W ostatnich dniach w Bieszczadach panowała klasyczna listopadowa pogoda: pochmurna, chłodna i szara. Mimo tego – jak informuje Bieszczadzki Park Narodowy – na szlakach nie brakowało wędrowców. Turyści chętnie ruszali zarówno na popularne trasy, jak i na dłuższe ścieżki prowadzące przez bardziej odludne obszary. Dzisiaj, po nocnych, lekkich opadach śniegu pojawiła się również subtelna, biała pokrywa, która – choć niewielka – przypomniała, że warunki mogą szybko się zmieniać.
Bieszczadzki Park Narodowy podkreśla jednak, że komunikat dotyczy nie tyle chwilowych utrudnień, ile ogólnej specyfiki aktualnego okresu. To właśnie skracający się dzień jest dziś dla turystów największym wyzwaniem.
Coraz krótszy dzień
Bieszczadzki Park Narodowy przypomina, że obecnie zmierzch zapada już około godziny 16:00. Oznacza to, że szczególnie dłuższe trasy wymagają przemyślanego planowania. To ważne nie tylko ze względu na bezpieczeństwo, ale również komfort turystów, którzy często nie doceniają, jak szybko w górach zapada zmrok. Przy jesiennej aurze światło traci intensywność jeszcze wcześniej, a wędrówka po zapadnięciu ciemności staje się znacznie trudniejsza i bardziej ryzykowna. Park szczególnie zwraca uwagę na szlaki położone dalej od głównych ciągów komunikacyjnych. Tam zejście jeszcze przed nocą jest kluczowe, ponieważ po zmroku orientacja w terenie staje się dużo trudniejsza.Jednym z miejsc, o których wspomina Bieszczadzki Park Narodowy, jest dolina górnego Sanu. To trasa wyjątkowo malownicza, ale i czasochłonna — jej przejście wymaga dobrego planowania. Szlak z parkingu w Bukowcu przez Beniową do źródeł Sanu i z powrotem zajmuje około 7 godzin. Oznacza to, że aby przejść ją bezpiecznie, z czasem na odpoczynek, obserwacje i podziwianie widoków, najlepiej wyruszyć najpóźniej między 08:00 a 09:00.
W przeciwnym razie zejście z trasy po zmroku staje się bardzo realnym zagrożeniem.
Komentarze (0)