Porodówka w Lesku jest obecnie jedynym oddziałem ginekologiczno-położniczym działającym w rejonie Bieszczadów. Z uwagi na narastające problemy finansowe oddział został czasowo zamknięty. W perspektywie jego stałego zamknięcia pojawia się realne ryzyko, że kobiety z tego obszaru będą musiały odbywać bardzo dalekie i utrudnione dojazdy do placówek porodowych poza regionem. Jak podkreślają działacze społeczni i przedstawiciele lokalnych środowisk, „czas ucieka, a sytuacja finansowa jest bardzo poważna”. Zamknięcie jedynej porodówki w regionie ma zarówno znaczenie medyczne, jak i społeczne: dostępność opieki okołoporodowej w bezpośredniej bliskości miejsca zamieszkania wpływa na bezpieczeństwo pacjentek i noworodków oraz na komfort rodzin.
Ruch społeczny i dotychczasowe działania obywatelskie
Od czerwca 2025 roku w Bieszczadach trwa kampania społeczna informująca o konsekwencjach likwidacji porodówki. Przez kolejne tygodnie organizowane były działania informacyjne i protesty, których celem jest zwrócenie uwagi administracji rządowej i samorządowej na problem. 1 lipca 2025 roku pod Ministerstwem Zdrowia odbyła się manifestacja z udziałem samorządowców i mieszkańców. Wówczas ówczesna minister Izabela Leszczyna miała zadeklarować: „Nie zamykamy porodówki w Lesku”. Od tamtego czasu, jak wskazują uczestnicy ruchu „Porodówka w Bieszczadach ma zostać”, nie pojawiły się jednak konkretne rozwiązania finansowe ani administracyjne, które rozwiązywałyby zadłużenie oddziału.
Debata na kongresie „Regeneracja!” i deklaracje wiceministra
5 września podczas Kongresu ekonomicznego „Regeneracja!” w Dąbrowie Górniczej, wiceminister zdrowia Wojciech Konieczny uczestniczył w debacie dotyczącej składki zdrowotnej. W spotkaniu brali udział również przedstawiciele ruchu „Porodówka w Bieszczadach ma zostać”, którzy od miesięcy walczą o utrzymanie oddziału.
Uważam, że tutaj potrzebny jest interwencjonizm państwa. W takich obszarach jak Bieszczady, państwo powinno wskazać, gdzie ma być porodówka. Medycyna mówi, że w Lesku powinna być porodówka. W związku z czym powinno się zrobić sieć tego regionu, sfinansować je i użyć tych mechanizmów, które nie są związane z odpowiedzialnością samorządu, bo na razie jest to odpowiedzialność samorządu, a samorząd sobie z tym nie radzi. Dlatego uważam, że państwo powinno tu zadziałać. Pojadę do Leska i spróbuje uratować tą porodówkę, w taki sposób jaki uważam, że jest możliwy, ponieważ pewien pomysł mam i przekazałem go Pani Minister
– powiedział wiceminister zdrowia Wojciech Konieczny.
Wypowiedź ta, jak oceniają przedstawiciele ruchu i lokalne środowiska, jest pierwszą tak wyraźną deklaracją przedstawiciela resortu zdrowia od początku kampanii. Wiceminister potwierdził przekonanie, że – z punktu widzenia medycyny – oddział w Lesku powinien funkcjonować i zapowiedział chęć angażowania się w poszukiwanie rozwiązań.
Pytania ruchu społecznego i zarzuty wobec resortu
Lider ruchu „Porodówka w Bieszczadach ma zostać” dr Duszan Augustyn, w czasie debaty zwrócił uwagę na brak dotychczasowej aktywności Ministerstwa Zdrowia w kwestii zabezpieczenia funkcjonowania oddziału. Zadał wiceministrowi pytania dotyczące przyszłości porodówki oraz krytycznie odniósł się do praktyki, w której – według ruchu – zamiast urzędników ministerstwa z organizowanymi spotkaniami kontaktują się przedstawiciele prywatnej branży medycznej. Dr Duszan Augustyn pytał, dlaczego mieszkańcom przedstawiano w niektórych spotkaniach postulaty czy opinie reprezentowane przez lobbystów prywatnego sektora zamiast oficjalnych przedstawicieli resortu.Reakcja Wojciecha Koniecznego – zapowiedź przyjazdu do Leska i praca nad rozwiązaniem – została odebrana jako przełomowa. Jednocześnie uczestnicy kampanii podkreślają, że deklaracje należy teraz przełożyć na konkretne działania i środki finansowe.
Finansowanie i odpowiedzialność – samorząd kontra państwo
W dyskusji wokół porodówki powtarza się pytanie o to, kto powinien ponosić odpowiedzialność finansową za utrzymanie tego typu oddziałów w mniejszych ośrodkach. Wiceminister Konieczny jasno wskazał na konieczność „interwencjonizmu państwa” i utworzenia sieci regionalnej z finansowaniem niezależnym od zdolności samorządów. Jednocześnie zauważył, że dotychczas ciężar spoczywał przede wszystkim na jednostkach samorządu terytorialnego, które – jego zdaniem – w wielu przypadkach nie radzą sobie z utrzymaniem tego rodzaju usług.Do tej pory – według uczestników ruchu i przedstawicieli lokalnych władz – ani szpital, ani starostwo nie otrzymały konkretnych propozycji rozwiązania problemu zadłużenia oddziału od strony administracji centralnej. Brak takich decyzji powoduje, że czas na poszukiwanie trwałych instrumentów wsparcia jest ograniczony.
Co zapowiedział wiceminister i co pozostaje do zrobienia
Wojciech Konieczny zadeklarował, że osobiście przyjedzie do Leska i „spróbuje uratować tę porodówkę”. Jednocześnie wskazał, iż ma „pewien pomysł”, który przekazał ministerstwu – szczegółów jednak w debacie nie ujawnił.Dla lokalnych działaczy i samorządowców kluczowe będą teraz konkretne kroki: określenie mechanizmu finansowania (np. wsparcie budżetowe, rekompensaty czy tworzenie sieci zabezpieczającej funkcjonowanie oddziałów w obszarach peryferyjnych), harmonogram działań oraz decyzje administracyjne, które pozwolą na szybkie przywrócenie działalności oddziału, jeżeli będzie to medycznie uzasadnione.
Komentarze (0)