reklama

Bieszczady mają stać się ważnym punktem turystyki aktywnej. Priorytet? Trasy rowerowe dla każdego

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Kamil Mielnikiewicz

Bieszczady mają stać się ważnym punktem turystyki aktywnej. Priorytet? Trasy rowerowe dla każdego - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
12
zdjęć

foto Kamil Mielnikiewicz

Udostępnij na:
Facebook
Powiat leskiPodczas spotkania w Lesku, zorganizowanego przez Starostwo Powiatowe, zgromadzono lokalnych samorządowców, leśników, przewodników oraz przedsiębiorców, by omówić ambitną wizję: stworzenie Ogólnopolskiego Centrum Treningowego dla Biegaczy z trasami rowerowymi w Bieszczadach. Wspólna strategia, mająca szansę na wpisanie do Programu Strategicznego Rozwoju Bieszczad, budzi wielkie nadzieje, ale i wyzwania. Czy uda się zrealizować marzenie o Bieszczadach jako mekce aktywnej turystyki?
reklama

Spotkanie w Starostwie Powiatowym w Lesku, mające charakter ekspercki, zgromadziło osoby między innymi z terenu powiatu bieszczadzkiego, leskiego i sanockiego. Do rozmów włączyli się także przedsiębiorcy, przewodnicy, leśnicy oraz osoby zaangażowane w lokalne organizacje sportowe. Celem było omówienie pomysłu stworzenia zintegrowanej strategii turystycznej, która przyciągnie zarówno zawodowych sportowców, jak i turystów-amatorów. Jacek Przybyła, wójt gminy Czarna, podkreślił wagę współpracy jako priorytet całego przedsięwzięcia.

Odczuwam pewien dysonans, ponieważ równolegle konsultujemy kilka strategii, które, choć różnorodne, w wielu aspektach się pokrywają, a ich wspólne mianowniki są zbliżone dla wszystkich samorządów. Mam wrażenie, że spotykamy się nie po to, by rywalizować, ale by działać wspólnie i aplikować o środki w sposób zintegrowany. Celem tego spotkania i konsultacji jest opracowanie spójnej koncepcji, która uwzględni potrzeby wszystkich uczestników i zagwarantuje każdemu równy dostęp do korzyści płynących z realizacji projektu. W tym przypadku konkurencja nie ma sensu – dublowanie działań w tych samych obszarach prowadzi jedynie do strat. Powinniśmy skoncentrować się na budowie wspólnego szkieletu rozwoju regionu, aby turysta, który odwiedzi Bieszczady, mógł zostać tutaj na dłużej i w pełni korzystać z różnorodnej oferty

reklama

– powiedział Jacek Przybyła.

Fot. Kamil Mielnikiewicz | Krzysztof Pecka, członek Zarządu Powiatu Leskiego; Wojciech Stelmach, starosta leski

W podobnym tonie wypowiadał się Wojciech Stelmach, starosta powiatu leskiego.

W kontekście tras rowerowych pojawia się wiele różnorodnych koncepcji, co podkreśla potrzebę opracowania spójnego i kompleksowego planu. Nadszedł czas, aby usiąść wspólnie, przeanalizować propozycje i stworzyć jednolitą wizję, która nie tylko wyznaczy przebieg tras, ale również jasno określi ich przeznaczenie. Ważne jest, by precyzyjnie wskazać, dla kogo poszczególne trasy będą dedykowane – zarówno dla amatorów, jak i dla zawodowców. Powinniśmy dążyć do opracowania rozwiązań, które spełnią oczekiwania wszystkich grup użytkowników. To temat otwarty, który bez wątpienia wymaga dalszych rozmów i konsultacji, aby wypracować optymalne rozwiązania dla regionu

reklama

– mówił starosta Wojciech Stelmach.

Velo Bieszczady – trasa na miarę ambicji regionu

Centralnym punktem dyskusji była koncepcja Velo Bieszczady – sieci tras rowerowych, które miałyby połączyć region z podobnymi projektami na Słowacji. Daniel Wojtas, lokalny przedsiębiorca, między innymi właściciel Hotelu Skalny w Polańczyku opowiedział o wypracowanym już projekcie, w ramach Strategii Ponadlokalnej.

