reklama

Zbrodnia w Jasielu. Opowieść Jędrusia Ciupagi

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: JC

Zbrodnia w Jasielu. Opowieść Jędrusia Ciupagi - Zdjęcie główne

Pomnik cmentarny w Zagórzu | foto JC

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Bieszczadzkie opowieści 20 marca 1946 roku połączone sotnie UPA „Chrina” i „Stiacha” zaatakowały strażnicę WOP w Jasielu. Do niewoli dostało się wg różnych źródeł od 79 do 94 jeńców.
reklama

Część z nich upowcy zwolnili, a na pozostałych (około 60) jeńcach dokonali mordu. Motyw ten wykorzystał w  książce „Łuny w Bieszczadach” Jan Gerhard.

Gdy obrońcom skończyła sie amunicja postanowili się poddać. Wziętych do niewoli powiązano kablem telefonicznym. Poprowadzono ich przez las w kierunku wąwozu. Jednym z żołnierzy  jest  Paweł  Sudnik. Widzi co go czeka.

Ciała pomordowanych towarzyszy strzałem w tył głowy zaścielają  dno wąwozu. Dostaje polecenie rozebrania się do naga. Ponownie wiążą mu ręce. Wola życia jest silniejsza.  W momencie wyskakuje z miejsca kaźni. Uciekał kryjąc się za grube drzewa.Podczas biegu poczuł draśnięcie w ucho.

W lesie wpadł na krzyżujące się, na sypkim śniegu, ślady ludzkie.  Odskoczył w bok. Schował się pod młodym świerkiem obsypanym puszystym śniegiem. Przez dziurawe gałązki dojrzał ścigających, którzy siarczyście klęli.

Pobiegli w innym kierunku.  Manipulując zmarzniętym i obolałymi palcami rozplątał supeł. Uwolnił ręce. Biegł dalej. Zatrzymał się na skraju lasu. Tu zobaczył dzieci, które ścinały gałązki młodych brzóz na miotły. Spytał, co to za wieś? Wystraszone dzieci przyglądały się nagusowi.

Na diabła nie wygląda, bo biały. Na anioła też, bo nie ma skrzydeł. Powiedziały, że to Jaworowa Wola. Szeregowy Sudnik poprosił dzieci, aby przyszedł ich ojciec. Czekał z niecierpliwością. Dręczyło go zimno. Od miejsca zbrodni oddalił się o około 12 km. Szer. Sudnik podskakiwał, rozgrzewając nogi. Ktoś mógł pomyśleć, że radości.

Przyszedł mężczyzna z kobietą. Przynieśli ubranie i buty. Był to miejscowy chłop Wojciech Szwab z żoną. To małżeństwo zaopiekowało się Sudnikiem. Na drugi dzień chłop furmanką zawiózł go do sołtysa wsi Bukowsko – Jana Grzesia, a ten z kolei do stacji kolejowej Szczawne - Kulaszne. 

Tu zaopiekowali się nim funkcjonariusze SOK. I tak szer. Sudnik zameldował się w sztabie 34. pp. w Sanoku. Odwieziony został do szpitala w Rzeszowie.

18 czerwca 1946 r. powołaną komisję szer. Sudnik doprowadził do miejsca zbrodni.W sumie zginęło tam 67 żołnierzy, w tym 6 oficerów i pięciu milicjantów. Miejsce pochówku pozostałych dwudziestu bestialsko zamordowanych żołnierzy wciąż jest nieznane...

 

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama