Ścieżka powstała w ramach Leśnego Kompleksu Promocyjnego "Lasy bieszczadzkie". Początek ścieżki zaczyna się za Mucznem, przy drodze prowadzącej do Tarnawy Niżnej. Szlak nie jest długi, a podejście nie jest trudne. Ścieżka prowadzi przez ciekawy bukowo - jodłowy las. Zobaczymy stare drzewa, wykroty i wiatrołomy, a także ciekawe wychodnie skalne.
Głównym celem naszej wędrówki jest dotarcie do szczególnego miejsca, o tragicznej historii. To tutaj znajdowała się leśniczówka Franciszka Króla. W 1944 roku upowcy bestialsko zamordowali tu 74 Polaków. Dziś na polanie widać tylko zarys fundamentów i pozostałości ruin. Stoją tu dwie tablice - stara i nowa. Obie opisują tragiczną historię...
W sierpniu 1944 roku nad górnym Sanem dominowała UPA. Nieliczna polska samoobrona była bezsilna. Polacy uciekali koleją do Użhorodu lub ukrywali się w lasach, między innymi w leśniczówce Brenzberg u Franciszka Króla na Jasieniowie.
Z zeznań świadka: w sierpniu 1944 roku Polacy z rodzinami uciekali do lasu, na Jasieniów. Później w Sokolikach pojawił się chłopiec, który opowiadał, że 15 sierpnia 1944 wracając rankiem zobaczył jak upowcy otaczają leśniczówkę.
Potem słyszał ich wrzaski oraz krzyki i płacz ofiar. Chłopiec uciekł do Sokolik, ale dręczony niepewnością o los bliskich powrócił do lasu, gdzie został przez upowców ujęty i zamordowany.
Inny świadek: rankiem 18 sierpnia 1944 roku zaszliśmy do leśniczówki, gdzie wśród traw i pod płotami natknęliśmy się na zwłoki 74 osób. Ofiary nie miały ran postrzałowych. Ciała kobiet, dzieci, mężczyzn były okaleczone, ze śladami męczeńskiej śmierci zadanej jakieś 3 dni temu. Po ubiorze poznawaliśmy, że byli to Polacy - leśnicy, kolejarze, administratorzy z folwarków, a także bieżeńcy, w tym dwóch książy. (opr. na podst. mat. IPN O Rzeszów)
Na stronie Nadleśnictwa Stuposiany czytamy:
OUN i UPA, w mundurach i z bronią demonstrowały swoją siłę a tragiczne położenie polskich rodzin dopełniło przybycie sotni "Burłaki" "Czarnego" i "Hromenki" a przede wszystkim "Osypa" - sotni Służby Bezpieczeństwa OUN zaprawionej w Rzezi Wołyńskiej.
Rankiem 18 sierpnia grzbietem Jeleniowatego w pobliże leśniczówki Brenzberg przemykał się mały oddział polskiej samoobrony. Jeden z żołnierzy wspomina: "Do leśniczówki podchodziliśmy ostrożnie. Dokoła panowała cisza mącona intensywnym brzękiem much. Czasem odezwał się leśny ptak, trzasnęła gałązka...
Pierwsze ciała leżały w pobliżu budynku mieszkalnego, a wśród traw i opłotków wciąż znajdowano nowe, razem 74 osoby. Zmasakrowane zwłoki kobiet, mężczyzn i dzieci. Zakrwawione sutanny duchownych i mundury leśników.
Wszędzie leżały okaleczone, z odrąbanymi głowami, pozbawione kończyn, ze śladami męczeńskiej śmierci zadanej 2-3 dni temu. Z obawy przed prowokacją zmówiliśmy pospiesznie modlitwę za zmarłych i odeszliśmy.
Nieopodal ruin leśniczówki w 2010 roku ustawiono duży drewniany krzyż i odsłonięto pamiątkowy głaz. Napis na głazie:
Pamięci 74 polaków bestialsko pomordowanych przez ukraińskich nacjonalistów. W tym miejscu stała leśniczówka, w której schronienia przed terrorem UPA dla swych rodzin szukali polscy leśnicy z doliny górnego Sanu. Wszyscy, wraz z leśniczym Franciszkiem Królem i jego rodziną, ponieśli śmierć w sierpniu 1944 roku.
CZEŚĆ ICH PAMIĘCI
- leśnicy bieszczadzcy, listopad 2009.
Ścieżką odbylibyśmy miły spacer, gdyby nie tragiczna historia z 1944 roku, o której nie możemy nigdy zapomnieć.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.