W ramach Strategii Ponadlokalnej intensywnie pracujemy nad koncepcją tras rowerowych, współpracując z Nadleśnictwami Baligród i Lesko. Kluczowym elementem projektu ma być trasa rowerowa, która stanowiłaby główny szlak – kręgosłup łączący Bieszczady ze Słowacją, gdzie funkcjonują już betonowo-asfaltowe drogi rowerowe pod nazwą Połoniny Trail. Nasza propozycja to Velo Bieszczady, z możliwością powiązania jej od zachodu z Velo San, prowadzącą aż do Soliny lub Polańczyka. Wspólnie z Gminą Lesko i stroną słowacką prowadzimy rozmowy dotyczące włączenia fragmentu tej trasy do programu Interreg. Szczególnym wyzwaniem jest pokonanie Sanu – dostępne opcje to mosty w Lesku lub Solinie albo przejazd po płytach wodnych w Zwierzyniu i Myczkowcach. Kluczowym odcinkiem pozostaje 7-kilometrowa droga leśna między Myczkowcami a Berezką, której budowę musiałoby wesprzeć nadleśnictwo. Trasa byłaby następnie oznakowana i poprowadzona przez Górzankę, Wolę Górzańską, Tyskową, Łopienkę i Przełęcz nad Roztokami, z wykorzystaniem dróg powiatowych, gminnych i leśnych

reklama

– podkreślił Daniel Wojtas.

Nie tylko asfalt i beton – natura priorytetem

Doktor Jacek Polakiewicz, prezes Stowarzyszenia Rowerowego „Baszta” w Lesku i doświadczony rowerzysta, zwrócił uwagę na znaczenie utrzymania naturalnego charakteru tras, podkreślając, że ideałem ścieżki rowerowej w Bieszczadach nie jest asfalt ani beton.

Nie mogę zgodzić się z opiniami, że w Bieszczadach brakuje możliwości do jazdy na rowerze. Jako pasjonat z 30-letnim doświadczeniem, dostrzegam ogromny potencjał w istniejącej sieci dróg leśnych – zarówno w okolicach Baligrodu, jak i Otrytu. To prawdziwa kopalnia możliwości dla miłośników kolarstwa. Jako prezes Stowarzyszenia Rowerowego Baszta w Lesku, mam okazję regularnie eksplorować te tereny i mogę podkreślić, że ścieżki rowerowe nie muszą być asfaltowe ani betonowe, aby przyciągały turystów. Wzorem są naturalne trasy, jak te w okolicach Rabego. W wielu krajach ścieżki rowerowe są projektowane w zgodzie z przyrodą, bez nadmiernej ingerencji w środowisko

reklama

– mówił.

Doktor Jacek Polakiewicz wskazał również konkretną propozycje przebiegu trasy, która zaspokoiłaby oczekiwania wielu.

Idealnym rozwiązaniem byłoby wykorzystanie istniejących tras, takich jak szutrowa droga z Zagórza na Malinki, z połączeniem do Leska, a dalej zjazd grawersami Czulni na Bachlawę za Sanem. Utwardzona droga w tym rejonie wymaga minimalnych inwestycji. Dalej można zaplanować trasę przez Zwierzyń, płyty wodne na Sanie, Myczkowce i Polańczyk, prowadząc przez Kabajkę, Wierchy, Rybne, Wołkowyję, Górzankę, Wolę Górzańską, Tyskową, Przełęcz Hyrcza, aż do Łopienki. Zamiast zjeżdżać do Sinych Wirów, trasa mogłaby przebiegać przez Jamy do Dołżycy, a stamtąd drogą leśną na Liszną i Przełęcz nad Roztokami. Warto jednak pamiętać również o rowerzystach rekreacyjnych i zadbać o dostępność tras dla mniej zaawansowanych użytkowników. Należy także zwrócić uwagę na problem niszczenia dróg leśnych przez pracowników Zakładów Usług Leśnych, co negatywnie wpływa na jakość tras i odbiór przez rowerzystów

– dodał.

Turystyka dla profesjonalistów i amatorów

Ważnym aspektem rozmów była konieczność dostosowania tras do różnych grup użytkowników. Robert Petka, zastępca wójta gminy Olszanica, zwrócił uwagę na potrzebę różnorodności oferty.

Fot. Kamil Mielnikiewicz

Problem, moim zdaniem, wynika z tego, że w jednej dyskusji łączymy co najmniej cztery różne tematy. Poruszamy kwestie turystyki kwalifikowanej, skierowanej do profesjonalistów zdolnych pokonać 150 kilometrów w trudnym terenie, szlaków rowerowych dla zaawansowanych użytkowników, ale także temat tras dla osób mniej wprawionych. Kluczowe jest, aby w naszych działaniach nie pomijać tej ostatniej grupy, zwłaszcza jeśli chcemy przyciągnąć większe strumienie turystów. Jest to szczególnie ważne, bo według statystyk Bieszczady są dopiero trzecim wyborem w Polsce, jeśli chodzi o miejsca na spędzanie wolnego czasu. Każda oferta turystyczna powinna być starannie zaprojektowana i dostosowana do konkretnych grup odbiorców. Jeśli mówimy o trasach rowerowych, warto zastanowić się nad ich standardem i nawierzchnią. Przykładem sukcesu jest asfaltowa ścieżka wokół Jeziora Czorsztyńskiego, która stała się turystycznym hitem. Tego typu rozwiązania trafiają w potrzeby osób, które szukają prostych i dostępnych tras – na przykład dla dziadków z wnukami, którzy chcą w spokojnym tempie cieszyć się jazdą na rowerze. W Bieszczadach aktualnie koncentrujemy się głównie na trasach dla zaawansowanych użytkowników, co jest cenne, ale musimy także stworzyć infrastrukturę dla amatorów. Nawet jeśli uwzględnimy rowery elektryczne, dla wielu osób korzystanie z nich w trudnym terenie może być wyzwaniem lub wręcz zagrożeniem. Zatem potrzebujemy zróżnicowanych rozwiązań, które będą odpowiadały zarówno profesjonalistom, jak i osobom początkującym oraz rodzinom z dziećmi

