Praca od rana do wieczora w zamian za wikt i odzienie. Jedyną odskocznią były niedzielne wędrówki w góry. Miał swoje ulubione miejsce. Była to stroma skała, na która się wspinał i upajał oczy pięknym widokiem. Pewnej słonecznej niedzieli szedł swoją znajomą ścieżką.
W oddalili usłyszał dziwne dźwięki. Ciekawość zwyciężyła strach. Na skraju głębokiego wykrotu stała potężna wilczyca. Krążyła wokół i darła pazurami darń. Z głębi dobiegały ciche skomlenia. Zrozumiał w mig sytuacje. Małe wilczki wpadły w pułapkę.
Długo patrzyli sobie w oczy z wilczycą. Ta jakby czując intencje Janka cofnęła się o kilka kroków. Nie wykonując gwałtownych ruchów zsunął się do głębokiego dołu. Na dnie kuliły się dwie małe kulki. Ubarwienie różniło się od wszystkich wilków jakie znał.
Jeden był czarny jak najciemniejsza noc w górach, drugi zaś śnieżnobiały. Wsadził maluchy za pazuchę i wspiął się do góry. Gdy wychylał się z pułapki zamarł z przerażenia. Potężna głowa wilka tkwiła wprost przy jego twarzy. W ułamku sekundy poczuł ciepły język na policzku. Rodzina szczęśliwie merdając ogonami oddaliła się w las.
Minęło kilka ładnych lat. Janko jak co niedzielę szedł na swoje ulubione miejsce. Rżenie koni i błagania o litość zatrzymały go w miejscu. Nieraz słyszał o okrutnych zbójach grasujących w okolicy. Łupili karawany kupieckie i byli postrachem tych gór.
Ukradkiem dotarł do miejsca gdzie zbójcy napadli na karawanę. Widok był przerażający. Kupcy zbici w gromadę spychani byli na skraj urwiska, gdzie mieli ponieść śmierć w nurtach spienionej rzeki najeżonej skałami. Wśród gromady straceńców dostrzegł piękną dziewczynę. Serce zabiło mu mocnej.
Z dzikim okrzykiem wybiegł ze swojej kryjówki.Odpowiedzią była salwa śmiechu opryszków. Dołączył do kupców, podszedł do dziewczyny i mocno objął ją ramionami. Jeszcze raz spojrzał na swój ukochany las żegnając się z nim.
Nagle potężne wycie roznosiło się po okolicy. Niezliczone rzesze wilków goniły zbójców. Na czele odsieczy stały dwa potężne wilki. Chłopak poznał je od razu. Były to maluchy uratowane z pułapki wiele lat temu.
Wesele Janka i Zosi trwało tydzień. Kupcy nie szczędzili złota, postawili młodym piękną chatę. A wilcza wataha odwiedzała ich do końca życia.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.