Nie inaczej było (i jest) u Bojków i innych narodów w Karpatach. Istnieje mnóstwo sposobów, żeby zapewnić dobry los rodzinie i domowi. Należą do nich między innymi malowane znaki, specjalne obrzędy czy amulety.
Jak pisze dr Olga Solarz na blogu Magia ludowa Karpat:
Czy mieszkańcy Karpat nosili amulety? Tak, ale w ten sposób ich nie nazywali. Po prostu nosili przy sobie różne przedmioty "bo pomagają".
Bezkonkurencyjny był i jest czosnek, dlatego nadal jako pierwszy spożywany jest w czasie Wigilii. Ząbek zjedzony po modlitwie chroni "ode zła wszelkiego". Bojkowie noszą go w kieszeni, żeby "błąd" i urok nie chwycił. "Jak na bazar jadę do Turki, a tam pełno ludzi, to żeby się kto na mnie źle nie spojrzał, zawsze mam w kieszeni wigilijny czosnek. Jak się go nosi, to nie ma uroków".
Czosnek wiszący w chałupie chronił przed upiorami. Sokiem z niego smarowano dzieci "od złego oka". Zaszeptany czosnek, obwiązany na gołe ciało w pasie, miał być też środkiem antykoncepcyjnym.
Swoje miejsce w kulturze zawdzięcza zapachowi. Wierzono, że wszystko, co ostre, szczypiące i kłujące odstrasza. Dlatego kładziono siekierę nieboszczykowi pod łóżko, a gdy sądzono, że może stać się upiorem, wbijano mu w głowę gwóźdź od brony.
Dziś matki wpinają swoim dzieciom w ubranka agrafki. Wszystkie te przedmioty - czosnek, siekiera, gwóźdź, agrafka - są ostre, a więc w kulturze ludowej (i nie tylko) stały się magiczną bronią na złe moce.
Opowieść o czosnku zapisałam w 2009 r. od kobiety we wsi Boberka, urodzonej w 1974 r.
https://www.facebook.com/magialudowakarpat/photos/a.105616521442615/115957977075136/
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.