– powiedział Robert Petka.

Łukasz Dziuban z Nadleśnictwa Ustrzyki Dolne dodał, że po pierwsze należałoby stworzyć trasy dla rodzin – łatwe, bezpieczne i przyjemne. Dopiero potem liczyć na przyjazd profesjonalistów, którzy szukają większych wyzwań.

Leśne wsparcie dla turystyki

Leśnicy, którzy są kluczowymi partnerami w projekcie, wykazali otwartość na udostępnianie swoich terenów. Jan Mazur, nadleśniczy Nadleśnictwa Lesko, podkreślił stanowczo w swoich wypowiedziach, że lasy nie są zamknięte na turystów, a wręcz przeciwnie. Tworzenie tras rowerowych w oparciu o drogi leśne i stokowe to ogromne przedsięwzięcie, ale możliwe do realizacji. Ważne, aby każdy etap był dobrze zaplanowany, od dokumentacji po wykonanie.

Pierwszą myślą, jaka towarzyszyła mi po objęciu stanowiska nadleśniczego w Lesku, było udostępnienie terenów leśnych społeczeństwu w sposób przemyślany i atrakcyjny. Uważałem, że kluczowe punkty, takie jak Sobień, Bezmiechowa, Kamień Leski czy zabytki Leska, jak synagoga czy zamek, muszą być lepiej wyeksponowane. W oparciu o te wyjątkowe miejsca stworzyliśmy w nadleśnictwie wstępną koncepcję tras rowerowych, bazującą na istniejącej infrastrukturze leśnej – drogach stokowych i ziemnych. Nie planujemy tras asfaltowych, ale naturalne ścieżki, które lepiej wpisują się w krajobraz i potrzeby turystów. To duże wyzwanie, które wymaga precyzyjnego opisu, projektu oraz zgromadzenia dokumentacji i środków finansowych. Lasy są otwarte na turystów – można w nich swobodnie jeździć rowerem, z wyjątkiem pojazdów silnikowych, jak np. crossy. Kluczowe jest, by trasy przebiegały przez punkty widokowe, które podkreślą piękno regionu. Jednak, aby osiągnąć sukces, konieczna jest współpraca między gminami. Choć niektóre z nich lepiej radzą sobie w pozyskiwaniu środków, wspólne działania przyniosą większe korzyści dla całego regionu

– dodał nadleśniczy Jan Mazur.

Kroki milowe: dokumentacja i finansowanie

Choć dyskusje były bardzo żywe i owocne, wielu uczestników wskazywało na brak konkretów w dotychczasowych działaniach. Robert Petka podkreślił, że kluczowe jest przygotowanie dokumentacji technicznej.

Bez dokumentacji trudno mówić o realizacji takich projektów. To pierwszy krok, który umożliwia ubieganie się o środki finansowe i uzyskanie niezbędnych pozwoleń

– powiedział.

Fot. Kamil Mielnikiewicz

Podobne stanowisko wyraziła Urszula Nycz, przewodnik górski.

Musimy skupić się na konkretnych działaniach. Każda gmina chce mieć coś swojego, ale bez spójnej strategii nic nie osiągniemy. Ważne jest także dbanie o istniejące trasy, które obecnie często są zaniedbane

– dodała.

Bieszczady to miejsce z potencjałem

Bieszczady od lat przyciągają turystów swoją dziką przyrodą i spokojem. Teraz mają szansę stać się także jednym z ważniejszych ośrodków turystyki aktywnej w Polsce. Rozważane projekty mogą odmienić oblicze regionu.

Dość mówienia, teraz czas na działanie

– apelował Jan Mazur.

Czy ambitne plany znajdą odzwierciedlenie w rzeczywistości? Kluczem będzie współpraca, skrupulatne planowanie i pozyskanie środków. Jeśli wszystkie te elementy zostaną zrealizowane, Bieszczady mają szansę stać się rajem dla miłośników aktywności na świeżym powietrzu, jednocześnie zachowując swoje naturalne piękno.

WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama