Zapraszamy na wędrówkę po tym niezwykle urokliwym i malowniczym miejscu, w którym poza odgłosami żyjących tu zwierząt panuje spokój i cisza.
Szlak na Caryńskie
Jak się okazuje, nawet latem, w pełni sezonu w Bieszczadach można znaleźć trasy położone z dala od tłumów pokonujących popularne bieszczadzkie szlaki. Warto dodać, że chociaż wędrowaliśmy po dolinie ok. 4 godz., spotkaliśmy na drodze mniej niż 10 osób. A było piękne, sierpniowe popołudnie.
Z Dwernika przez punkt widokowy do ruin cmentarza
Szlak prowadzący niegdyś z Nasicznego do Caryńskiego został zlikwidowany więc jedyną drogą po tej stronie Bieszczadów jest droga z Dwernika. Do Caryńskiego wyruszamy drogą szutrową z parkingu w Dwerniku. Po drodze, po ok 25 min wędrówki, odbija droga, w prawo (jest drogowskaz). Jest to podejście na punkt widokowy znajdujący się na Przełęczy Nasiczańskiej.
Po nasyceniu się widokami, schodzimy w dół, wracając na szutrową drogę biegnącą doliną Caryńskiego i wędrujemy dalej. Dzisiaj trudno sobie wyobrazić, że jeszcze nie tak dawno, bo 75 lat temu, panował tu gwar i wiejskie życie.
Wieś Caryńskie położona była po obu stronach drogi (wówczas umiejscowionej niżej) na długości ok. 3 km. Z dawnej zabudowy Caryńskiego, poza cmentarzem, nie zostało już prawie nic, ale jeszcze ciągle widać zarysy pól i pojedyncze, zdziczałe drzewa owocowe. Bez wątpienia świadczą one o tym, że tętniło tu kiedyś życie.
Ruiny cmentarza
Wędrując dalej docieramy do miejsca, w którym postawiono tablicę informacyjną i ławeczkę. Teraz kierując się w prawo, należy zejść wąską ścieżką w stronę potoku. Po przekroczeniu mostka i przejściu kilkudziesięciu metrów dotrzemy na Caryński cmentarz.
Ukryte w lesie, kamienne ruiny kaplicy odpustowej pw. św. Jana Chrzciciela i porośnięte mchem mogiły ukazują tragiczną historię wsi. Nie ma już kto odwiedzać grobów by zapalić znicz dla najbliższych. Wszyscy mieszkańcy zostali wysiedleni.
Przeczytaj również: Historia nieistniejącej wsi Caryńskie
Na skraju cmentarza stała niegdyś greckokatolicka cerkiew pw. św. Dymitra. Już jej nie ma ponieważ podobnie jak reszta zabudowy, została spalona tuż po wysiedleniach. W otoczeniu cmentarza widać pozostałości kamiennej podmurówki i współczesne ogrodzenie. Nad cmentarzem górują szpalery lip, jesionów, modrzewi i buków. W dole, tuż za ogrodzeniem słychać szum spotykających się tutaj potoków Caryńskiego i Caryńczyka.
Wracamy do tablicy i wędrujemy dalej w kierunku Przełęczy Przysłup, na której znajduje się Koliba/Schronisko Studenckie.
Po ok. półgodzinnej wędrówce docieramy do Bacówki, która ze względu na położenie jest chyba najrzadziej odwiedzaną bacówką w Bieszczadach. Można w niej kupić ekologiczne, wytwarzane na miejscu wędzone sery. Niewątpliwie ekologiczne, ponieważ robione z mleka pasących się na łąkach Bieszczadzkiego Parku Narodowego owiec i krów.
Koliba Sudencka
Z bacówki do Koliby jest ok. 10 minut drogi. Dochodzimy do przełęczy Przysłup Caryński (785 m n.p.m.). Jest to szeroka przełęcz pomiędzy Połoniną Caryńską, a Magurą Stuposiańską. Znajduje się tutaj węzeł szlaków turystycznych m.in na Połoninę Caryńską i Magurę Stuposiańską. Stąd można też dojść do Bereżek.Kawałeczek dalej stoi Koliba Studencka Politechniki Warszawskiej. „Koliba” to nowoczesny, zbudowany z bali budynek, który stanął na miejscu dawnej „Koliby” darzonej przez wielu wielkim sentymentem. Godnym wspomnienia jest fakt, że jednym z gospodarzy schroniska była śp. Krysia Rados.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.