiona i nie może już iść.
Jak pisze GOPR:
Ratownik10 wylatuje zatem z Sanoka do Ustrzyk Górnych z zamiarem zabrania ratowników i ich szybkim transportem w rejon działania. W czasie dolotu do Ustrzyk Górnych załoga śmigłowca wypatruje światełko, zapisuje koordynaty GPS, zabiera tzw. "szpicę" i transportuje ratowników na Bukowe Berdo.
Po zaktualizowaniu koordynatów podanych przez załogę Ratownika10 okazuje się, że kobieta wcale nie jest na szlaku i szybciej docierają do niej ratownicy skuterem.
Oceniają oni stan poszukiwanej jako dobry i rozpoczynają ewakuację do Ustrzyk Górnych. Całość działań dzięki użyciu śmigłowca w porze nocnej zakończyła się o 21.00 i trwała zaledwie 3 godziny.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.