Porównanie zdjęć z aktualnymi fotomapami daje wiele do myślenia. Oczywiście każdy ma do nich dostęp, wystarczy Internet i trochę chęci: https://geoportal-krajowy.pl/historia-podkarpackich-lasow/
Był rok 1944, nadchodziły kolejne niespokojne czasy dla naszego regionu, pełne burzliwych wydarzeń, nieszczęść, śmierci i zniszczenia. Ten mroczny czas został zakończony akcją „Wisła”. Ówczesne władze podległe ZSRR zdecydowały wysiedlić wszystkich ludzi z Bieszczadów i terenów, gdzie działała UPA. Działalność ludzi zamieszkujących te obszary została brutalnie zatrzymana i wydawało się, że był to również koniec rozwoju gospodarczego. Ziemia jeszcze niedawno z mozołem uprawiana, koszona lub wypasana bydłem zaczęła stopniowo zarastać. Matka Natura rozpoczęła proces stopniowego przejmowania pól i pastwisk. Dodatkowo, już od lat pięćdziesiątych, władza ludowa uruchomiła ogromną akcję zalesiania wsi i upraw łemkowskich i bojkowskich. Pamięć o pokoleniach mieszkańców tych terenów oraz ślady ich działalności miały zostać przykryte lasem, a Bieszczady zaczęły uchodzić za krainę dziką, bezludną i niedostępną. Jednak z czasem powróciła administracja państwowa, założono PGR-y, utworzono administrację leśną. To, co miało zdziczeć, stało się znaczącą gałęzią gospodarki Podkarpacia.
Należy wspomnieć, że w okresie II Rzeczypospolitej w przytłaczającej większości lasy były w prywatnych rękach. Porównując na geoportalu zdjęcia lotnicze z 1944 r. z obecnymi, oprócz zmiany lesistości, możemy się również przekonać jak 80 lat temu były gospodarowane lasy. Zręby zupełne w górach – obecnie rzecz nie do pomyślenia dla polskich leśników, były wówczas powszechne. Ciekawostką jest to, że za naszą południową granicą taki sposób gospodarowania w lesie jest wciąż realizowany i powszechnie akceptowany – nie spotyka się z tak negatywnym odbiorem jak działania polskich leśników.
Obecnie tereny południowej części województwa podkarpackiego to tereny lesiste, gdzie nie stosuje się zrębów zupełnych, takich jak na zdjęciach z 1944 r. To, co robimy dziś, nazywa się fachowo przerębowo-zrębowym sposobem zagospodarowania lasu. Ogólnie rzecz biorąc, my nie wycinamy lasu, a pojedyncze drzewa – nie tylko te najgrubsze, przez co las ciągle trwa w niezmienionej wielopokoleniowej formie. Drzewa stare pielęgnują pod swoimi koronami drzewa młode. Las jest wielopiętrowy, różnogatunkowy i różnowiekowy. Oczywiście, że wycinamy drzewa, ponieważ gospodarce potrzebne jest drewno nie tylko sosnowe z nizin, ale również bukowe, jodłowe i jaworowe, które naturalnie występuje na terenach górskich. Należy pamiętać również o ciągłych zmianach klimatu. Jedynie zdrowe, młode i zróżnicowane lasy są w stanie sprostać coraz bardziej zmiennym, czasami ekstremalnym warunkom. Nieodpowiedzialne decyzje wprowadzone przez człowieka, przy jednoczesnym użytkowaniu dostępnych zasobów, są bardzo łatwe, ale konsekwencje z pewnością będą bolesne zarówno dla społeczeństwa, jak również ekosystemu.
Historia „podarowała” nam krajobraz, na którym samoistnie, ale też przy udziale mozolnej pracy pokoleń ludzi, powrócił las. Leśnicy gospodarują nim w taki sposób, że międzynarodowi specjaliści, patrząc na lasy gospodarcze twierdzą, że w skali krajobrazowej nie widać w nich żadnych zaburzeń – wygląda to tak, jakby nikt tu nic nie wycinał. Zdjęcia lotnicze z poprzedniego wieku są jednak dowodem, że to nie przyroda ukształtowała ten krajobraz, ale właściwy i rozważny sposób gospodarowania. Do tego bogactwo gatunków roślin, zwierząt i grzybów – pospolitych i rzadkich, użytkowych, i chronionych występujących w lasach gospodarczych, są doskonałym przykładem, że „można mieć ciastko i zjeść ciastko”. Te lasy dostarczają również drewno!
Prawdą jest, że wycinamy grube drzewa, czasem również sędziwe. Prosimy jednak nie mierzyć długości życia drzew ludzką miarą. Bo czymże jest wycięta 150-letnia jodła, w kontekście życia całego lasu. Trwanie ekosystemu leśnego nigdy się nie kończy – pod tą starą jodłą rośnie już kolejne, młode pokolenie tego samego lasu, z którego wyrośnie kolejna 150-letnia jodła, wyhodowana przez kolejne pokolenia leśników. Należy również podkreślić, że leśnicy nie szukają „na siłę” tych grubych drzew do wycięcia – nie tym zajmują się służby terenowe nadleśnictw. W zależności od charakteru drzewostanu, takich drzew do wycięcia będzie niewiele, a czasem ani jedno na setkach hektarów lasów, których w jednym nadleśnictwie są tysiące.
Współistnienie gospodarki leśnej i zachowanie siedlisk gatunków chronionych, dobitnie pokazał niebezpieczny w skutkach atak niedźwiedzia z 12 listopada bieżącego roku. W tym drzewostanie końcem października br. zakończono prowadzenie prac gospodarczych. Zgodnie z zaleceniami organów ochrony przyrody, wydanych przez specjalistów na podstawie znajomości biologii niedźwiedzia, w odpowiednim momencie ustał warkot pił, ruch ciężkiego sprzętu, a pracujący tam ludzie zmienili lokalizację swoich działań. Niedźwiedź podjął próbę gawrowania, przygotowując się do zimowego snu. Został jednak spłoszony przez nieodpowiedzialnych ludzi. Postawienie w stan najwyższej gotowości tak wielu osób, z tak wielu służb przez własną lekkomyślność, każdy powinien ocenić sam.
Nie dajmy sobie wmówić, że człowiek niszczy Bieszczady, że konieczne jest zaprzestanie działalności ludzi, żeby przyroda Bieszczadów wróciła do swojej pierwotnej formy. Aż osiem dekad zajęło człowiekowi ukształtowanie tego pięknego krajobrazu i jedna błędna decyzja może zniszczyć dorobek kilku pokoleń.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.