Rośnie w lasach i parkach, w miastach i wsiach, w przydrożnych rowach, na brzegach rzek i w...ogrodach. W Bieszczadach też można go spotkać na każdym kroku.
Tam, gdzie występuje, powoduje bardzo duże straty w przyrodzie. Wypiera rodzime gatunki, zaburza ekosystemy, niszczy budynki, rozsadza fundamenty. I niestety praktycznie nie ma mozliwości, żeby się go pozbyć.
Dwa wieki temu rósł tylko w Japonii, Korei, na Tajwanie i w północnych Chinach. Jednak około roku 1840 botanik Philip Franz Balthazar von Siebold sprowadził roślinę do Holandii i stamtąd tak się rozpanoszyła.
I choć pięknie kwitnie, to właściwie można by skończyć mowę o nim, gdyby nie to, że ten rdestowiec jest też...cennym ziołem.
Rdestowiec japoński ma bardzo wiele właściwości prozdrowotnych. Wspomaga walkę z rozwojem bakterii i grzybów, działa przeciwbólowo i przeciwmiażdżycowo, zwalcza wolne rodniki. Co bardzo ważne zawiera bardzo dużo resweratrolu, który jest określany czynnikiem działającym zbawiennie na cały organizm. Niektórzy naukowcy twierdzą, że rdestowiec bardzo wspomaga leczenie boreliozy.
Więc czy to uporczywy chwast czy dobroczynne zioło? Nie ma chyba na to pytanie jednej odpowiedzi.